Płyniemy kajakami Czarną Hańczą, ładnie i pusto, bo to jeszcze nie sezon. Ostrzegano nas, by przez pomyłkę nie popłynąć na Białoruś, i moje dzieci zaczęły się bardzo bać tej Białorusi. Po 12 km nagły hałas zasugerował, że dopływamy do wodospadu. Franio zdążył zrobić mi awanturę, że wiodę go na śmierć. Ale to tylko śluza. Nie ostrzeżono nas, że po drodze będą dwie. Początek Kanału Augustowskiego. Budowany w latach 20. XIX w., czyli w epoce Królestwa Polskiego, pracami kierował gen. Ignacy Prądzyński, potem przywódca powstania listopadowego. Kanał kopali chłopi pańszczyźniani, w nagrodę wyzwalano ich. Gospodarz, który wynajął nam kajaki, pokazuje z dumą stodołę – na zewnątrz zwykły budynek, a w środku obszerne stoły, ławy, sprzęt elektroniczny, pokoje z łóżkami dla turystów. Mówi, że gdyby zobaczyli to jego dziadowie, nie uwierzyliby w to, co widzą. Duma go rozpiera. O tak, polski chłop odbył podróż niemal kosmiczną w galaktykę dobrobytu. Przodkowie tego człowieka cierpieli na tych terenach niewypowiedzianą nędzę. Nędza i zniewolenie polskiego ludu to jeden z kluczy do naszej mentalności, a teraz pracują one też na PiS. Duda ich dopieszcza. Na wsi wygrał zdecydowanie, podobnie jak zdecydowanie przegrał w dużych miastach. • Jeszcze na wsi. Wieczorem wino u znajomych. Wracam na piechotę, gwiazdy, jakich nie ma nawet u nas w Międzylesiu, czułem się, jakbym był zawieszony na cienkiej nitce w kosmosie. Trochę niepokojące, ale cenne uczucie. Łatwo zapominamy, na jakiej drobince żyjemy. I jak kruchy jest nasz los. • Rozmawiam z moim synkiem Franiem i nagle odkrywam, że przestaje być małym chłopczykiem, a staje się chłopcem. Tak musi być i dobrze, że tak jest, a jednak smutek, że mały chłopczyk na zawsze odchodzi. Starszy syn Antoś już dojrzewa, przerósł mnie, co może nie jest takie trudne, ale to dopiero początek, nie przeszedł jeszcze mutacji. Obaj moi synkowie niestety uzależnieni od tabletów. Przegapiliśmy moment, gdy jeszcze można było coś z tym zrobić. Nie czytają książek, dla kogo więc je piszę? Łudzę się, że kiedyś zaczną, ale nie jestem tego pewien. • Znalezione w Onecie: „Kaczyński i Jędraszewski narzucili narrację, która niszczy zarówno politykę, jak i religię. Czy to możliwe, by dwóch samotnych i sfrustrowanych mężczyzn mogło zniszczyć kraj, który w 1989 r. podjął mozolną próbę budowania demokracji?”. To Stanisław Obirek, były kapłan, ciekawy intelektualista. Poznałem go kiedyś. Swoją opowieść mają też media reżimowe. Trzaskowski chce dać Żydom wielkie pieniądze za kamienice. Oberwanie chmur to też jego wina, podobnie jak i to, że kiedyś pękła rura ze ściekami pod Wisłą. To granie fobiami, rasizmem i kłamstwem, to już nie grzech, to zbrodnia. W Polsce szykuje się nie faszyzm, ale tylko faszyźmik, więc Jacek Kurski to zaledwie „goebbelsik”. A przecież ma chłopak większe ambicje. • Co ja mogę dodać do lawiny komentarzy po pierwszej turze wyborów? Zgadzam się zarówno z pesymistami, jak i z optymistami. Staram się doczekać drugiej tury, będąc w środku, ale znosi mnie w kierunku ciemnego widzenia. Jest jednak szansa, że w drugiej turze wygra Trzaskowski, ale umiarkowana. Dobry wynik Bosaka to następny powód do smutku. I że tylu młodych na niego głosuje. Nie zawsze są to ksenofobi i nacjonaliści. Wielu skupia się na sprawach gospodarczych. Ale antyeuropejskość Konfederacji jest faktem. Jak można być przeciw Unii w naszej sytuacji gospodarczej i geopolitycznej? To jakby postulować obcięcie sobie nogi i ręki. Ale gdy się widzi obok Bosaka, który jest obły i gładki, podłego czubka Korwin-Mikkego i troglodytę Brauna, to wynik tej partii przygnębia. Mam jednak nadzieję, że wyborcy Konfederacji, którą PiS niszczy (największe nienawiści bywają w bliskiej rodzinie), nie będą głosować na Dudę. To niby bliski wujek, ale jakiś żałosny. Niestety, niedobre wystąpienie Trzaskowskiego po ogłoszeniu wyników wyborów. Był agresywny i schematyczny. Źle wypada, jak krzyczy i udaje groźnego, to wbrew jego naturze. Znowu, jak się zdaje, ma złych doradców. To, co najlepiej wychodzi PO, to nieuczenie się na błędach. I jednak Trzaskowski nie jest urodzonym mówcą jak Duda, który gada podle, ale sprawnie. Najlepszym mówcą jest chyba Hołownia. Ma też inne zalety, choćby swoją bezpartyjność, i zapewne miałby największe szanse wygrać z Dudą. Nie było jednak szansy na taką szansę. Bezmiernie irytuje, że Hołownia, hołubiąc swój nowo narodzony interesik, nie poleca
Tagi:
Tomasz Jastrun