Na związkowym etacie

Na związkowym etacie

W czterech kopalniach: Bytom III, Bolesław Śmiały, Bytom II i Sośnica związkowców jest więcej niż pracowników Wicepremier Jerzy Hausner najpierw opowiedział z trybuny sejmowej o wielkich pieniądzach związkowców. Potem mówił o tym, jak inni żerują na górnictwie. W kraj poszły wieści o zarobkach związkowych funkcjonariuszy. Zaatakowani nie odezwali się, bo w górnictwie miało już być lepiej. Ale Sejm nie przyjął takiej ustawy, jakiej chcieli związkowcy. Pokoju więc dalej nie będzie. Kompania Węglowa policzyła, jak to jest ze związkami zawodowymi na jej podwórku. Okazało się na przykład, że w 32 jednostkach działa (dane na koniec czerwca 2003 r.) 28 różnego typu związków, w tym w 23 kopalniach funkcjonują 204 organizacje związkowe. Wychodzi więc średnio po mniej więcej dziewięć organizacji na jedną kopalnię. Kompania zatrudnia ponad 84 tys. ludzi. Do związków zawodowych należy ponad 72 tys. W większości (ponad 57 tys. osób) pracownicy należą do czterech związków – ZZG, „Solidarności”, Sierpnia ’80 i Kadry. Ale te same osoby należą nie tylko do jednego związku. W ten właśnie sposób uzwiązkowienie w czterech kopalniach Kompanii Węglowej przekroczyło 100%: Bytom III – 101,4%, Bolesław Śmiały – 101,5%, Bytom II – 105,3%, Sośnica – 112,8%. Skoro jest tyle organizacji związkowych, muszą być i działacze. Ustawa o związkach zawodowych z 23 maja 1991 r. przyznaje prawo do zwolnienia z obowiązku świadczenia pracy funkcyjnym działaczom związkowym w okresie trwania kadencji oraz prawo do wynagrodzenia związkowcom wykonującym doraźne zadania związkowe. Art. 31 ust. 1 mówi wyraźnie: – gdy liczba członków organizacji związkowej w zakładzie pracy nie przekracza 149 osób, płatne zwolnienie ze świadczenia pracy przysługuje jednemu pracownikowi za taką ilość godzin miesięcznie, ilu pracowników liczy związek; – gdy liczba członków organizacji związkowej mieści się w przedziale 150-500 osób, przysługuje jeden płatny „etat związkowy”; – przy liczbie członków organizacji związkowej od 501 do tysiąca, dwa „etaty związkowe”; – gdy członków organizacji związkowej jest od 1001 do 2 tys. – trzy „etaty związkowe”. – Gdy organizacja związkowa jest jeszcze liczniejsza, jeden „etat związkowy” za każdy rozpoczęty nowy tysiąc członków ponad 2 tys. Niby tak, ale nie do końca. W Kompanii Węglowej zgodnie z ustawą związkowcy powinni mieć 96 płatnych etatów. Tymczasem okazało się, że z takich etatów korzystało 189 działaczy. Tylko w kopalni Pokój nie przekroczono limitu. W pozostałych tak. Niemal dwukrotnie w każdej, a w Ziemowicie nawet ponad dwukrotnie. Koszty tego przekroczenia zapisywane są w koszty funkcjonowania kopalń i składają się na ponoszone straty. Z drugiej strony związkowcy sami się nie zatrudniają. Ktoś dał im te etaty. Dobrze żyć ze związkami Bogdan Gałuszka, związkowiec o długoletnim stażu, zdeterminowany jak wszyscy w śląskich kopalniach, zaczyna mieć dość i całej tej sytuacji w górnictwie, i opowieści o górniczych kokosach: – Jeśli ktoś w całym kraju płaci związkom zgodnie z ustawą, to z jakiego powodu miałoby być inaczej akurat w górnictwie? Jakoś nikt nie mówi, że etatowym związkowcom ucieka wskaźnik emerytalny. To dotyczy tych wszystkich, którzy wcześniej pracowali na dole. Na tzw. etacie związkowym traktowani są jak pracownicy powierzchni, a więc ich przelicznik emerytalny jest niższy. Te wysokości pensji to też mydlenie oczu. Żeby ludzie wołali za nami: „Wy ch…”. Prosty zabieg – podać wysokość zarobku i niech gadają. I potem ktoś opowiada o niewyobrażalnych pieniądzach. Jak można pisać, że oprócz pensji górnik dostaje jeszcze kartę górnika i deputat węglowy. To wszystko jest właśnie w zarobku brutto. Stąd pojawiają się takie kwoty. A poza tym skoro ministerstwo i kompania publikują jakieś informacje o płacach, to przecież tam są służby płacowe, dyrekcja, które powinny pilnować, czy wszystko w porządku. Nie myśmy wymyślili ustawę o związkach zawodowych. Kiedyś nie było tak, że w 15 można założyć związek zawodowy, a w 10 go utrzymać. Teraz wszyscy czują się pokrzywdzeni, więc i związków jest sporo. Proszący o zachowanie anonimowości urzędnik Kompanii Węglowej mówi: – Każdy z dyrektorów chce dobrze żyć ze związkami. Pójdzie im na rękę, żeby się nie narazić. Czasem są to już nawet nie układy biznesowe, ale wręcz towarzyskie. Jest też jeszcze jedna

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 48/2003

Kategorie: Kraj