Czy nauczycieli obowiązuje dress code? Beżowa garsonka, koszulka z koronkowym kołnierzykiem, do tego brązowa teczka, starannie uczesane blond włosy, słowem – zestaw wprost z pensji dla grzecznych panienek. Zestaw, który należy do młodej nauczycielki LouAnne Johnson (Michelle Pfeiffer) w „Młodych gniewnych”, kiedy po raz pierwszy idzie się spotkać ze swoimi nowymi uczniami, którzy, jak się okazuje, odrzucają normy społeczne i na swój sposób radzą sobie w brutalnym świecie. Nic dziwnego, że nie akceptują bezbarwnej belferki, uznając ją za kogoś obcego, spoza swojego świata. Następnego dnia LouAnne rezygnuje z klasycznego zestawu – prowadzi lekcje w skórzanej kurtce, kraciastej koszuli i przetartych dżinsach, a nogi w kowbojkach ostentacyjnie opiera na biurku. Ta metamorfoza staje się pierwszym krokiem do przełamania dystansu i nawiązania więzi ze zbuntowaną i trudną młodzieżą. Ile wolno nauczycielowi Jednak zrzucenie nauczycielskiego uniformu wcale nie jest takie proste. Banalna decyzja: garsonka, dżinsy czy sukienka staje się przedmiotem rozważań i dyskusji, gdy dotyczy nie Kowalskiej, lecz… nauczycielki jej dziecka, wnuka czy sąsiada. Okazuje się, że kwestia, co wolno, co wypada, a co jest zabronione, wywołuje gorące dyskusje zarówno w samym gronie pedagogicznym, jak i wśród uczniów i ich rodziców. Niemal na każdym forum poświęconym szkole można odnaleźć dyskusję na temat „Jak ubierają się wasi nauczyciele?”. Oceniane jest wszystko, od bluzek i spodni po najdrobniejsze dodatki. Bo choć szkoła to nie rewia mody, a nauczyciel ma, w założeniu, pracować raczej osobowością niż wyglądem, to chcąc nie chcąc, jest pod nieustającą obserwacją: „Czasem zastanawiam się, czy moja dyrektorka nie ma jakiegoś stylisty. Wszystko ma dopasowane idealnie. Natomiast panie od chemii i fizyki – aż źle się patrzy!”, ocenia nastoletnia internautka. „Mini, szpilki, czarne rajstopy. Nie wiem, czy ona to robi specjalnie, czy po prostu nie zdaje sobie sprawy, jak na nas działa. Jedno jest pewne: wykresy funkcji to ostatnie, o czym myślę, kiedy staje przy tablicy”, pisze o matematyczce uczeń liceum, który i tak liczy się ze słowami – wielu jego rówieśników opisuje wygląd swoich nauczycielek znacznie dosadniej. – Skoro dobrze uczę, potrafię utrzymać dyscyplinę w klasie, mój wygląd nie ma większego znaczenia dla wyników uczniów – tłumaczy Agnieszka, nauczycielka biologii w liceum. Wysoka, szczupła, z włosami ufarbowanymi na kruczoczarny kolor, w błękitnej koszuli i spódnicy, którą część jej koleżanek mogłaby uznać za zbyt krótką. – Moi uczniowie nigdy nie zachowywali się niestosownie, nie słyszałam komentarzy na temat mojego wyglądu ani z ich strony, ani ze strony innych nauczycieli. Mam 30 lat, kiedy będę starsza, przyjdzie czas na bardziej stonowane stroje. Na pytanie, czy nie obawia się, że jej wygląd może rozpraszać uczniów, odpowiada: – Wydaje mi się, że jest wręcz przeciwnie. Wielu nastolatków stara się zrobić na mnie wrażenie i uczy się pilniej, niż robiliby to, jeśli spotykaliby się ze starszą, nobliwą panią w koczku. Pod lupą Nauczyciel, a częściej nauczycielka, jest pod stałą obserwacją i niezależnie od tego, jak bardzo chciałby, żeby uczniowie koncentrowali się wyłącznie na wykładanym przedmiocie, z pewnością ich uwadze nie umknie żaden szczegół jego wyglądu. – Jedna z moich nauczycielek przez rok nie założyła dwa razy tego samego stroju. Inny nauczyciel zawsze przychodził w garniturze – wylicza licealistka. – Mało estetycznie wyglądała pani po sześćdziesiątce w plisowanej mini w szkocką kratę, kabaretkach, z których wystawały włosy, w złotych szpilkach z bazaru i z żółto-czerwonym balejażem. Nauczyciel fizyki chodził w sandałach i skarpetach. Germanistka z gimnazjum chętnie eksponowała tatuaż na lędźwiach. Inna miała syntetyczne warkoczyki, kolczyk w nosie i kolorowy makijaż. Uczniowie są wyjątkowo pilnymi obserwatorami: – Wymyśliliśmy teorię dotyczącą sweterków naszej pierwszej matematyczki: sweterek różowy – dobry humor, czerwony – zły. Sprawdzało się w 100% – wspomina ubiegłoroczna maturzystka. Zaznacza jednak, że nigdy nie miała poczucia, że jakiś styl jest dla wychowawców niewłaściwy. – Widywałam nauczycieli, którzy zakładali glany czy miniówki. I dobrze. Garniaki i białe bluzki powinny być zarezerwowane na konkretne uroczystości. O wiele fajniej słucha się nauczyciela muzyki, który nosi glany, aniżeli jakiegoś sztywniaka pod krawatem. Gorzej, jeśli
Tagi:
Katarzyna Klimkowska