Nadal nie ma Generacji Coś – rozmowa z Kubą Wandachowiczem

Nadal nie ma Generacji Coś – rozmowa z Kubą Wandachowiczem

Powinienem popierać oburzonych, ale uważam, że ten cały bunt nie ma szans na zmianę czegokolwiek Kuba Wandachowicz – (ur. w 1975 r.) łodzianin, absolwent filozofii na Uniwersytecie Łódzkim. Muzyk, autor tekstów. Występuje w zespołach Cool kids of death (c.k.o.d.), NOT oraz Tryp. Didżej i współwłaściciel łódzkiego klubu DOM. Autor piosenek m.in. dla Justyny Steczkowskiej i Tomka Makowieckiego. Autor popularnego manifestu „Generacja Nic” opublikowanego przed 10 laty na łamach „Gazety Wyborczej”, który wywołał dyskusję o pokoleniu 20-latków. Rozmawia Łukasz Grzesiczak Jesteś twórcą, ale i aktywnym użytkownikiem internetu. Zająłeś stanowisko w sprawie ACTA? – Rozumiem te niepokoje w sprawie ochrony danych osobowych, ale jestem zdecydowanie za tym, by piractwo w internecie było ścigane. Przez nielegalne ściąganie muzyki nie zarabiam pieniędzy ze sprzedaży płyt. A z zespołem Cool kids of death nad ostatnią płytą pracowaliśmy prawie trzy lata. W Polsce, odkąd pamiętam, muzycy nie żyli przede wszystkim ze sprzedaży płyt, ale z grania koncertów. Dziś nawet na koncertach trudno zarobić – chyba że jest się stałym gościem wszelakich juwenaliów jak koledzy z zespołów Happysad i Coma czy Kazik. Choć z wiarygodnych źródeł słyszałem, że nawet Kazik narzeka na frekwencję podczas koncertów. Wszyscy tłumaczą to kryzysem. Jesienią z c.k.o.d. promowaliśmy najnowszy album „Plan ewakuacji”. Zagraliśmy tylko cztery koncerty, choć przy innych płytach było ich prawie 30. Na koncerty Myslovitz w dużych miastach przychodziło po 800 osób, a od zeszłego roku ledwie 350. Wszyscy narzekają – te duże gwiazdy i niegwiazdy też. Gorące dyskusje wokół ACTA biorą się pewnie także z sytuacji, w której dziś znaleźli się twórcy. Młodzi protestujący przeciw ACTA wyszli na ulicę. Mówią o wolności. – Zawsze fajnie wyjść na ulicę, pokrzyczeć i protestować w obronie wolności. Mamy jednak do czynienia z pomieszaniem pojęć. Gdy z zespołami, z którymi gram, wydajemy płytę, na drugi dzień można ją nielegalnie ściągnąć z internetu. Bajm czy Lady Pank mają zupełnie innych odbiorców. 40- czy 50-latkowie nie zawsze potrafią ściągnąć płyty z sieci, dlatego takie zespoły swoje albumy jeszcze sprzedają. My płyt kompletnie nie sprzedajemy. Sam jesteś didżejem. Nie masz sobie nic do zarzucenia w kwestii praw autorskich? – Jako didżej niekiedy ściągam piosenki z internetu, ale staram się płacić. Czasem korzystam z premierowych utworów umieszczanych przez zespoły na ich blogach. Zdarzają się sytuacje, że legalne pozyskanie jakiegoś utworu jest dla mnie niemożliwe. Są piosenki, które mogę kupić tylko w japońskim iTunesie, wtedy czuję się usprawiedliwiony i coś ściągam nielegalnie. Uczciwie powiem, że wolałbym jakiś sensowny system opłat i dystrybucji. To można załatwić prawnie. Jednak ważne są też inne rzeczy. Kiedy w 2005 r. nagrywaliśmy płytę w Hamburgu i naszemu producentowi powiedzieliśmy, że istnieje coś takiego jak DivX i ściąganie filmów z internetu, nie mógł uwierzyć. On tego nie wiedział. To jest taka kultura, że się kupuje płyty. Polscy protestujący przeciw ACTA nie są zalążkiem ruchu społecznego? Opisywana przez ciebie Generacja Nic stała się Generacją Coś? – Ludzi, którzy wyszli na ulicę, nic nie łączy. Cóż łączy Młodzież Wszechpolską z Ruchem Palikota? Tym, co łączyło tych ludzi, była chęć zrobienia zadymy. Są tam tacy z większym zapleczem intelektualnym i tacy, którzy – jak zawsze w takich sytuacjach – chcieli przewrócić samochód i go podpalić. Tej generacji nic nie łączy. Cały ten protest opiera się na tym, że ludzie są przyzwyczajeni, że dostają coś za darmo. Zamieszki w Londynie polegały przede wszystkim na tym, że ludzie plądrowali sklepy. Cała ideologiczna otoczka jest listkiem figowym. Nie odważyłbym się krytykować protestujących. I ty, i ja, i oni zostaliśmy wychowani w kulturze, która każe nam kupować, kupować coraz to nowsze i fajniejsze rzeczy [w tym momencie Kuba Wandachowicz zakłada sweter na czarną koszulę Calvina Kleina – Ł.G.]. Od dziecka nam to wpajano, trudno, byśmy zachowywali się inaczej. Mija 10 lat od manifestu o Generacji Nic. Opisałeś w nim bezideowe i przegrane pokolenie absolwentów studiów. Jak nazwałbyś tę generację, która przyszła po nim? – Dokładnie tak samo. Po zamieszkach w Londynie, po rewolucji, która polegała na kradzieży ubrań z H&M, nie potrafię uwierzyć w żadną rewolucję. Ten obserwowany na polskich

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 07/2012, 2012

Kategorie: Kultura