Wydaje nam się, że normy moralne są niezmienne, ale wcale tak nie jest Prof. Jerzy Vetulani – psychofarmakolog, neurobiolog, biochemik, członek licznych towarzystw naukowych, m.in. PAN i PAU. Autor wielu prac o międzynarodowym zasięgu. Czy zbyt często pozwalamy, by nasz zmysł moralny powstrzymał nas przed zrobieniem tego, co słuszne? – Na ogół zmysł moralny podpowiada nam, co jest słuszne, ale dość często zdarza się, że prowadzi nas do podejmowania niewłaściwych decyzji. Ciekawym przykładem jest nauka, która zawsze znajduje się w dybach złożonych ze zmysłu moralnego i kultury. Nauka cały czas chce dążyć do poznania prawdy, niezależnie od tego, jakie będą efekty tego poznania. Zmysł moralny i kultura często boją się tych efektów, bo interesują się np. utrzymaniem uznanego za pożądany ładu społecznego. Są dwa obszary, gdzie bardzo dobrze widać wpływ zmysłu moralnego na naukę. Pierwszy to zderzenie z ideologią, gdy nauka wyraża utrwalony i uważany za istotny dla społecznej spójności system, którego należy bronić, by tej spójności nie naruszać. Tak było choćby z geocentryzmem, z którym musiano stoczyć długą batalię. Inny przykład to teoria Darwina, o której mówiono, że obniża pozycję człowieka. Wywołała ona wielką ideologiczną awanturę. Jednak kiedy nauka walczy z kulturą, to w końcu zwycięża. Po pewnym czasie kultura się wycofuje. Zaczyna się mówić, że to nie było tak, że to tylko taki mit, że świat stworzony w siedem dni jest parabolą, że ewolucyjnie to człowiek pochodzi od zwierząt, ale stał się wyjątkowy… To jeden obszar. A drugi? – Metodologia przeprowadzania doświadczeń. Duża część naszej wiedzy anatomicznej została zdobyta podczas badań sprzecznych z prawem. Bezcenne informacje uzyskiwano w czasie sekcji zwłok, a ciało było uważane za świątynię Ducha Świętego i jego naruszenie… …karano śmiercią. – To nie wszystko. Istnieje uzasadnione podejrzenie, że źródłem wiedzy anatomicznej starożytnych Greków były wiwisekcje przeprowadzane na ludziach. Miał to robić Herofilus. My z kolei wiele dowiedzieliśmy się w czasie wiwisekcji zwierząt, których przeprowadzanie jest obecnie niedopuszczalne. Klonowanie i ideologia Dziś też są dostępne metody, z których nie korzystamy. Jakie? – Choćby klonowanie człowieka w celach terapeutycznych. Potrafilibyśmy już wyhodować bezgłowe osobniki, od których można by pobierać narządy do transplantacji. Coś takiego byłoby po prostu hodowlą tkanek. Z punktu widzenia przyrodnika nie byłaby to istota ludzka. Ale z punktu widzenia ideologii… – …to jest zupełnie niedopuszczalne. Chociaż tutaj chodzi przede wszystkim o Europę Zachodnią. Jestem przekonany, że na Dalekim Wschodzie, gdzie trochę inaczej patrzy się na człowieka, takie klony już istnieją. Do czego można wykorzystać klonowanie? – Można stworzyć surogat ukochanej osoby, którą się straciło. Pomyślmy o sytuacji, gdy w wypadku samochodowym ginie nam trzyletnie dziecko. Jeżeli pobierzemy jego tkanki i je sklonujemy, u człowieka jest wielka szansa, że otrzymamy kopię tak bliską jak bliźniak jednojajowy. Wydaje się, że to bardzo ludzka potrzeba. Straciłem kogoś, ale chcę tego kogoś mieć. O przeszczepach już pan powiedział. – Potrafimy stworzyć istoty pozbawione mózgu i świadomości i moglibyśmy bez żadnych oporów pobierać od nich narządy do przeszczepów. Moglibyśmy, ale tutaj pojawia się problem i pytanie, co traktujemy jako człowieka. Tradycyjnie uważano, że decydujący jest pierwszy oddech. Dusza miała wraz z nim wchodzić do ciała. Są ideologie, które już zygotę traktują w ten sposób. Inne mówią, że musi pojawić się świadomość. Zyskujemy także możliwość stosowania inżynierii genetycznej. – Możemy klonować w celu wytworzenia określonych cech. To budzi ogromne emocje, bo przypomina eugenikę, a to słowo ma bardzo złe konotacje. Zostało wykorzystane przez nazistów, a wcześniej m.in. przez Brytyjskie Towarzystwo Eugeniczne. Ale trzeba sobie powiedzieć, że człowiek z natury stosuje zasady eugeniki. Dobierając się w pary z zamiarem posiadania potomstwa, jesteśmy bardzo selektywni. Wykluczamy pewne cechy, a innych szukamy. Robimy to, stosując różne kryteria doboru partnerów i w pewnym sensie sprawdzając ich historię genetyczną. Obecnie preimplantacyjna selekcja zarodków pozwala nam uniknąć niepewności, gdy istnieje ryzyko choroby genetycznej, a praktycznie już teraz możemy uzyskać potomstwo o preferowanych przez nas cechach. Jeszcze chwila, a będziemy w stanie otrzymywać dzieci „na zamówienie” – wzrost, kolor włosów, inteligencja… To może mieć dalekosiężne zastosowania. Gdybym kiedyś
Tagi:
Tomasz Borejza