Mundial pod okiem dronów

Mundial pod okiem dronów

Uczestników piłkarskiego święta chroni 170 tys. policjantów, żołnierzy i agentów służb specjalnych   Trzymajcie się! Nadchodzi szóste! (Brace Yourselves! The Sixth Is Coming!) – z takim hasłem na autobusie jechała na mecz otwierający 20. Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w São Paulo reprezentacja Brazylii. Szóstka odnosi się do potencjalnego szóstego zwycięstwa, na które Brazylijczycy mają szansę podczas tegorocznego mundialu (wcześniej wygrali w 1958, 1962, 1970, 1994 i 2002 r.). Slogany ogłaszane przez FIFA jako oficjalne hasła drużyn biorących udział w mistrzostwach stanowią wizytówki reprezentacji. Ich autorami nie są jednak drużyny, pod patronatem FIFA oraz Hyundaia (jednego z głównych sponsorów tych mistrzostw) ogłoszony został konkurs dla internautów. Niektóre odwołują się do narodowej dumy, jak w przypadku reprezentacji Niemiec: „Jeden naród, jeden zespół, jedno marzenie!” czy Kolumbii: „Oto podróżuje naród, nie tylko zespół!”. Inne odnoszą się do osiągnięć historycznych lub tych, które dopiero zapiszą się na kartach historii. W tej kategorii oprócz Brazylii znalazły się Australia z hasłem „Socceroos: wskakując własną drogą do historii!” oraz Portugalia: „Przeszłość jest historią, przyszłość jest wiktorią!”. O ile Portugalia nie wniosła zastrzeżeń do swojego sloganu, o tyle Australijczykom hasło się nie spodobało. Także Belgowie nie byli zachwyceni napisem: „Oczekując niemożliwego”. Ale te kontrowersje to drobiazg w porównaniu z problemami, które towarzyszyły i towarzyszą mundialowi w Brazylii. Optymizm Dilmy Faktem jest, że piłka nożna to jeden z elementów latynoskiej cywilizacji. Już kultury prekolumbijskie Ameryki Środkowej i Południowej praktykowały rytualną grę w pelotę (pelota była piłką z masywnej gumy, którą podbijano udami i ramionami, starając się trafić do specjalnych kręgów, pełniących taką funkcję jak dzisiejsze bramki). Latynosi traktują więc piłkę w kategoriach dumy i honoru narodowego. Ale czy kraj, który ma poważne problemy społeczne, podoła ciężarowi organizacji tak olbrzymiej imprezy, zwłaszcza że Brazylia już za dwa lata gościć będzie Letnie Igrzyska Olimpijskie 2016? Kiedy stanęła w szranki rywalizacji o zorganizowanie mundialu, jej sytuacja gospodarcza rysowała się bardziej obiecująco niż obecnie. A gdy w 2007 r. FIFA ogłosiła, kto zostanie gospodarzem mistrzostw w 2014 r., skutecznie realizowała politykę rozwojową prezydenta Luiza Inácia Luli da Silvy. Ze wzrostem PKB ponad 5%, rosnącą konsumpcją i spadającym bezrobociem Brazylijczycy czuli się pewnie i z entuzjazmem myśleli o organizacji mistrzostw na swoim podwórku. W listopadzie 2008 r. w sondażu przeprowadzonym przez ośrodek Datafolha 79% społeczeństwa popierało ten pomysł. Optymizm obywateli podzielała następczyni Luli, Dilma Rousseff, zapewniając, że „te mistrzostwa świata przebiją wszystkie poprzednie”. Wyłomem w powszechnej euforii były głosy środowisk niechętnych organizacji mistrzostw. Podkreślano, że zamiast zapowiadanego przez władze postępu i rozwoju Brazylię czeka pogłębienie i tak już trudnych do przezwyciężenia podziałów społecznych, u podstaw których leży ubóstwo oraz brak wykształcenia. Walka z nierównościami społecznymi toczy się od wielu lat. Jej podstawowym celem jest rozbudowa klasy średniej, która zapełni lukę między nieliczną grupą bogaczy a szeroką warstwą ubogich. Podczas 8. Światowego Forum Ekonomicznego Ameryki Łacińskiej, które odbyło się w kwietniu 2013 r., zwrócono uwagę na postępy Brazylii w tej dziedzinie. Dzięki korzystnej sytuacji gospodarczej w pierwszej dekadzie XXI w. klasa średnia zyskała na sile i liczebności. Z danych przedstawionych przez Brazylijski Instytut Geografii i Statystyki (IBGE) wynika, że Brazylia odnotowuje stały spadek liczby bezrobotnych. W 2011 r. Lula da Silva otrzymał Światową Nagrodę Żywnościową za wyprowadzenie 20 mln Brazylijczyków ze skrajnego ubóstwa. Zyski dla najbogatszych Wraz z wejściem gospodarki brazylijskiej w drugą dekadę XXI w. wskaźniki ekonomiczne zaczęły jednak się pogarszać. Dotychczasowy wzrost mocno przyhamował, a Brazylijczycy coraz częściej pytali o realną korzyść z organizacji mundialu. Kolejne analizy mówiły o rosnącej kwocie, jaką Brazylia będzie musiała wyłożyć na przygotowanie mistrzostw. Obecnie szacuje się ją na co najmniej 15 mld dol. W sytuacji, gdy kraj od lat walczy z ubóstwem, wydanie tylu pieniędzy przeciwnicy mistrzostw świata uważają za pozbawione podstaw. Zarzucają oni władzom, że ewentualne zyski trafią tylko do wąskiej warstwy najbogatszych. Tradycyjnie już bowiem dystrybucja dochodu narodowego w Brazylii pogłębia podziały

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2014, 25/2014

Kategorie: Świat
Tagi: Anna Bartnik