Czy legendarny producent rockowy Phil Spector zastrzelił aktorkę z Hollywood? Piękna martwa kobieta w kałuży krwi na marmurowej posadzce. Starzejący się muzyczny geniusz stojący bezradnie nad ciałem. Do luksusowej posiadłości Zamek Pirenejski już dobijają się policjanci. W pośpiechu wyłamują drzwi, przystają na chwilę, po czym biegną, by aresztować weterana rocka. On przecież jest jedynym podejrzanym, w luksusowym gmachu z wieżami i 33 pokojami nie ma nikogo innego. Na podłodze marmurowej hali leży porzucony pistolet. Ale muzyk stawia opór, krzyczy, broni się. Stróże prawa nie chcą strzelać, sprawnie obezwładniają desperata za pomocą sieci i elektrycznych paralizatorów. To nie scenariusz hollywoodzkiego filmu, którego reżyser przesadził w poszukiwaniu sensacji. Powyższe wydarzenia rozegrały się naprawdę 3 lutego, ok. godz. 5 nad ranem w Alhambrze, mieście położonym 24 km na północny wschód od Los Angeles. Pod zarzutem morderstwa pierwszego stopnia aresztowany został 62-letni Phil Spector, jeden z najsłynniejszych twórców muzyki rockowej, producent m.in. The Beatles, Tiny Turner i Johna Lennona. Zwolniono go za kaucją w wysokości miliona dolarów, lecz producentowi płyty „Let It Be” bardzo trudno będzie dowieść swej niewinności przed sądem. Ofiarą zabójstwa padła 41-letnia Lana Clarkson, śliczna aktorka kipiąca energią, która miała w swej karierze wzloty i upadki, ale zawsze zadziwiała przyjaciół konsekwencją, humorem i radością życia. Przed kamerami Lana umierała wielokrotnie. W filmie „Deathstalker” zabójca ugodził ją nożem. W „The Haunting of Morella” zginęła od strzału w plecy. Aktorka nawet nie przeczuwała, że w prawdziwym życiu czeka ją równie dramatyczny koniec, że w luksusowej posiadłości Phila Spectora kula trafi ją w twarz. Za to legendarny producent muzyczny zdawał sobie sprawę, że dzieje się z nim coś niedobrego. Zaledwie miesiąc przed dramatem w Zamku Pirenejskim udzielił wywiadu – pierwszego od 25 lat. Wyznał wtedy dziennikarzowi angielskiej gazety „The Telegraph”: „Jestem okaleczony wewnętrznie, emocjonalnie. Biorę lekarstwa przeciwko schizofrenii, ale nie sądzę, że jestem schizofrenikiem. Mam dwubiegunową osobowość. Sam jestem swoim najgroźniejszym wrogiem. Są we mnie diabły, które walczą ze mną”. Czy demony szaleństwa w końcu zwyciężyły i wcisnęły Spectorowi broń do ręki? Czy muzyczny tytan, który pisał historię rocka, splamił się morderstwem? Swój pierwszy przebój stworzył w wieku 17 lat dla szkolnego zespołu Teddy Bears. Była to ballada „To Know Him Is to Love Him” („Poznać go znaczy go pokochać”. Taki napis zdobi nagrobną płytę Benjamina, ojca Phila Spectora, który popełnił samobójstwo, gdy jego syn miał zaledwie dziewięć lat. Już jako nastolatek Phil stał się milionerem. Opracowana przezeń aranżacja, zwana ścianą dźwięku (Wall of Sound) – połączenie dynamicznej, muzyki i licznych ścieżek wokalnych – podbiła serca milionów fanów rocka i została przejęta przez innych. Mówiono, że Phil tworzy „symfonie dla dzieciaków”. W ciągu dziesięciu lat umieścił na czołowych miejscach amerykańskiej listy przebojów 17 hitów. Pracował w muzycznym studio dla The Ronettes („Be My Baby”), Righteous Brothers („You’ve Lost That Lovin’ Feelin”’), dla Ike’a i Tiny Turner – ich song „River Deep, Mountain High” brzmi, jakby dźwięk wydobywał się z ogromnej rockowej katedry. Był producentem ostatniej płyty Beatlesów – „Let It Be”, potem Johna Lennona („Imagine) i George’a Harrisona („My Sweet Lord”). Ale rockowy geniusz miał trudny charakter. Powszechnie mówiono o jego alkoholowych ekscesach. W 1974 r. odeszła od niego żona, Ronnie z zespołu Ronette, którą prześladował atakami zazdrości. Mściwy Phil uzyskał wyrok sądowy zabraniający Ronnie wykonywania własnych utworów. „Wtedy wiedziałam, że jeśli go nie porzucę, to spotka mnie śmierć. Teraz wszyscy widzą, że miałam rację”, powiedziała Ronnie po tragedii w Zamku Pirenejskim. Pieśniarz Leonard Cohen, którego płytę Spector również wyprodukował, stwierdził później: „To szaleniec. Kocham tego faceta, ale on jest poza wszelką kontrolą”. W 1980 r. podczas pracy z punkowym zespołem The Ramones Phil skierował pistolet na jednego z członków zespołu, krzycząc: „Nigdzie nie pójdziesz! Wszyscy zostają!”. Spector, jak sam przyznał w swym ostatnim wywiadzie dla „The Telegraph”, zrozumiał, że nie jest w stanie funkcjonować w społeczeństwie,
Tagi:
Marek Karolkiewicz