Modystka

Modystka

Po ślubie Kate Middleton i księcia Williama zapanował kapeluszowy szał, a Małgorzata Wybrańska z Nakła umie zrobić i toczek na specjalną okazję, i fascynator dla licealistki Jeśli ktoś ma wyobraźnię, fascynator może zrobić z czegokolwiek. Z rękawa koszuli, z filcu albo z plastiku. – Na przykład ten biały toczek – mówi Małgorzata Wybrańska – ma sizalową bazę, czyli materiał z włókna agawy, ozdobę z sinamay, czyli z włókna manilskiego bananowca, do tego strusie pióro oraz kwiatki i woalkę z poliestru. – Zaczyna się od naciągnięcia bazy na formę – mówi Małgorzata. – Moczę bazę w gorącej wodzie, a następnie bardzo mocno naciągam, tak aby nie było zagnieceń. Spinam szpilką i potem to wszystko musi wyschnąć. Kiedy wyschnie, prasuję żelazkiem. I bardzo ważna rzecz – dalej robię kapelusz bez użycia kleju, wszystko szyję. Brytyjska modystka Królowej Matki, Rose Cory, która uczyła Małgorzatę na kursie w Londynie, powtarzała, że należy tylko i wyłącznie szyć. Wysoki poziom modniarstwa to zero kleju. – Klej to jest droga na skróty. Tak nie można. Nie tędy droga – powtarza za Rose Cory Małgorzata Wybrańska. Jej droga do kapeluszy też nie była na skróty. Prezent na urodziny Zanim trafiła na kurs modniarstwa do Rose Cory, zgłosiła się na zajęcia prowadzone przez młodą modystkę Katty Janneh w londyńskim Greenwich Community College – ośrodku będącym rodzajem centrum kultury, gdzie wcześniej przez dwa lata chodziła na jogę. Na 34. urodziny postanowiła sprawić sobie w Londynie prezent i zapisała się na kurs robienia kapeluszy. – Na modniarstwo, czyli millinery, jak się ładnie nazywa po angielsku – tłumaczy Małgorzata. Fascynatory, czyli małe kapelusze mocowane na grzebyku, przepasce czy klipsie, interesowały ją od dawna. Wręcz ją prześladowały. – Kiedyś w Londynie jechałam rano do pracy. 7 rano, a w autobusie siedzi Murzynka z pięknym fascynatorem w kręconych włosach. Z zielonym motylem (w kolorze military – khaki) wielkości dłoni, obszytym materiałem z cekinami, lekko opalizującym. Małgorzata pamięta do dziś, że ten fascynator miał też przyszyte motylki z piór. Przyglądała mu się całą drogę i nie mogła od niego oderwać oczu. To jednak jeszcze nie koniec historii wyjaśniającej, że nie przypadkiem wybrała akurat millinery. – Kiedy na pierwszych zajęciach w Greenwich Community College usiadłam na przydzielonym miejscu, w sali pojawiła się… Murzynka z autobusu. Kobieta od zielonego motyla we własnej osobie. Katty Janneh, prowadząca kurs. Weszła do sali uśmiechnięta, w różowym kapeluszu i z dwiema wielkimi torbami z mnóstwem innych nakryć głowy. Nie było innego wyjścia. Kapelusze mnie przyciągnęły. Musiałam trafić na modniarstwo. Co potrafi kobieta Kurs miał trwać semestr, czyli 10 tygodni. Trzy godziny zajęć raz na tydzień. Od razu wykupiła dodatkowe dwa semestry, czyli kolejne 20 tygodni. – Na kursie modniarstwa ważna była nie tylko nauka warsztatu, lecz także atmosfera. Siedziałam z innymi kobietami przy stole nad wspólnym bałaganem – to było jak darcie pierza i trochę jak terapia. Rozmawiając, pozbywałyśmy się przy tym stole całego londyńskiego stresu. U Katty pokochała też angielską sentencję: „Moje śmieci są moimi skarbami”, bo modystka nauczyła ją wykorzystywać ścinki materiałów innych kursantek do produkcji swojego kapelusza. Zrozumiała też wtedy powiedzenie Johna Barrymore’a: „Kobieta trzy rzeczy potrafi zrobić z niczego: sałatkę, kapelusz i awanturę”. – W Wielkiej Brytanii łatwo jest dostać materiał na kapelusz, w Luton jest modniarskie zagłębie. W Polsce nie ma takiego centrum, zdobywanie to przygoda – mówi Małgorzata, oprowadzając po swojej pracowni. – I to kosztowna – dodaje. – Najdroższe są formy. Na szczęście kupiłam prawie wszystkie od razu, zamówiłam największy zestaw, de luxe, gdy jeszcze chodziłam do Katty. Pracowała wtedy w centrum Londynu, blisko Trafalgar Square, w wydawnictwie Penguin Books, gdzie sprawdzała, czy faktura zgadza się z zamówieniem. Przedtem była zatrudniona w hurtowni żywności – wklepywała tam numerki faktur netto i brutto, a jeszcze wcześniej była girl friday (asystentką, od Friday-Piętaszek) w firmie odzieżowej, gdzie zajmowała się wszystkim: od mycia okien po obsługę strony internetowej firmy. Jednak to nie było to. – Mimo że odważyłam się podjąć pracę w Anglii, tak naprawdę byłam

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2011, 25/2011

Kategorie: Kraj