Na człowieku żeruje ponad 1400 różnych pasożytów – a to tylko liczba znanych nam gatunków. Nieznane czekają na odkrycie Czas przyjrzeć się pasożytowi, który może zagrażać naszym umysłom. W żadnym razie nie jest tak krzykliwy ani koszmarny jak wścieklizna. Tym, co zwraca uwagę naukowców, jest jego przebiegłość. Zachodzi obawa, że potrafi on ukradkiem pogarszać intelekt osób zarażonych. I również możemy się go nabawić od naszych ulubieńców. Owym pasożytem jest toksokara. Dla tych, którzy kochają psy, koty lub jedno i drugie, może uchodzić za złego brata toksoplazmy. Owa glista to 15-centymetrowy nicień reprezentowany przez dwa gatunki, Toxocara canis i Toxocara cati, i zasiedlający, jak wskazują te nazwy, odpowiednio psy i koty. Mocnym dowodem na to, że toksokara może powodować kłopoty ze zdrowiem psychicznym, jest fakt, że larwy tego pasożyta są w stanie umiejscawiać się w ludzkim mózgu. Przynajmniej udowodniono to u odmiany canis; mniej wiadomo o gatunku T. cati, który może wywierać słabszy wpływ na mózg. Szacuje się, że 10-30% mieszkańców Ameryki Północnej i Europy jest zarażonych larwami tego nicienia, a w niektórych z biedniejszych krajów to nawet 40%. Mając do dyspozycji takie liczby, można się spodziewać, że literatura medyczna będzie obfitować w dokumentację dotyczącą wpływu tego pasożyta na zdrowie fizyczne i psychiczne człowieka. Przeciwnie, toksokara znajduje się wśród pierwszej piątki najbardziej lekceważonych chorób pasożytniczych według amerykańskiego Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób, a eksperci najczęściej określają ją jako tajemniczą lub enigmatyczną. Skąd takie podejście? Dziesiątki lat temu pasożyt ten spadł z medycznej wokandy, ponieważ, w przeciwieństwie do T. gondii (Toxoplasma gondii, koci pasożyt, jednokomórkowy pierwotniak), zarażenie nim dużo rzadziej powoduje poważne schorzenia. Natomiast toksokara od dawna martwi parazytologów. Na Trinity College w Dublinie w Irlandii pewna czołowa badaczka tego patogenu, Celia Holland, twierdzi, że pasożyt ten obniża funkcje poznawcze, co od dawna umyka uwadze naukowców. Toksokara jest bliżej znana właścicielom zwierząt domowych pod nazwą glista – to te jasnożółte nitkowate robaki, które psy lub koty czasem wykasłują lub wydalają w stolcu wraz z tysiącami mikroskopijnych jajeczek tego pasożyta. Gdy kolejny pies lub kot spożyje jajeczka, wykluwają się z nich szybko poruszające się larwy i atakują wiele różnych organów. Te, które dotrą do jelit, dorastają i składają tam jajeczka i tak oto cały cykl się powtarza. Inwazja jest również dziedziczona z jednego pokolenia zwierząt na drugie, ponieważ larwy pozostające w innych tkankach ulegają aktywacji, gdy żywicielka zajdzie w ciążę. Mogą wtedy przekroczyć granicę łożyska lub przedostać się do jej mleka, zarażając młode. Glisty mają podobny do T. gondii sposób przedostawania się do kolejnych żywicieli. Ich jajeczka mogą być spożyte przez gryzonie, króliki, krety, ptaki i inne małe zwierzątka, które z kolei są przysmakiem psów czy kotów. To kolejna opcjonalna trasa powrotu do tarliska w jelitach naszych ulubieńców. Również zwierzęta gospodarskie mogą połknąć ich jajeczka, dlatego też ludzie narażeni są na spożycie larw glisty, jedząc niedogotowane mięso. Natomiast tak naprawdę głównym źródłem zarażenia jest brak higieny. Najbardziej podatne na zarażenie są małe dzieci, grzebiące w ziemi lub bawiące się w piaskownicach skażonych odchodami psów lub kotów. Jeśli z jajeczek glisty larwy wyklują się w ciele człowieka, nie mogą osiągnąć stadium dojrzałego osobnika; może się to stać jedynie w organizmie psa lub kota. Następuje wtedy zahamowanie rozwoju pasożyta na etapie bardzo energicznej larwy, która przemieszcza się do tak odległych od jelit organów jak wątroba, płuca, oczy, a nawet mózg, przy czym z braku odpowiednich badań nie dysponujemy danymi na temat częstotliwości takich przypadków. Pasożyt ten ma opinię nieszkodliwego, gdyż rzadko wywołuje ślepotę, drgawki czy inne poważne objawy neurologiczne. Za to na początku lat 80. XX w. w literaturze medycznej pojawiły się wskazówki, że glista może szkodzić niebezpośrednio. W jednym z pierwszych badań przeprowadzonych przez Holland i lekarza Mervyna Taylora z Irlandii 200 dzieci, u których wykryto tego pasożyta, podzielono na trzy grupy w zależności od poziomu przeciwciał (wskaźnika stopnia zarażenia). Zaburzenia