Milicje rządzą w Trypolisie

Milicje rządzą w Trypolisie

W Libii może dojść do wojny wszystkich przeciwko wszystkim o władzę, ropę i miliardy Kaddafiego Każdej nocy w stolicy Libii słychać strzały. Trypolis podzieliły między siebie uzbrojone milicje. Bojownicy konfiskują domy, dręczą tysiące ludzi w więzieniach, porywają z ulic kobiety i grożą, że nie odejdą, dopóki nie dostaną miliardów z zagranicznych kont Kaddafiego. Rządząca Narodowa Rada Tymczasowa nie potrafi opanować sytuacji. Bogata w ropę, rozległa i rzadko zaludniona (5,5 mln mieszkańców) Libia po 43 latach reżimu pułkownika ma szanse na rozwój gospodarczy i dobrobyt. Ale nad krajem krąży widmo wojny domowej. Bojownicy żądają nagrody Trypolis zdobyły w sierpniu zeszłego roku milicje z zachodniej części Libii – z długo obleganej przez armię Kaddafiego Misraty, z Zintan oraz Berberowie z gór Nafuza, wzdłuż granicy z Tunezją. Oddziały podległe Narodowej Radzie Tymczasowej w Bengazi stały wtedy bezsilnie pod portowym miastem Brega, daleko od stolicy. Przywódcy i bojownicy milicji twierdzą, że ponieważ mieli największy udział w zwycięstwie, powinni zostać hojnie wynagrodzeni. W Trypolisie obecnie działa ok. 55 różnych milicji, które liczą ponad 30 tys. bojowników. Milicja z Zintan ma siedem brygad, po 150 ludzi każda. Jeszcze silniejsza jest milicja z Misraty, dysponująca potężnym uzbrojeniem, w skład którego wchodzą nie tylko karabiny maszynowe zainstalowane na platformach samochodów, lecz także działka przeciwlotnicze, moździerze, rakiety, a nawet czołgi. Szef rady wojskowej Trypolisu Abdul Hakim Belhadż, luźno podporządkowany rządowi tymczasowemu, stoi na czele trzeciej pod względem liczebności milicji w mieście. Belhadż, oskarżany o związki z Al-Kaidą, został aresztowany przez Amerykanów i wydany Kaddafiemu, spędził w więzieniu siedem lat. Niedawno przekształcił swoją partię w bractwo, które chce zdobyć władzę w kraju i wprowadzić szarijat. W Trypolisie rozgościli się także wojownicy berberyjscy, domagający się autonomii. Tortury i więzienia Między milicjami ze stolicy a tymi, które przybyły z innych miast, panuje wrogość. „Obcy” zainstalowali się na dobre. Niektórzy zjechali z całymi rodzinami. Szacuje się, że po obaleniu Kaddafiego populacja stolicy wzrosła o kilkaset tysięcy ludzi. Rewolucjoniści z innych miast wprowadzili się do co okazalszych domów po funkcjonariuszach i stronnikach dawnego systemu. Bojownicy nie zamierzają oddawać tego łupu. Według relacji świadków z ulic Trypolisu znikają kobiety. Rewolucjoniści porywają je, zamykają w nowych domach i traktują jak wojenne żony albo niewolnice. Oficjalnie w Libii więzionych jest 7 tys. stronników, byłych żołnierzy i urzędników Kaddafiego. Opublikowany w styczniu raport Amnesty International stwierdza, że więźniowie nie zostali formalnie oskarżeni ani nie mają szans na uczciwy proces. Zeznania często są wymuszane torturami i biciem. Niezależni obserwatorzy twierdzą natomiast, że milicje przetrzymują w prywatnych więzieniach 35 tys. osób. Późną nocą, kiedy ulicami Trypolisu rzadko jeżdżą samochody, z wielu budynków dochodzą wrzaski strażników i krzyki bitych ludzi. Słychać też strzały. Milicje podzieliły wielkie miasto na terytoria, których bronią, próbują też rozszerzyć ich granice. Narodowa Rada Tymczasowa przeważnie nie informuje o tych starciach, aby świat nie dowiedział się o chaosie w stolicy. Lotnisko w Trypolisie kontrolują bojownicy z Zintan. Ich przywódca Mustafa al-Araby stwierdził, że wycofają się dopiero wtedy, gdy w Libii obejmie władzę rząd pochodzący z wyborów. Wybory do zgromadzenia konstytucyjnego planowane są w czerwcu 2012 r., ale parlamentarne – dopiero w następnym. Napięcie w Libii podsycają złożone w zagranicznych bankach ogromne środki finansowe należące do reżimu Kaddafiego, szacowane na co najmniej 168 mld dol. W marcu zeszłego roku zostały one zamrożone na mocy postanowienia Rady Bezpieczeństwa ONZ. Brygady zapowiadają, że złożą broń i opuszczą stolicę, dopiero gdy dostaną znaczną część tych pieniędzy. Tymczasowe władze proponują każdemu bojownikowi, który wstąpi do armii lub sił bezpieczeństwa, żołd stanowiący równowartość 350 euro oraz stypendia dla chcących się uczyć. Rewolucjoniści oczekują znacznie więcej. Bitwa w Trypolisie W grudniu rozeszła się wiadomość, że samoloty przywiozą wydrukowane w Niemczech miliardy nowych dinarów. Armia rządowa, na czele której stoi gen. Chalifa Hifter, przebywający na emigracji w USA przez 30 lat, podjęła próbę opanowania portu lotniczego. Jednak liczy ona obecnie 200 słabo wyszkolonych żołnierzy. 11 grudnia

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 03/2012, 2012

Kategorie: Świat