SKL stoi w rozkroku. Oficjalnie jest w AWS-ie, po cichu jednak politycy Stronnictwa zakładają terenowe agendy Platformy Obywatelskiej Platforma Obywatelska Macieja Płażyńskiego, Donalda Tuska i Andrzeja Olechowskiego zdobywa sympatyków. Według ostatnich badań opinii publicznej, przeprowadzonych przez PBS, na “Inicjatywę Trzech” zagłosowałoby 17% badanych – daje jej to drugą pozycję w rankingu, po SLD, który osiągnął 46-procentowe poparcie. Na wyniki tych badań z niecierpliwością czekali politycy, przede wszystkim AWS-u, UW i samej Platformy. Od oceny społecznej popularności nowej formacji w dużej mierze zależało to, czy do niej wejdą kolejni politycy z AWS-u i UW. Właściwie jej liderzy zaprosili do siebie tylko Stronnictwo Konserwatywno-Ludowe, które formalnie jest jednym z filarów AWS-u. Stronnictwo wydaje się pękać: część jego członków otwarcie wypowiada się za PO, inni nie chcą wychodzić z AWS-u. Na Platformie chcieliby się widzieć politycy z województw: mazowieckiego, podlaskiego, pomorskiego, zachodniopomorskiego i wielkopolskiego. Niemal na pół podzielili się działacze Dolnego Śląska i Lubelskiego. Spodziewane są “dezercje” w innych regionach. Wszystko odbywa się jednak nieoficjalnie, gdyż Rada Programowa SKL, nieznaczną większością, nie zdecydowała się na wyjście z Akcji i przyłączenie do inicjatywy Tuska, Płażyńskiego i Olechowskiego. Pionki tak, liderzy nie Do rozmów z Platformą został upoważniony przez Zarząd Stronnictwa poseł i minister rolnictwa, Artur Balazs. Negocjacje nie przyniosły jednak korzystnych dla Stronnictwa efektów. Przedstawiciele nowej formacji nie zechcieli dać gwarancji, że na swoich listach wyborczych umieszczą liderów SKL-u. Przede wszystkim dlatego, że PO pragnie być odbierane przez elektorat jako inicjatywa społeczna, nie “upartyjniona” i trzymająca się z daleka od gier politycznych i walki o wpływy między grupami interesów. Jednak paradoksalnie Tuskowi, Płażyńskiemu i Olechowskiemu zależy na przyciągnięciu SKL-u. Dlaczego? – Po pierwsze, mamy wspólny elektorat. Po drugie, Platforma nie ma żadnych struktur, a bez tego – pomimo społecznego poparcia – trudno jest osiągnąć sukces na scenie politycznej. Platforma pragnie więc przejąć nasze struktury w terenie, które są dość dobrze rozwinięte. Pracujący tam działacze są umocowani w terenie, są tam popularni, wiedzą, z kim, o czym rozmawiać, mają wpływy. “Formacja Trzech” ma zamiar przyjąć ich do siebie, ale nie chce większości naszych liderów – mówi nam jeden z byłych szefów SKL-u. Tak więc SKL-owski działacz, Jan Kowalski z Pcimia Dolnego, mógłby mieć większe szanse na liście wyborczej PO niż np. Jan Maria Rokita, prezes tego ugrupowania. Nasz rozmówca wyjaśnia to wprost: – Na co Platformie nasi liderzy, przecież mają swoich. I to wielu: Płażyński, Tusk, Olechowski, szara eminencja – Paweł Piskorski, Maciej Jankowski, Janusz Lewandowski, od nas Aleksander Hall – wystarczy jak na jedną partię. Nie potrzebują jeszcze Rokity, który ma ambicje przywódcze i wiadome jest, że prędzej czy później zacznie walczyć o władzę. Poza tym Rokita nie jest w dobrych stosunkach z Donaldem Tuskiem, który oświadczył, że nie jest pewne, czy dla Jana Marii Rokity znajdzie się miejsce w nowym ugrupowaniu. Sam Rokita wręcz ostentacyjnie od niego się odcina. Sympatyków PO wewnątrz własnej formacji nazwał “partyjnymi pajacykami”. Jego obecne wypowiedzi mają więcej jadu niż wówczas, gdy walczył o odnowę AWS-u, domagając się dymisji Mariana Krzaklewskiego. – Prezes traci kontrolę nad sobą. Trochę mu się nie dziwimy, jest w ciężkiej sytuacji. Ledwo został szefem, a już mu się Stronnictwo sypie na części. Rokita nie zgodzi się na nadzwyczajny Kongres, gdyż wówczas musiałby się poddać weryfikacji i zapewne przegrałby swoje stanowisko. Jednocześnie oponując przeciw coraz powszechniejszym głosom domagającym się Kongresu, Rokita traci autorytet i postępuje jak zwalczany przez niego Krzaklewski, kurczowo trzymający się “stołka” – mówią działacze SKL-u nieprzychylni Rokicie. Wbrew częstej opinii, że jest to polityk ideowy, jego przeciwnicy w SKL-u twierdzą, że niechęć do Platformy ma podłoże czysto koniunkturalne. – Rokita, jako pełnomocnik list wyborczych AWS-u, ma zagwarantowane na liście mniej więcej dziesięć pewnych miejsc, z których dostanie się do Sejmu on i jego ludzie. Pozostali działacze SKL-u są w dużo gorszej sytuacji, bo twardy elektorat AWS-u nas nie cierpi. Zresztą przede wszystkim za ostre ataki Rokity, wymierzone w “Solidarność” i jej szefa, Mariana Krzaklewskiego –
Tagi:
Małgorzata Tańska