Jacek Kuroń od razu zrozumiał, że pozycja, w jakiej ustawił go premier Mazowiecki – ministra od nędzy – była pozycją straceńca – Gospodarka? Tym mieli się zająć komuniści. My co najwyżej mieliśmy im patrzeć na ręce – wspominał Adam Michnik. Taki był w tym czasie stan ducha wielu ludzi z opozycji. Grzegorz Lindenberg, wówczas wydawca „Gazety Wyborczej”, poznał Jeffreya Sachsa na kolacji u znajomych. Sachs, choć miał niewiele ponad trzydziestkę, był już sławny. Dzięki jego pomysłom rząd Boliwii w ciągu kilkunastu miesięcy zbił inflację z ponad 50 tys. do 15% rocznie. – Sachs mówił o uwolnieniu cen, o moratorium na spłatę długów. Miał jasny pogląd, jak przejść od gospodarki socjalistycznej do wolnego rynku. Słuchałem go w oszołomieniu – opowiadał Lindenberg – i umówiłem z Jackiem. Kuroń był jednym z nielicznych niespecjalistów zafascynowanych gospodarką. Chodził na spotkania opozycyjnych ekonomistów, którzy w obliczu załamania gospodarki spierali się, co dalej. Liberałowie mówili: „Wolny rynek, minimum ingerencji państwa, rynek sam wyreguluje gospodarkę”. Ich przeciwnicy: „Jesteśmy ekonomistami związku zawodowego, musimy myśleć o naszych klientach, a oni są pracownikami państwowych zakładów przemysłowych – co z nimi?”. Na wolny rynek Jacka nawrócił Sachs. Przyszli do Kuronia wczesnym popołudniem. Sachs wykładał, Lindenberg tłumaczył z angielskiego. „Co kilka minut Kuroń walił ręką w stół i powtarzał: »Tak, rozumiem! Tak, rozumiem!« – wspominał Sachs. – W pokoju było coraz gęściej od dymu, z butelki lał się alkohol. A ja mówiłem i mówiłem, chyba jeszcze dwie czy trzy godziny. Byłem zlany potem. Nie wiem, ile paczek papierosów wypalił tego wieczoru, miażdżąc niedopałki w przepełnionej popielniczce. Pod koniec powiedział: »Okej. Ja to rozumiem. Tak zrobimy. Napisz plan«”. Jacek zapałał miłością do wolnego rynku. Ślęczał nad leksykonami ekonomii. Patronował pracom utytułowanych ekonomistów pod wodzą prof. Janusza Beksiaka. Jerzy Osiatyński: „Zwracałem mu uwagę, że Sachs pewne kłopotliwe kwestie przemilcza, jak np. to, że zaraz po uwolnieniu cen musi nastąpić przyśpieszenie inflacji, że zbyt silna dewaluacja złotego przekreśli rentowność wielu przedsiębiorstw, więc będą upadłości i zwolnienia robotników. Krótko mówiąc, byłem dość kasandryczny. Ale nie umiałem przedstawić w zamian nic rozsądnego, tak wszechogarniającego jak recepty Sachsa (które zresztą hamowali Międzynarodowy Fundusz Walutowy i inni doradcy). To dla Jacka było rozstrzygające: plan Sachsa, później Sachsa–Balcerowicza, oferował przynajmniej nadzieję rozwiązania, podczas gdy tacy jak ja nadawali tylko przestrogi i krytykę”. Było wczesne lato, ekipa Jaruzelskiego – mimo spektakularnego sukcesu Solidarności w wyborach – próbowała utworzyć jakiś rząd, ale już było widać, że jak się przegra wybory, to rządzić się nie da, nawet w kraju bloku sowieckiego, który przecież nadal trwał. Co prawda w ZSRR od kilku lat był liberalny Michaił Gorbaczow, wprowadzał pierestrojkę i głasnost’, na Węgrzech wrzało, ale nikt nie marzył jeszcze o tym, że pod koniec roku runie berliński mur, a prezydentem Czechosłowacji zostanie więzień polityczny Václav Havel. 3 lipca 1989 w „Gazecie Wyborczej” ukazał się tekst Adama Michnika „Wasz prezydent, nasz premier”. Jacek uważał się za współtwórcę pomysłu, żeby nie pozostawać w opozycji, wziąć odpowiedzialność za Polskę, co oznaczało pokojowe podzielenie się władzą z Jaruzelskim i PZPR. Lech i Jarosław Kaczyńscy zgłosili się do Lecha Wałęsy z innym pomysłem: koalicji z dwiema partiami satelitami PZPR, która zapewniłaby solidarnościowej opozycji większość w Sejmie. Kuroń spotkał się z braćmi Kaczyńskimi: „Zapytałem wprost, o co chodzi. Odpowiedzieli mi też wprost: budują koalicję z ZSL i SD, bo choć reformatorzy są w PZPR, a tam tylko potakiwacze, to liczy się skuteczność takiego zabiegu. »Kto miałby być premierem?« – zapytałem. »Może Wałęsa? Może Mazowiecki? A może ty?« – rozdawał karty Jarek. Przyznam, że na taką ewentualność zamilkłem. Jest coś takiego w naturze człowieka, że jak zajmie pozycję przerastającą jego możliwości, to mu rozum odbiera”. Koalicja ze Zjednoczonym Stronnictwem Ludowym i Stronnictwem Demokratycznym powstała. Jasne było, że nowego premiera wskaże Lech Wałęsa, który podał trzy kandydatury swoich doradców: Geremka, Kuronia i Mazowieckiego. Pierwszego od półwiecza niekomunistycznego premiera Polski Sejm wybrał 24 sierpnia 1989 r. Został