Jeśli był jakiś powód, by oglądać kuriozalnie bezczelną ustawkę, którą przygotowała telewizja rządowa, był to Waldemar Witkowski. Dla tych telewidzów, którzy od paru lat są skazani na propagandę PiS, jak i dla tych, którzy nigdy nie widzieli go ani w TVN, ani w Polsacie, jest on prawdziwie pozytywnym odkryciem. Wystarczyło, że był sobą. No i że ma własne, a nie marketingowe poglądy. Dla czytelników naszego tygodnika zarówno Witkowski, jak i to, co sobą reprezentuje jako szef Unii Pracy, nie było niespodzianką. Bo jako jedyne medium pamiętaliśmy o tej części lewicy. Dlaczego Witkowski? Bo w polityce na długi dystans najważniejsza jest wiarygodność, a ta bierze się ze świata wartości i konsekwencji w ich przestrzeganiu. Bywa, że ludzie idei długo dostają po głowie od przebierańców zmieniających stroje i barwy polityczne, byle być blisko półki z konfiturami. Wielu polityków, którzy wdrapali się do samorządów i parlamentu pod szyldem lewicowym, traktuje go jako rekwizyt. Przydatny w karierze. I bez skrupułów wymieniany na lepiej rokujący. Do eurowyborów Unia Pracy i Razem poszły pod szyldem Lewica Razem. Witkowski z Zandbergiem. A Czarzasty ze Schetyną i Kosiniakiem-Kamyszem. Nie przypominałbym o tym, gdyby nie haniebne wyrugowanie Unii Pracy i Witkowskiego przez trzech tenorów. Był to ruch na bardzo krótkich nóżkach. Zmarnowano czas i część potencjału lewicy. A Witkowski przeżył i to on jest tenorem. A tak na marginesie chciałbym zapytać tych publicystów, którzy pieją hymny na cześć Witkowskiego (lista w tekście Roberta Walenciaka), gdzież to zimowaliście przez ostatnie lata? Jakie słoneczka tak was oślepiły, że nie widzieliście lidera Unii Pracy? Kończy się pięcioletnia kadencja Dudy. Żaden polski prezydent nie miał tak marnego bilansu. I tak wielkiego tupetu, by namawiać ludzi na przedłużenie mu mandatu. Duda jeździ i wciska słuchaczom kit, że to on jest supermenem władzy. Politykiem, który wszystko może. Czegóż to on osobiście Polakom nie załatwił? Jeśli te wygibasy ogląda Kaczyński, to musi setnie się bawić. Co zrobi z Dudą, gdyby ten wygrał? Z rozdętego balonu zostanie znowu tylko sflaczały balonik. Celem Kaczyńskiego jest utrzymanie władzy za wszelką cenę. Jego władzy. To on jest prezydentem, premierem, marszałkiem Sejmu. A ci, którzy formalnie są na tych stanowiskach, to atrapy. Do odwołania w każdej chwili. Według kalkulacji czy kaprysu prezesa. I to jest istota polskiego problemu. Głosując na Dudę, wybierasz Kaczyńskiego. I będzie, jak było przez ostatnie pięć lat. A pewnie i gorzej. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint