We współczesnej Polsce z niepokojem obserwujemy niezamierzone konsekwencje przemian społeczno-gospodarczych ostatnich dekad. Frustracja wynikająca m.in. z marginalizacji świata pracy stała się siłą napędową agresywnego nacjonalizmu. Ideologia narodowa być może daje poczucie bycia kimś, to jednak nie dociera do źródeł problemów. Tymczasem w tych okolicznościach na przypomnienie czekają polscy myśliciele, których poglądy nie straciły na aktualności.
Z niezgody na dominację narracji konserwatywno-narodowej oraz chęci ukazania pluralizmu światopoglądowego tworzącego współczesną polską kulturę w Poznaniu zawiązało się Stowarzyszenie im. Edwarda Abramowskiego. Jego twórcy za cel obrali sobie promowanie ideałów rodzimych tradycji lewicowych, na które składają się choćby humanizm, czy sprawiedliwość i równość społeczna. Szczególne miejsce w planach stowarzyszenia zajmuje promocja spółdzielczości. Ten ostatni cel stanowi ambitne przedsięwzięcie ze względu na niekorzystny obraz spółdzielczości, który jest efektem rozmaitych wypaczeń jej zasadniczych postulatów – wolności i pomocy wzajemnej.
Stowarzyszenie odwołuje się do poglądów polskiego socjalisty i wolnomularza Edwarda Abramowskiego (1868-1918). Był on nie tylko teoretykiem, ale i działaczem społecznym współtworzącym Towarzystwo Kooperatystów. Choć idea spółdzielczości z wspierającą ją doktryną kooperatyzmu przywędrowała do Polski z Europy Zachodniej, to właśnie Abramowski jako jeden z pierwszych próbował zaadaptować ją na rodzimy grunt. Wierzył, że każdą przemianę społeczną poprzedza indywidualna refleksja oraz praca nad samym sobą. Z tego powodu obok gospodarczej samoorganizacji spożywców i konsumentów postulował budowę Związków Przyjaźni, w których miano dbać o lokalne wspólnoty. Połączenie tych dwóch zaowocowało oryginalną koncepcją ustrojową, w której główną rolę odgrywają oddolne i zdecentralizowane społeczności.
Pisma Abramowskiego powstawały w szczególnym okresie historycznym. Na terenie zaborów dopiero w XIX wieku zniesiono pańszczyznę, która była ledwie początkiem przemian. Na ziemiach polskich rozwija się wczesny kapitalizm (np. kalisko-mazowiecki okręg przemysłowy), któremu także towarzyszyły liczne problemy społeczne. Bieda, fatalna sytuacja mieszkaniowa czy braki w edukacji czyniły z wielu grup społecznych obywateli drugiej kategorii. To właśnie o nich upomni się grupa wrażliwych społecznie intelektualistów, którzy zaproponują spółdzielczość jako narzędzie emancypacji gospodarczej i politycznej najgorzej sytuowanych.
Dla wielu spółdzielczość była nadzieją na poprawę ich bytu. Odpowiadała na szereg potrzeb, począwszy od tych pozornie błahych jak handel wolny od oszustów, poprzez sprawiedliwy udział w zyskach, a skończywszy na działalności edukacyjnej podnoszącej kompetencje zawodowe i obywatelskie spółdzielców. Choć spółdzielczość była programem społeczno-gospodarczym, który zrodził się w głowach osób dobrze wykształconych i nierzadko zamożnych, to szybkie umasowienie ruchu spółdzielczego dowodzi, że obrana przez nich ścieżka reform była niezwykle adekwatna do zdiagnozowanych problemów. Kto wie jak wyglądałby kooperatyzm współcześnie gdyby jej rozwoju nie przerwał wybuch II Wojny Światowej oraz późniejsze włączenie idei spółdzielczości w gospodarkę centralnie sterowaną?
Dorobek autorów takich jak wspomniany Abramowski czy Stanisław Brzozowski (1878-1911) lub Stefan Żeromski (1864-1925) stanowi doskonały przykład owej społecznej wrażliwości. Brzozowski był filozofem i publicystą. Zasłynął głównie jako krytyk kultu nieszczęść i klęsk historycznych obecnych w polskim romantyzmie. To doprowadziło do jego sporu z Henrykiem Sienkiewiczem, który dla Brzozowskiego był uosobieniem reliktów szlacheckiej mentalności. W przypadku Żeromskiego szczególnie warto zwrócić uwagę na polityczne wątki jego twórczości. Ten polski prozaik sympatyzował z ruchem spółdzielczym i syndykalistycznym, na co zapewne wpływ miała bliska znajomość z Abramowskim.
O ile trzy wspomniane tu postacie są względnie znane, a ich pisma oraz poświęcone nim opracowania dostępne w bibliotekach i księgarniach, to przed stowarzyszeniem stoi ważne zadanie wskazania tkwiącego w nich potencjału politycznego. W kolejce na przypomnienie czekają już kolejni, jak choćby ekonomiści – Leopold Caro, Leon Władysław Biegeleisen czy Zofia Daszyńska-Golińska. Niezwykle potrzebna jest także akcja uświadamiająca znaczenie wysiłków Marii Orsetti, Marii Dąbrowskiej i innych kobiet zrzeszonych w Lidze Kooperatystek na rzecz emancypacji kobiet poprzez spółdzielczość. Udokumentowanie procesu umasowienia spółdzielczości również jest zadaniem koniecznym, które może pomóc nam w lepszym zrozumieniu procesu przemian społecznych.
Wracając do wyjściowego problemu napięcia pomiędzy narracją konserwatywno-narodową a pluralizmem tradycji polskiej myśli społecznej, to jasno widzimy jak nieuzasadnione są pretensje środowisk narodowych do bycia monopolistą w określaniu tożsamości zbiorowej Polaków. Dlatego tak ważna i pożądana jest działalność takich środowisk jak Stowarzyszenie im. Edwarda Abramowskiego, które nie angażując się bezpośrednio w spory ideologiczne odkrywa polityczny potencjał tkwiący w istotnym wycinku naszej historii.
Myli się jednak ten, kto uważa, że idzie tu tylko o przywrócenie należnego miejsca tradycji opozycyjnej względem nacjonalizmu. Wspominany projekt spółdzielczości to przede wszystkim ideał, która odpowiada na przyczyny narastania frustracji społecznych, także tych współczesnych. Procesy gospodarcze dominują inne sfery naszego życia, podporządkowują nas swym mechanizmom. Zbyt wiele istotnych decyzji zapada poza sferą polityczną i bez społecznej kontroli. Z tych powodów demokratyzacja gospodarki towarzysząca projektowi spółdzielczemu wyłania się jako wymagające podjęcia wyzwanie.
Autor: Filip Karol Leszczyński – doktorant w Instytucie Filozofii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu; laureat nagrody Krajowej Rady Spółdzielczej za pracę magisterską poświęconą spółdzielczości; publikował m.in. w „Trzecim Sektorze” oraz „Sensus Historiae”.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy