Nadciąga strajk lekarzy

Nadciąga strajk lekarzy

Minimum trzy średnie krajowe dla specjalisty Nawet sobie nie wyobrażam, co jeszcze mogłoby powstrzymać lekarzy przed protestem – mówi Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, który zapowiedział akcję strajkową. – To musiałoby być coś zupełnie wyjątkowego i oczywiście bardzo pozytywnego. Wygląda na to, że kości już zostały rzucone i protest będzie. Od 27 kwietnia trwa pogotowie strajkowe we wszystkich organizacjach zakładowych związku. Na 10 maja zaplanowano pierwszy strajk, dwugodzinny ostrzegawczy, potem akcja strajkowa ma przybierać na sile. Zrównajcie nas z prokuratorami i oficerami! O co chodzi lekarzom? O wynagrodzenia. Wyjaśnili oni swoje żądania w liście do premiera Jarosława Kaczyńskiego, który nosi datę 23 kwietnia br.: „Pomimo ubiegłorocznych podwyżek, które dla osób niezorientowanych mogły się wydawać duże (do 30%), wynagrodzenia lekarzy zatrudnionych w zakładach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych są nadal dramatycznie niskie w stosunku do płac przedstawicieli zawodów porównywalnych, wynagradzanych również ze środków publicznych, jak sędzia, prokurator, oficer wojska lub policji, poseł itp. – czytamy. – Państwo stosuje wyzysk ekonomiczny wobec określonej grupy społeczno-zawodowej, lekarzy i innego personelu medycznego. (…) Płace lekarskie ustalane są na zasadzie absolutnego dyktatu monopolistycznego, państwowego płatnika – NFZ, który z kolei jest zdeterminowany przez polityczne decyzje dotyczące nakładów na opiekę zdrowotną ze środków publicznych. Lekarze w Polsce „dorabiają” do pensji: na niezliczonych dyżurach, na dodatkowych etatach, w gabinetach prywatnych i prywatnych firmach. Niektórzy uciekają w szarą strefę, a coraz więcej emigruje. Domagając się sprawiedliwych płac, domagamy się w istocie wprowadzenia racjonalnego systemu opieki zdrowotnej w Polsce”. W zakończeniu listu znalazły się słowa: „Po raz kolejny prosimy Pana o podjęcie rozmów z OZZL w sprawie naprawy systemu opieki zdrowotnej w naszym Kraju, uwzględniającej rezygnację z wyzysku personelu medycznego jako elementu tego systemu”. Nic nie słychać, by do spotkania premiera z lekarzami miało dojść. Tymczasem żądania OZZL są bardzo konkretne: lekarze ze specjalizacją mają zarabiać minimum trzy średnie krajowe (ponad 7 tys. zł), bez specjalizacji dwie, a po studiach 1,75. Do tego medycy chcą mieć dodatkowo dwa tygodnie urlopu w roku na szkolenia. Wojna nerwów Władze państwowe z pewnością dostrzegają napięcia, jakie narastają w służbie zdrowia, i obserwują przygotowania do strajku. Nie można więc uznać za zwykły przypadek różnych informacji, które podgrzewają atmosferę wokół służby zdrowia. Żądania płacowe w branży medycznej są w różny sposób komentowane, niekiedy nawet fałszowane. Prasa podaje np. wyniki ankiety Ministerstwa Zdrowia, z której wynika, że lekarze zarabiają nawet dwa razy więcej, niż jest w rzeczywistości. Podano m.in., że w styczniu 2007 r. ordynatorzy i ich zastępcy zarabiali średnio: 6417 zł brutto (netto 4088 zł), lekarze z II stopniem specjalizacji 4531 zł brutto (netto 3006 zł), lekarze z I stopniem specjalizacji – 3672 zł brutto (2450 zł netto)” oraz, że „wynagrodzenie ordynatora to 2,4 średniej płacy krajowej (w sektorze przedsiębiorstw)”. Dane te spowodowały już oburzenie lekarzy z regionu śląskiego. Domagają się oni teraz pilnej interwencji, wyjaśnienia, przeproszenia lekarzy i opinii publicznej oraz niezwłocznego sprostowania przez Ministerstwo Zdrowia. Lekarze podejrzewają, że chodzi tu o skonfliktowanie ich ze społeczeństwem. Sprawa zarobków określonych grup zawodowych zawsze była delikatna, a komentarze na temat wynagrodzeń zależą od „punktu siedzenia”. „Część społeczeństwa odbiera żądania płacowe lekarzy jako próbę zachowania starego skorumpowanego systemu, dzięki któremu nic nie robiąc, można dużo zarabiać. Bo czy ktoś widział w Polsce biednego lekarza? (…) Dla nas, Polaków, sumy, o których mówią nasi zagraniczni Koledzy, wydają się astronomiczne – napisał w obszernym artykule porównującym zarobki w różnych krajach lek. med. Grzegorz Kurdziel. – Jesteśmy przyzwyczajeni – na pytanie, dlaczego w Polsce lekarze zarabiają tak mało, pada zawsze argument, że nasz kraj jest biedny i państwo nie może lekarzom więcej płacić”. Rzecz jednak w tym, że po przeliczeniu produktu krajowego brutto na głowę mieszkańca może się okazać, że dysproporcje wynagrodzeń między lekarzami a przedstawicielami innych zawodów w Polsce nie są uzasadnione nawet ubóstwem naszego państwa. Gdyby uczciwie potraktować wskaźniki, takie jak PKB

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 19/2007, 2007

Kategorie: Kraj