Nacjonalizm przybiera na sile

Nacjonalizm przybiera na sile

Warszawa 28,04,2022 r, dr hab. Daniele Stasi - wykladowca Historii Nauk Politycznych z Universita degli Studi di Foggia, i Filozofii prawa i polityki z Uniwersytetu w Rzeszowie. fot.Krzysztof Zuczkowski

Orbán, Kaczyński, przywódcy Serbii, Salvini zaczęli za przykładem Donalda Trumpa umacniać narodowy populizm Prof. Daniele Stasi – specjalizuje się w historii doktryn politycznych, a szczególnie w problematyce neonacjonalizmów i współczesnych populizmów. Niedawno wydał we Włoszech książkę „Polonia Restituta” analizującą sytuację polityczną w Polsce od odzyskania niepodległości w 1918 r. do zamachu majowego w 1926 r. Czy nacjonalizm może być tylko zły, czy też zdarzają się jego pozytywne odmiany? – To zależy, o jakiej odmianie nacjonalizmu myślimy. Może być np. nacjonalizm obywatelski (civic) i nacjonalizm etniczny. Podam dwa przykłady z polskiej historii, Romana Dmowskiego i Józefa Piłsudskiego. Piłsudski reprezentował nacjonalizm obywatelski zasadzający się na rozbudowywaniu bazy państwowej łączącej mniejszości narodowe, religijne, etniczne. Tymczasem nacjonalizm etniczny ma inne zabarwienie. Wyklucza inne mniejszości, stawiając za cel państwo jednolite etnicznie. Choć oba nacjonalizmy dążą do ugruntowania mocy i stabilności państwa, różniły się jednak wyraźnie i diametralnie, były względem siebie w opozycji. Polska, a konkretnie II Rzeczpospolita, stanowi więc według mnie doskonałe studium przypadku (case study) do analizy kwestii narodowej. Tego dotyczy właśnie wydana przeze mnie we Włoszech książka „Polonia Restituta”. Czy my w Polsce nadal żyjemy w atmosferze lat 20. zeszłego wieku? – Uważam, że dzisiaj funkcjonuje inna forma nacjonalizmu, związana z populizmem. Chociaż jej korzenie na pewno tkwią w historii i tradycji polskiej polityki, to, co się pojawiło w pierwszej połowie XX w., różni się dosyć wyraźnie od tego, z czym mamy do czynienia teraz. Podobnie jest w innych krajach, np. we Francji, gdzie podziały polityczne nie przebiegają już według starych wzorów, np. lewica-prawica. Między rządem a opozycją różnice są dużo ostrzejsze i można je określić jako podział między elitą a narodem, ludem. Poszczególne odłamy czy partie polityczne mają różne proweniencje, ale współczesny nacjonalizm populistyczny zakłada istnienie wspólnego wroga, wobec czego elita jest zdrajcą narodu, bo działa przeciwko racji stanu. Scena polityczna w Polsce również może być takim case study, bo dominuje tu narracja określająca wroga wewnętrznego i zewnętrznego. Elita związana z Unią Europejską była do niedawna wrogiem. Teraz nałożyła się na to wojna w Ukrainie i wrogiem jest Putin. Pojawiła się okazja, aby skorzystać skutecznie z takiej populistycznej retoryki, sugerując, że tragedia smoleńska też jest z tym wrogiem związana. Dotychczasowe ciągoty narodowe i nacjonalistyczne zostały wzmocnione przez retorykę populistyczną operującą pewnymi skrótami myślowymi, prostymi, choć nie zawsze trafnymi receptami. Czy tak? – Nacjonalizm i populizm mają takie samo jądro, czyli naród. Elita jest tu wrogiem wewnętrznym. W II Rzeczypospolitej wrogiem był Żyd, obcy. A ponieważ pierwszy prezydent Gabriel Narutowicz został wybrany m.in. przy sporym udziale głosów mniejszości, zapłacił za to życiem. Teraz retoryka polityczna posługuje się jeszcze odpryskami tej międzywojennej, używa sformułowań lewacka, masońska, żydowska, liberalna itd., co mało wyjaśnia, a dużo komplikuje na poziomie sensu politycznego, ale jest bardzo skuteczne. Europa, rozumiana jako Unia Europejska, dotąd bardzo jednolita ideologicznie i programowo, opierała się na dwóch filarach: Europejskiej Partii Ludowej i frakcji socjalistycznej. Teraz Orbán, Kaczyński, przywódcy Serbii, a w moim kraju były wicepremier Matteo Salvini, zaczęli po części małpować Donalda Trumpa i umacniać narodowy populizm. Powstał nowy rozkład sił, nowa równowaga pomiędzy ugrupowaniami i ruchami liberalno-demokratycznymi i narodowo-populistycznymi. Zamiast Europy jako wspólnoty interesów, zmierzającej być może w kierunku federacji niepodległych państw, tworzy się Europa jako organizacja narodów, Europa ojczyzn. Choć najwyraźniej potrzebujemy ścisłej współpracy w dziedzinie energetyki, obronności, zmian klimatycznych, demograficznych itd., tworzą się tendencje odśrodkowe, egoistyczne. Napaść Rosji na Ukrainę chwilowo podtrzymała spójność Unii. Czy nadal obowiązuje maksyma, że wrogowie naszych wrogów są naszymi przyjaciółmi? – Powstała nowa konstelacja polityczna, ale chyba nie na długo. Zygmunt Balicki, publicysta, polityk i jeden z czołowych ideologów Narodowej Demokracji, w książce „Egoizm narodowy wobec etyki” podkreślał, że każdy nacjonalizm jest egoistyczny, bo zabiega tylko o interesy danego narodu. W relacjach międzynarodowych taki sojusz bywa raczej krótkotrwały, bo na arenie politycznej nacjonalizmy walczą między

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 20/2022, 2022

Kategorie: Świat, Wywiady