Gdy w maju Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego, w liście do Andrzeja Wawrzyniaka napisał, że „docenia jego entuzjazm, inicjatywę i nakład pracy, jaki włożył w stworzenie Muzeum Azji i Pacyfiku, i że jego osoba, jako pierwszego dyrektora, zostanie godnie uhonorowana, a zasługi wyeksponowane”, odetchnęliśmy w redakcji z ulgą. Bo od paru lat próbujemy zainteresować odpowiednie instytucje dramatem człowieka, któremu odbiera się ogromne, wręcz wyjątkowe w skali kraju zasługi. Pytaliśmy: „Czy wygra sprawiedliwość?” (wrzesień 2014), i apelowaliśmy: „Czas przerwać tę ciuciubabkę”. Pisaliśmy, że najwyższa już pora, by Muzeum Azji i Pacyfiku otrzymało imię jego założyciela. Nie tylko zresztą my. Ponad 400 osób, w tym rada muzealna, pisało, prosiło i interweniowało w sprawie uhonorowania Andrzeja Wawrzyniaka za jego zasługi. Za to, że w 1973 r. przekazał w darze państwu polskiemu swoje prywatne zbiory sztuki azjatyckiej. I na bazie 4 tys. eksponatów zbudował od podstaw Muzeum Azji i Pacyfiku w Warszawie. A przez kolejne 40 lat pełnienia funkcji dożywotniego dyrektora kustosza powiększył zbiory muzealne do ponad 20 tys. eksponatów. Organizując w tym czasie 900 wystaw i tysiące imprez towarzyskich. To przecież dzięki jego staraniom Muzeum ma dziś nowoczesną siedzibę. Dzieło świadczy o jego twórcy. Andrzej Wawrzyniak to człowiek z krwi i kości. Nie jest malowanym świętym. Jest charyzmatycznym liderem, upartym i konsekwentnym. Tylko człowiek mający niczym nieograniczoną wyobraźnię mógł się porwać na realizację pomysłu, który inni uznaliby za utopię. Porwał się na Muzeum i wyjątkowe w świecie Muzeum jest i będzie. Naprawmy więc krzywdy, których doznał w ostatnich latach, i uhonorujmy go wreszcie tak, jak na to zasługuje. Apel ten kierujemy do marszałka Struzika, nadzorującego placówkę, i do obecnej dyrektor Muzeum dr Joanny Wasilewskiej. 3 grudnia będzie ku temu szczególna okazja – 85. urodziny Andrzeja Wawrzyniaka. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint