Jest zasada: bracia uczą mężczyzn, siostry – kobiety. Tak jest bezpieczniej Marcin Kulinicz nie pali, nie pije alkoholu, kawy ani herbaty. Zamawia wodę. W dzisiejszym świecie, pijesz, nie pijesz, wszystko jedno, ale jego religia każe mu się wstrzymać od używek. W pubie w centrum Warszawy pewnie nikt się nie zastanawia nad tym, że… – Po Wniebowstąpieniu Jezus nadal objawiał się 12 apostołom i mówił, w jaki sposób prowadzić Kościół – opowiada chłopak w okularach. – Gdy umarł ostatni apostoł, zanikł na ziemi Kościół prawdziwy. Człowiek sam zaczął sobie przypisywać powołanie, a biskupi zwoływali sobory, nie wiedząc, kogo słuchać. Aż na początku XIX w. ubogiemu Józefowi Smithowi objawił się Bóg i przywrócił na ziemi Kościół prawidłowy, jedyny działający z bożego upoważnienia. Nazywa się Kościołem Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich…. Bóg obiecał, że już nie będzie z ziemi zabrany… Marcin, na co dzień urzędnik, umysł ścisły, często używa starotestamentowych słów. Żyjący prorocy i współczesne objawienia to najważniejsze, w co wierzy. Podpisane przez „należycie wyświęconych apostołów” krążą na kredowym papierze we wszystkich językach świata. Mówią światu, jak żyć. Bóg dał i zabrał poligamię Pod kaplicę na warszawskiej Woli w niedzielne przedpołudnie schodzą się odświętnie ubrani ludzie. Dwóch braci w garniturach wita mnie w drzwiach uściskiem. Mężczyźni kroją w kuchni chleb na kęsy i wlewają wodę do kieliszków. Mamy w holu kołyszą dzieci… Nie nadużywają szminek. Z tych samych powodów, dla których nie piją kawy. Że Bóg błogosławi zdrowiem, potwierdzają statystyki – średnia wieku wyznawcy Księgi Mormona jest dłuższa o osiem lat. Żyją własnym kredo. Wielożeństwo wypomina się im najczęściej. – A co pani by zrobiła? – pyta człowiek w garniturze. – Gdy zabijano mężczyzn, żeby Kościół sam się rozwiązał, zostawały po nich wdowy z dziećmi. Połowa XIX w., Dziki Zachód, skazane, by zginąć – objaśnia realia. – Prorok zapytał Boga, co robić, i dostał objawienie, żeby brać te kobiety za żony. Stary Testament mówi, że nie jest grzechem zapładnianie wielu kobiet przez jednego mężczyznę, gdy narodowi grozi wyginięcie. Kobieta z dzieckiem też rozumie boską logikę: – Prorok na początku wcale tego nie chciał. Aż jego żona sama przyprowadziła mu biedną wdowę. Miał wiele żon. Nie, nie każda młoda. Po 40 latach, w 1890 r., Bóg powiedział: dość. I skończyło się wielożeństwo. Rozpoczyna się nabożeństwo jednej z najoryginalniejszych religii świata. Na podium w ascetycznej sali, zwanej sakramentalną, siedzą wyżsi rangą kapłani i rodziny, które dziś dadzą swoje świadectwo. Każdy z obecnych na sali któregoś dnia staje przed grupą na podium. Dyrektor, stolarz, bezrobotny. Większość to ludzie prości, mylą tylko eleganckie garnitury. Jeśli kogoś nie stać na garnitur, wszyscy się składają. To pierwsze pokolenie mormonów w Polsce. W krajach, gdzie w Księgę Mormona ludzie wierzą dłużej, prawie każdy kończy studia. Tacy będą polscy mormoni za 40 lat. Już wysławiają się inaczej, zdają matury, inni niż w dniu, gdy przyszli. Diakon roznosi wśród ławek pokruszony chleb i kieliszki na tacy… – Nie wierzę, wiem, że Księga Mormona jest prawdziwa – mężczyzna, który staje przed mównicą, utwierdza innych własnym świadectwem. Robert Żelewski jest obecnie prezydentem dystryktu (okrąg skupiający kilka mormońskich gmin). Każdy ma jakieś powołanie. Ale nie należy się przywiązywać. W Kościele, gdzie nie ma zawodowego duchowieństwa, nikt nie robi kariery. Za chwilę prezydent misji może powierzyć mu rolę witającego przy drzwiach albo roznosiciela śpiewników… Eleganccy ludzie rozchodzą się do swoich sal. Rozpoczyna się szkoła niedzielna. W pokoju z tablicą dzieci słuchają wujka Marcina wprowadzającego dziś nowe pojęcie: „ofiara”. Ofiarą jest dziesięcina, dziesiąta część zarobków, która jest prawem pana i dorośli powinni oddać ją gminie. Zresztą to tylko 10%, 90% należy do nas. Marcin zapisuje: „post”. W pierwszą niedzielę miesiąca dorośli poszczą dwa kolejne posiłki, a zaoszczędzone pieniądze ofiarowują na fundusz dla ubogich. Choć to obowiązki dorosłych, dużo trudniej być mormońskim dzieckiem. Gdy trafia do starszaków w publicznym przedszkolu, gdzie od kilku lat jest lekcja religii, przechodzi na ten czas do młodszej
Tagi:
Edyta Gietka