Młode, tanie, z HIV

Młode, tanie, z HIV

Nieletnie tajlandzkie prostytutki pracują od 10 do 14 godzin na dobę W zawodzie prostytutki pomyślność rzadko jest długotrwała. Również, niestety, wiele prostytutek umiera w młodym wieku. W północnej Tajlandii, Kambodży i niektórych regionach Indii ogromną ich liczbę, a ściślej większą część pokolenia, zabija AIDS. Nawet te kobiety, które zostały prostytutkami z wyboru, nie wyobrażały sobie, że będzie to równoznaczne z wydaniem na siebie wyroku śmierci. Wśród dziewcząt zwabionych i zmuszonych do sprzedaży usług seksualnych występuje jeden z najwyższych wskaźników zakażenia wirusem HIV. Jak na ironię, jest to skutek wymagań klientów, pragnących prostytutek młodych, „czystych” i zdrowych. Wiele ofiar AIDS zostało zwerbowanych do prostytucji przed ukończeniem 16 lat. Zanim osiągną 25. rok życia, konsumenci zrezygnują z ich usług, a właściciele domów publicznych przestaną je zatrudniać. Te kobiety nie dożyją nawet trzydziestki. W domach publicznych można kupić bardzo młode dziewczęta i kobiety. Wprawdzie niektóre są tak atrakcyjne fizycznie i wyszkolone w swoim zawodzie, że sprzedają usługi seksualne jeszcze po 30. roku życia, ale większość domów publicznych preferuje młodsze; młode i tanie. Dlatego prostytutki rzadko pracują tam dłużej niż kilka lat, po czym przenoszą się do innych sektorów przemysłu seksualnego. Ich pobyt w domach publicznych dzieli się na dwa okresy: przyuczania i przyzwyczajenia. Z chwilą gdy zostają wprowadzone w handel usługami seksualnymi, dostosowują się do życia w domu publicznym, oczywiście nie z tego powodu, że odpowiada im taka praca, lecz ponieważ nie mają wyboru. Bez przerwy Dla większości dziewcząt i kobiet z domów publicznych prostytucja nie jest zajęciem „łatwym”. Od początku muszą być przygotowane na przyjmowanie mężczyzn niemal bez przerwy. Tajlandki, którym wytoczono w Japonii proces sądowy (kolejny przykład zabójstwa mama-san przez prostytutki przebywające w niewoli za długi), mówiły, że musiały pracować w nocnym klubie codziennie z wyjątkiem sylwestra. Nie miały wolnego nawet w czasie menstruacji. Większość dziewcząt i kobiet, które pracowały w domach publicznych w Kambodży, twierdziła, że w dni świąteczne ich domy były czynne przez całą dobę. Te zatrudnione w domach publicznych na granicy Tajlandii i Kambodży musiały tak pracować codziennie. Dziewczęta umieszczone w filipińskich casach nie mają normowanego czasu pracy. Przez całą dobę są na wezwanie i przyjmują każdego klienta, którego przyśle im mama-san. Nie decydują o liczbie obsługiwanych mężczyzn. Aż 95% tych dziewcząt pracuje przez siedem dni w tygodniu. Ośrodek Ochrony Praw Dzieci w Bangkoku szacuje, że nieletnie tajlandzkie prostytutki pracują od 10 do 14 godzin na dobę. Zwykle w dni powszednie przyjmują siedmiu klientów dziennie, a w weekendy dwukrotnie więcej. Dziewczęta i kobiety z domów publicznych w Indiach nie wiedzą, co to urlop i czas wolny od pracy, dopóki nie można im zaufać, że nie uciekną. W praktyce może to oznaczać, że młode prostytutki są przez lata pozbawione swobody ruchu, a gdy już ją zdobędą, mają tylko dwa dni wolne w miesiącu. Te o długim stażu pracy dostają urlop na wyjazd do swojej wioski i rekrutację nowych dziewcząt do przemysłu seksualnego. Szefowie wierzą, że te kobiety nie uciekną, by rozpocząć nowe życie, lecz raczej dokonają udanego naboru. (…) Mama-san z Filipin mówiła, że ładne nastolatki są w trudnej sytuacji, gdyż bardzo wielu mężczyzn chce kupować ich usługi. Jak na ironię, największy jest popyt na prostytutki nowe i przyuczane do zawodu. Zanim dostosują się fizycznie i emocjonalnie do sprzedaży usług seksualnych, staną się już dla klientów mniej atrakcyjne, a tym samym będą gorzej zarabiały. Przy taśmie Ponieważ prostytucja oferowana w domach publicznych jest tania, rzadko proponuje się w nich usługi dodatkowe. W celu zapewnienia jej opłacalności skraca się czas poświęcany klientowi do niezbędnego minimum, by prostytutka i (lub) łóżko szybko były gotowe do obsługi następnego gościa. Dziewczęta mówiły, że właściciele domów publicznych wywierają na nie presję, by ograniczały czas spotkania z klientem, jak to tylko możliwe. Młoda kobieta, która pracowała w domu publicznym w Kambodży, twierdziła, że właścicielka pukała do drzwi kabiny, gdy prostytutka przyjmowała klienta zbyt długo. Po dziesięciu minutach zaczynała się domagać szybkiego zakończenia spotkania. Gdy dziewczyna poświęcała klientowi ponad 15 minut, bito ją za „brak profesjonalizmu”. (…) Przeciętni klienci preferują uległe nastolatki, toteż prostytutki, które upierają się przy swoim zdaniu, postrzegają jako wymagające i odpychające. Młode, bezsilne dziewczęta

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2012, 50/2012

Kategorie: Świat
Tagi: Louise Brown