Miliony skanów za miliony złotych
Reading books with an E-book
Mamy w Polsce bardzo rozbudowaną bibliotekę cyfrową. Niestety, mało kto o niej wie Mój niedoszły teść oglądał w każdą Wigilię „Misia” Stanisława Barei. Zapytałem go, skąd mu się wzięła ta świecka tradycja. Odpowiedział, że raz do roku, kiedy ma trochę spokoju, lubi sobie przypomnieć, że żyjemy w kraju, w którym nie dość, że wszystko wygląda jak u Barei, to jeszcze nigdy się tych bareizmów nie pozbędziemy. Niezależnie od tego, jakich najnowszych technologii i światłowodów będziemy używać. Co wspólnego mają z tym ponad 3 mln dostępnych online skanów zgromadzonych przez Bibliotekę Narodową? Nasza opowieść zaczyna się 21 grudnia 2002 r., kiedy to z ramienia Departamentu Promocji Społeczeństwa Informacyjnego Ministerstwa Nauki powstała Polska Biblioteka Internetowa. W zamierzeniu zgromadzone online zbiory miały ułatwiać edukację osobom pochodzącym z małych miast lub regionów oddalonych od ośrodków akademickich czy kulturalnych. W praktyce skorzystali głównie akademicy, specjaliści i ludzie zamiłowani w bibliotekoznawstwie czy historii. Ogółem osoby będące w temacie. Z najnowszej odsłony PBI, która przeobraziła się w ciągu lat w Polona.pl, nadal może skorzystać każdy. Problem w tym, że po 20 latach istnienia o stronie z pokaźnymi zbiorami nadal wie niewiele osób. Miś Wokół projektu Polskiej Biblioteki Internetowej narosło sporo kontrowersji, i to od samego początku. Główną linią krytyki były koszty związane z jej powstaniem. Wątpliwości wyrażali m.in. dziennikarze „Internet Standard”, tytułu zajmującego się wiadomościami ze świata raczkującego w Polsce internetu. Informowali, że na stworzenie PBI, która miała na starcie zaledwie 265 zdigitalizowanych pozycji, zostanie przeznaczone w 2003 r. 3,5 mln zł, aby rozbudować bazę tytułów o kolejne – zaledwie – 6 tys. pozycji. Z tej kwoty na internetową reklamę wydano 147 tys. zł. Eksperci twierdzili, że był to zabieg chybiony, wręcz niepotrzebny, ponieważ kampania nie odniosła żadnego skutku. Warto pamiętać, że były to inne czasy, kiedy reklama w sieci nie była oczywistością. Według badań SMG/KRC Poland Media w 2002 r. mieliśmy w Polsce 5,2 mln internautów. Dla porównania – według analizy Mediapanel Gemius w czwartym kwartale 2021 r. z internetu miesięcznie korzystało średnio 29,6 mln Polaków. Nie był to jedyny zarzut formułowany przeciwko inicjatywie. Pierwsi użytkownicy pokazywali niedostatki PBI: „Otworzyłem sobie »Romeo i Julię« Szekspira. Nie ma śladu informacji o tym, kto to tłumaczył i na podstawie jakiego wydania publikują tekst. Jak nic naruszenie prawa autorskiego. To, że nie ma notki, co to za dzieło, kto je stworzył, kiedy były ciekawsze tłumaczenia i wydania, świadczy o braku jakiejkolwiek koncepcji edukacyjnej autorów projektu”, pisał jeden z internautów, który korzystał z serwisu w pierwszych dniach. Wpadek było na początku tyle, że stronę wziął na warsztat popularny na początku lat dwutysięcznych serwis Osiolki.net, oddolna inicjatywa, która pomagała twórcom stron internetowych w poprawianiu błędów popełnionych podczas tworzenia portali. Niech to wybrzmi – PBI robiona za 3,5 mln zł była krytykowana przez serwis, który pomagał przeważnie amatorom stawiającym pierwsze kroki w sieci. Innym zarzutem były problemy nawigacyjne, ponieważ książki skatalogowano tylko według tytułów i autorów. PBI potykała się tak o własne sznurówki aż do 2008 r., kiedy to przejęło ją od MSWiA Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Tym sposobem serwis de facto trafił w ręce Biblioteki Narodowej, z którą do tej pory właściwie konkurował, tworząc alternatywną dla portalu Polona.pl bazę lektur. Stare po staremu Inicjatywa Polskiej Biblioteki Internetowej przez cztery lata leżała odłogiem, aż w 2012 r. zainteresowała się nią Najwyższa Izba Kontroli. „NIK krytycznie ocenia także realizację przez MSWiA projektu Polskiej Biblioteki Internetowej (PBI). Miała ona zapewnić internetowy dostęp do klasyki literatury polskiej i światowej, dokumentów archiwalnych, czasopism i periodyków. Choć na ten projekt wydano łącznie 10 mln zł, to stan zasobów oraz funkcjonalność PBI znacząco odbiega od standardów oferowanych przez inne biblioteki cyfrowe”, czytamy w raporcie. Kontrolerzy NIK wymieniają mankamenty tej witryny, m.in. brak udogodnień dla osób niedowidzących i słabą jakość plików. Dodatkowo raport zwraca uwagę, że technologia zastosowana przy budowie strony uniemożliwiała jej dalszy rozwój. Być może dlatego po przejęciu PBI Biblioteka Narodowa zaczęła w 2012 r. przenosić treści do portalu, który sama rozwijała. Co jednak ważne,
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety