Szansą na zmianę jest porozumienie między pokoleniami Prof. Elżbieta Korolczuk – socjolożka Zaskoczył panią nowy sondaż CBOS, z którego wynika nie tylko, że aż 77% osób w wieku 18-24 lata deklaruje udział w wyborach, ale też, że 30% chce głosować na lewicę? Poparcie dla lewicy nie było tak wysokie od lat, przyrost jest gwałtowny. Badacze mówią o przełomie. – To kontynuacja trendów, które widać już od pewnego czasu. Jeśli spojrzymy na ostatnie wybory – parlamentarne i prezydenckie – zobaczymy wyraźnie rosnące zaangażowanie tej grupy w procesy polityczne. Już w ostatnich wyborach prezydenckich młodzi w rekordowym stopniu zmobilizowali się do głosowania. Tłumaczyłabym to faktem, że są grupą najbardziej sfrustrowaną kierunkiem, w którym podąża nasze państwo. Stąd tak duże poparcie dla lewicy? Wynika z frustracji? – Od dłuższego już czasu dostępne są wyniki badań, które pokazują, że w grupie 18-24 lata dominują poglądy liberalne obyczajowo, prosocjalne, egalitarne. Według m.in. badań CBOS mniej więcej do 2012 r. wśród osób w przedziale wiekowym 18-24 lata przeważały deklaracje, że identyfikują się jako prawica; ten trend osiągnął szczyt w roku 2015, a po 2016 widać było już wyraźną zmianę na korzyść identyfikacji jako centrum i lewica. Widoczne jest to szczególnie wśród młodych kobiet. W ostatnim czasie właśnie one wyszły masowo na ulice. Myślę, że ten proces będzie postępował. Młodzi są też najmniej religijni, a religijność jest bardzo powiązana z poglądami politycznymi i postawami na osi prawo-lewo. Trudno rozpatrywać wyniki tego sondażu w oderwaniu od innych badań – chodzi mi o sondaż Pew Research Center z ubiegłego roku, z którego wynika, że spośród europejskich krajów to w Polsce można obserwować największy odpływ ludzi z Kościoła. Głównie młodych. – Te badania pokazują, że w Polsce młodzi ludzie laicyzują się najszybciej. Rozdźwięk pomiędzy ich dziadkami i rodzicami a nimi – w kwestii stosunku do Kościoła – jest największy na świecie. Jednym słowem, mamy największą różnicę międzypokoleniową, jeśli chodzi o postawy dotyczące Kościoła. Zobaczyliśmy to wyraźnie na ulicach w ciągu ostatnich dwóch lat, kiedy po raz pierwszy z taką ostrością i tak bardzo wprost młodzi zaczęli mówić: to Kościół jest odpowiedzialny za próby zakazywania aborcji, za ograniczanie dostępu do edukacji seksualnej, antykoncepcji itd. Wcześniej podkreślał to ruch feministyczny, na manifach 10 lat temu niosłyśmy hasła: „Biskup nie jest bogiem”, „Chcemy medycyny, nie ideologii”, „Przetnijmy pępowinę między państwem a Kościołem”. Mówiło się o tym, że Kościół w Polsce jest hamulcowym zmiany obyczajowej, siłą represyjną, zwłaszcza wobec kobiet, ale takie poglądy były uważane za skrajnie radykalne, a teraz jest to pogląd mainstreamowy. I to jest ta ogromna zmiana. Młodzi widzą, że w Polsce Kościół inwestuje przede wszystkim w budowanie relacji z państwem, angażuje się w bieżącą, partyjną politykę. Do tej pory to mu się opłacało. – I wciąż mu się opłaca w tym sensie, że Kościół ma dostęp do ogromnych zasobów finansowych państwa oraz decydujący głos i wpływ na procesy polityczne. Jednak nie opłaci mu się w dłuższej perspektywie, bo zupełnie sobie odpuścił rozmowę z wiernymi. Uwierzył, że można sprawować władzę w sferze etycznej i moralnej za pomocą narzędzi politycznych. Kompletnie oderwał się od doświadczeń, problemów i sposobu myślenia młodych ludzi – uznał, że można narzucić katolickie nauczanie społeczne za pomocą kodeksu karnego, przymusu, zamiast przekonywać, rozmawiać, włączać do dialogu. Młodzi sprzeciwiają się represyjności, brutalności Kościoła jako instytucji, bo nie widzą w nim ani autorytetu, ani przestrzeni do dialogu. Dokonuje się przewartościowanie międzypokoleniowe – w starszym pokoleniu między lewicą a prawicą istniał rodzaj zgody, że Kościół jest instytucją stabilizującą społecznie i w takim kraju jak Polska, przechodzącym tak duże zmiany, potrzebną. Młode pokolenie mówi stanowcze „nie” takiej wizji. Mówi: Kościół, który zbankrutował moralnie, chociażby w kwestii pedofilii, nie powinien mieć władzy politycznej. Dało temu wyraz, pisząc na murach kościołów hasła Strajku Kobiet. Wyraz – właśnie, czego? Wkurzenia, frustracji, potrzeby zmiany? – To jest wyraz odrzucenia autorytetu Kościoła. Max Weber pisał o różnych rodzajach władzy wynikającej z autorytetu, czyli zalegitymizowanej przez rządzonych. Do niedawna Kościół cieszył się w Polsce autorytetem wynikającym z kultury i tradycji, z postrzegania go jako moralnego kompasu,