Motorowodniacy kontra przyrodnicy

Czy napływ bogatych turystów wypłoszy znad Chańczy rzadko spotykane ptaki?

Zbiornik wodny w Chańczy koło Rakowa powstawał z myślą o zabezpieczeniu przeciwpowodziowym. Urokliwy zakątek stał się jednak szybko miejscem chętnie odwiedzanym przez turystów. Las, woda i brzeg porosły trzciną okazały się też idealnym terenem dla wielu gatunków ptaków, nawet tych z Polskiej Czerwonej Księgi Zwierząt. I tutaj nastąpił konflikt interesów.

Ryk bąka

Przyrodnicy chcieliby utworzyć strefę ciszy nawet na całym zbiorniku. Badania ornitologiczne prowadzone przez Radomsko-Kieleckie Towarzystwo Przyrodnicze potwierdziły obecność w okolicach zbiornika wielu rzadkich, zagrożonych wyginięciem ptaków. Naliczono nad nim aż 25 gatunków wymienianych w Czerwonej Księdze. Wśród nich są trzy gatunki lęgowe. Pozostałe przebywają tu czasowo. – Jeśli zatrzymują się, oznacza to, że zbiornik jest cennym miejscem odpoczynku i żerowania na trasie ich przelotu – wyjaśnia Jarosław Sułek, prezes towarzystwa.
Z cennych gatunków lęgowych występują: bąk, kureczka kropiatka i kureczka zielonka. Bąk należy do ptaków czaplowatych, ma brązowo-beżowe, obficie nakrapiane pióra. Buduje gniazda w trzcinowisku lub roślinności zarastającej cofkę zbiornika. Nad Chańczą przyrodnicy stwierdzili występowanie dwóch par tych ptaków. Głos bąka przypomina ryk krowy, słychać go nawet w odległości trzech, czterech kilometrów. Nad Chańczę przylatuje pod koniec marca, odlatuje stąd na początku września. – To ptak bardzo skryty i płochliwy – opowiada Jarosław Sułek. – Gdy spostrzeże intruza, staje na baczność, wyprostowuje szyję i lekko kołysze się z trzcinami. Trudno go wtedy dostrzec, tak bardzo upodabnia się do otaczającego środowiska.
W kwietniu i maju przylatują kureczki. To również bardzo płochliwe ptaki. Ich głos usłyszeć można w nocy, między 22 a trzecią nad ranem. Żywią się bezkręgowcami, larwami owadów wodnych, ślimakami, małymi rybkami.
Dwa razy nad zbiornikiem przyrodnicy zaobserwowali czaplę purpurową. Jej liczebność w Polsce szacuje się na pięć do dziesięciu par. W drodze na zimowiska na południu Europy i w północnej Afryce zatrzymują się nad zalewem nury czarnoszyje. Naliczono ich tutaj aż sześć. Są specjalistami w łowieniu ryb pod wodą, gdzie mogą przebywać do pięciu minut. Potrafią nurkować na głębokość do 20 metrów. W XIX w. był to ptak lęgowy na terenie północnej Polski. Obecnie tylko się zatrzymuje u nas, lecąc ze Skandynawii czy północnej Rosji. Nad Chańczą czasowo przebywa także drapieżny rybołów. Ma doskonały wzrok, może zobaczyć rybę nawet w nie najczystszej wodzie.
Oprócz rzadkich gatunków licznie występują tu częściej spotykane. Dużo jest czapli siwych, około dziesięciu sztuk zimuje w strefie cofki akwenu. Ich liczba wzrasta do 30 w okresie przelotu. Wiosną pojawiają się czaple białe. – W ostatnich dwóch, trzech latach zauważyłem, że kilka czapli białych też zimuje nad Chańczą – dzieli się spostrzeżeniami Jarosław Sułek.
Najpospolitszym gatunkiem nad zalewem jest kaczka krzyżówka, spotkać można kilka par kaczki czernicy, głowianki i dwie pary kaczki płaskonosa. Nad zbiornikiem zatrzymuje się czasowo stado cyranek oraz bardzo rzadka kaczka krawka. Są tu również kaczki rożeniec, gągoł i świstun. Na akwenie już z daleka słychać różnorodne głosy ptaków. Laikowi trudno w ogromnym zgiełku, popiskiwaniu i krzyku wyłapać głosy poszczególnych gatunków, musi jednak stwierdzić, że jest tu bardzo dużo różnego ptactwa wodnego.

Kompromisowa strefa

O ustanowienie strefy ciszy na Chańczy Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie, który jest właścicielem zbiornika, zwracał się do Zarządu Gminy w Rakowie już przed rokiem. Widział jeszcze inne zagrożenie ze strony turystów uprawiających sporty motorowodne – podczas okresu letniego następują gwałtowna degradacja brzegów zbiornika i zubożenie szaty roślinnej. To skutek falowania wywoływanego przez poruszający się z dużą prędkością sprzęt motorowy.
Towarzystwo Przyrodnicze poparło to stanowisko, wysuwając dodatkowo swoje argumenty za ustanowieniem strefy ciszy. Wójt Rakowa, Stanisław Okólski, obiecał zająć się sprawą na najbliższej sesji Rady Gminy. – Trzeba pogodzić i tych, którzy lubią sport motorowodny i tych, którzy chcą być bliżej natury – mówi. – Zbiornik jest tak duży, że dla wszystkich wystarczy miejsca.
Samo lustro wody to 390 hektarów i ponad 30 kilometrów linii brzegowej. Wójt przyznaje, że są naciski, by nie było ograniczeń dla uprawiających sporty wodne. Nad Chańczę przyjeżdżają coraz bogatsi turyści z Krakowa lub Tarnowa, przywożąc ze sobą lepszy i szybszy sprzęt. Zostawiają tu pieniądze, chcą więc korzystać z uroków sportu do woli.
Jednak, zdaniem wójta, strefa ciszy w części zbiornika mogłaby ściągnąć nad Chańczę także innych turystów. Takich, którzy lubią kontemplować, odpoczywać na łonie natury, podpatrywać przyrodę. Piękne leśne tereny są wymarzonym miejscem ucieczki od wielkomiejskiego hałasu i kurzu. Dodatkową atrakcją byłyby rzadkie gatunki ptaków.
Przyrodnicy uważają, że najlepiej byłoby utrzymać strefę ciszy na całym zbiorniku – Ale życie jest sztuką kompromisu – przyznaje sam prezes. – I nie wystarczy tylko postawić znaki zakazu, trzeba te zakazy jeszcze egzekwować.
Najcenniejszym terenem dla ptactwa wodnego jest obszar od wsi Życiny do cofki akwenu pod Rakowem. Tutaj jest już płytsza woda i ptaki mają doskonałe warunki do żerowania. W wysokich trzcinowiskach mogą zakładać gniazda albo schronić się przed intruzami. Nie jest to natomiast obszar najlepszy do uprawiania sportów wodnych, z dna wystają pnie drzew. Zdaniem przyrodników, ustanowienie strefy ciszy na połowie zbiornika powinno być dobrym rozwiązaniem dla obu stron.

Wydanie:

Kategorie: Ekologia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy