Nobel za „Obfite piersi, pełne biodra” Tak jak przewidywano, walka o literackiego Nobla 2012 rozegrała się między dwoma azjatyckimi nazwiskami. Pałeczkę po poecie Tomasie Tranströmerze ostatecznie przejął Chińczyk Mo Yan, odsuwając wizję nagrody dla Harukiego Murakamiego na kolejny rok. Świat usłyszał nazwisko Mo Yana w roku 2000, kiedy Chiny wstrzymały oddech w oczekiwaniu na swojego pierwszego literackiego Nobla. Wówczas tego zaszczytu dostąpił dramaturg Gao Xingjian. – Chińczykom ze względów prestiżowych niezwykle zależało na tym Noblu – mówi prof. Lidia Kasarełło, kierownik Zakładu Sinologii na Wydziale Orientalistycznym UW. – Mo Yan wydawał się wówczas pierwszym chińskim nazwiskiem literatury wysokiej. Nobel dla Xingjiana, jako emigranta, był sukcesem połowicznym, a Mo Yan wciąż mieszka i tworzy w kraju. Dla nas, sinologów, to wielka radość. Świeżo upieczony noblista jest pisarzem do cna chińskim. Większość dzieł zapisał przy użyciu tuszu i pędzelka w tradycyjnym alfabecie, a jego życie i twórczość od początku naznaczone były skomplikowaną historią państwa. 57-letni obecnie Mo Yan przyszłość związał z literaturą podczas wielkiego głodu przełomu lat 50. i 60., kiedy dowiedział się, że jako pisarz mógłby wreszcie najeść się do syta pierożkami z mięsem. Gdy miał 12 lat, rewolucja kulturalna zmusiła go do podjęcia ciężkiej pracy fizycznej w tłoczni oleju. Po codziennej harówce znajdował jednak siłę na książki. Jego marzenie spełniło się w 1987 r., kiedy ukazała się pierwsza z jego siedmiu znaczących powieści – „Klan czerwonego sorga”. Poszukiwacz korzeni Bohaterowie Mo Yana portretowani są najczęściej na tle życia politycznego Chin. Zarówno wspomniana powieść, znana polskiej publiczności dzięki adaptacji filmowej Zhanga Yimou, jak i inna – „Obfite piersi, pełne biodra” opisują losy niezwykłych rodzin w kontekście takich wydarzeń jak powstanie bokserów w 1900 r., upadek dynastii Qing czy druga wojna chińsko-japońska. Ciekawym przykładem jest także zbudowana na schemacie chińskiego kręgu życia książka „Życie i śmierć mnie wyczerpują” – jej bohater, ofiara reżimu Mao, powraca na ziemię w kolejnych wcieleniach, by być świadkiem pół wieku przemian politycznych w Chinach. Pseudonim literacki pisarza, urodzonego jako Guan Moye, oznacza „nie mów”. Choć miał być aluzją do działalności chińskiej cenzury, zwrócił się przeciwko Mo Yanowi, który według chińskich opozycjonistów nie mówi o zbrodniach systemu komunistycznego. Jako 20-latek pisarz wstąpił do Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, a później kilkakrotnie przyjmował reżimowe nagrody literackie, co w antyrządowych środowiskach przypieczętowało jego opinię jako konformisty. Paradoksalnie jednak polityczna ambiwalencja Mo Yana wpisuje się w ogólną poetykę jego twórczości jako pisarza, który pozostaje autorem pełnym sprzeczności. Na kartach jego powieści naturalistyczna brutalność wojny przeplata się z elementamii magii, a pozbawiona złudzeń ocena chińskiego społeczeństwa nie przeszkadza nostalgii za chińską prowincją, zawsze zresztą ukazywaną pod postacią rodzinnej miejscowości Gaomi. – Krytycy bardzo chcą go wcisnąć w szufladkę „chiński realizm magiczny”, z czym ja nie do końca się zgadzam, bo w jego twórczości wiele jest elementów bachtinowskiego realizmu groteskowego, na granicy absurdu, satyry i karnawalizacji – tłumaczy prof. Kasarełło. – Jest to twórczość niezwykle nowoczesna, o wielopłaszczyznowej narracji, nie zawsze łatwa w odbiorze. Noblowska ruletka „Poprzez połączenia fantazji i rzeczywistości oraz perspektywy społecznej i historycznej Mo Yan stworzył świat w swej złożoności pokrewny światom Faulknera i Márqueza, ale zakotwiczony w chińskiej tradycji”, pisała w uzasadnieniu decyzji komisja noblowska, wyróżniając Mo Yana spośród aż 288 nominowanych. Czy na pewno Chińczyk powinien być ich pierwszym wyborem? – Tegorocznym werdyktem komisji noblowskiej jestem nieco skonsternowany, ponieważ pominięto wielu wybitnych pisarzy – mówi prof. Grzegorz Gazda, członek Rady Naukowej Instytutu Badań Literackich PAN i dyrektor Instytutu Kultury Współczesnej Uniwersytetu Łódzkiego. Przypomnijmy, że na język polski przetłumaczono dotychczas zaledwie dwie powieści Mo Yana – „Krainę wódki” oraz „Obfite piersi, pełne biodra”. – Ja sercem byłem za Amosem Ozem, a to tylko jeden z wielu żelaznych kandydatów. Jednak to Bobowi Dylanowi, Cormacowi McCarthy’emu, Salmanowi Rushdiemu czy syryjsko-libańskiemu poecie Adonisowi na nagrodę przyjdzie jeszcze poczekać. Część „czarnych
Tagi:
Natalia Schiller