Mityng na katyńskich drogach
Piszę dziś pod wpływem wiadomości o zaskakującym przeniesieniu uroczystości awansowania rozstrzelanych przez Rosjan polskich oficerów z przyszłorocznej rocznicy tej zbrodni na parę dni przed wyborami. Nie parę dni po wyborach, lecz przed wyborami. Pomordowanym należy się takie uznanie, a ich rodzinom taki gest pamięci o bliskich, których stracili. Ale nie przed wyborami. To przecież nic innego jak robienie mitingu wyborczego na katyńskich grobach, jak posłużenie się czaszkami z dziurami w potylicach jako gadżetami w kampanii wyborczej. To nie może być inaczej odczytane, bo nie można sobie wyobrazić, że ktokolwiek podejmując taką decyzję, nie zdawał sobie sprawy, że ów awans i towarzysząca mu medialna uroczystość robione tuż przed głosowaniem muszą się wpisać w kampanię wyborczą na rzecz partii rządzącej, że to będzie kolejna wyborcza konwencja z trudnym do odrzucenia udziałem rodzin i niemożliwym do odrzucenia udziałem tysięcy zamordowanych. To gwałt politycznego cynizmu i amoralności nad zwykłą ludzką wrażliwością. Gdyby jej mieli choć trochę, nie zrobiliby tego. Ci pomordowani należą do swych rodzin i do narodu, a nie do liderów PiS i nie wolno ich sobie przywłaszczać. I nie zmienia tej oceny ani o jotę fakt, że robi się to pod auspicjami prezydenta. Ten prezydent bowiem, w odróżnieniu od wszystkich poprzednich po roku 1989, z prezydentem Jaruzelskim oczywiście włącznie, od początku urzędowania nie zrobił ani jednego wiarygodnego gestu, który wskazywałby, że wywodząc się z PiS, chce reprezentować państwo będące wspólnym dobrem wszystkich obywateli. Nic w tej sprawie nie zrobił, każde niemal jego zachowanie było dawaniem świadectwa, że pozostał partyjnym funkcjonariuszem, prezydentem swojego brata, jemu i tylko jemu raportującym. Nie ma więc w świetle tej skrajnie partyjnej prezydentury żadnej wartości wymówka, że imprezę organizuje Pałac Prezydencki. To kamuflaż, to impreza wyborcza siły rządzącej od dwóch lat krajem, to miting na grobach bez pytania rodzin o pozwolenie. To nie powinno mieć miejsca. Nie wolno robić z cmentarzy, z narodowych nekropolii, z miejsc narodowego męczeństwa pola walki politycznej. To haniebne. PS PiS i prezydent po protestach członków rodzin katyńskich, po zapowiedzi Mai Komorowskiej rezygnacji z udziału w uroczystości i po liście Andrzeja Wajdy przełożyli ją na listopad. To dobrze, ale to nie jest skutek zrozumienia niestosowności robienia czegoś takiego w czasie kampanii wyborczej. To skutek uświadomienia sobie przez organizatorów, że uroczystość przed wyborami może im przynieść straty wśród wyborców, czyli uświadomienie sobie popełnionego błędu w kalkulacji. Decyzję o zmianie daty podyktowało nie sumienie, lecz wyrachowanie. Dlatego mój wpis pozostaje aktualny. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint