Władze Kunowa nagrodzą mieszkańców za donosy na tych, którzy wyrzucają śmieci do lasu Ludzie przystają przed tablicami ogłoszeń i nie mogą uwierzyć. Niektórzy ze zdumienia kilkakrotnie czytają apel. Zarząd Miasta i Gminy w Kunowie będzie nagradzał tych, którzy wskażą sprawców zaśmiecania okolicy. Dowodami mogą być zeznania do protokołu. Należy wskazać datę, godzinę i miejsce wywozu śmieci, nazwisko brudasa lub numer rejestracyjny pojazdu, którym przywiózł śmieci. Przydatne mogą być również fotografie lub filmy. Informatorom, którzy nie zgodzą się na publiczne ujawnienie swoich personaliów, gmina zapewnia pełną dyskrecję. Nagroda będzie przekazana po zakończeniu całego postępowania, i to nie byle jaki dyplom, książka czy album. Przewiduje się sprzęt gospodarstwa domowego, odkurzacze, sokowirówki i kuchenki gazowe. Dostanę nagrodę, a potem będę musiał szklić okna komentuje mężczyzna, który uważnie przeczytał ogłoszenie. Tutaj przecież wszyscy się znają. Stalinowskie metody władza nam funduje obrusza się jeden z mieszkańców. Za komuną zatęsknili! Donosiciele im potrzebni! Zachęcanie do kablowania może obrócić się przeciw twórcom akcji! A co nam innego pozostaje? przerywa mu inny mężczyzna. Jak nie będziemy nic robić, to nas śmieci zaleją. Gdziekolwiek się człowiek obejrzy, wszędzie worki z odpadkami. Zapełnione są nimi rowy, wszystkie pobliskie lasy i koryta rzek. Przytakuje mu kobieta, która dołączyła do grupki dyskutującej o pomyśle gminy: Na tych, co innym swoje brudy podrzucają, to nawet i donosić nie będzie wstyd. Sołtys Wymysłowa, Józef Kowalik, twierdzi, że to bardzo mądre posunięcie. Broni jednak miejscowych, twierdząc, że tutejsi ludzie są gospodarni, porządni i grabią wszystkie nieczystości. Czego się nie uda spalić, oddają na wysypisko. Każdy ma pojemniki i nikt nie wyrzuca śmieci do rowów. To muszą robić przyjezdni, miastowi przypuszcza. Wczoraj ktoś wywiózł na skraj wsi duże ilości eternitu. Inny kilka dni temu wyrzucił resztki styropianu. Większe kawałki ludzie zabrali, drobne do dziś wiatr po polu roznosi. Zdarzyło się, że wyrzucono stertę strzykawek, pokrwawionych prześcieradeł, bandaży i opakowań po lekach. Można przypuszczać, że to ze szpitala, ale nikogo jednak nie złapałem za rękę. Wszystkie śmieci trafiają do nas wieczorami, gdy się ściemni. Zabytki toną w brudzie Już od kilku lat plagą są dzikie wysypiska. Na miejsce likwidowanych powstają nowe, przeważnie na obrzeżach lasów, w przydrożnych rowach i wyrobiskach piachu. Najbardziej zaśmiecane są okolice Janika, Rudki, Boksycki, a przede wszystkim Karczmy Miłkowskiej wzdłuż ulicy Iłżeckiej, która prowadzi do Ostrowca Świętokrzyskiego. Najwięcej jest butelek po napojach, opakowań po papierosach i puszek po konserwach. Mieszkaniec Wymysłowa pokazuje stos śmieci tuż przy drodze. Ten, który je wyrzucił, do biednych nie należał przypuszcza. Butelki po drogich alkoholach i pudełka po bombonierkach. Ludzie przywożą śmieci nawet na teren zabytkowego kompleksu walcowni żelaza w Nietulisku Dużym, którą przed dwoma wiekami postawił tutaj Stanisław Staszic. Obok znajduje się szkoła podstawowa, dzieci przynajmniej dwa razy do roku sprzątają otoczenie, a mimo to ciągle jest brudno. I jak mamy przyciągać turystów irytuje się dyrektor szkoły, Włodzimierz Szczałuba, przewodnik PTTK i znany miłośnik regionu. Popieram każde działanie zgodne z prawem, które ukróci proceder tworzenia dzikich wysypisk. Jeżeli zostały wyczerpane inne możliwości egzekwowania porządku, to należy wprowadzać nawet tak kontrowersyjne metody. Zdaniem dyrektor SP w Janiku, Wiesławy Sitarskiej, w apelu gminy nie chodzi o namawianie do donosicielstwa, ale o ochronę środowiska. Może wreszcie ktoś odważy się nazwać zło po imieniu mówi. Prezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Kunowskiej, Ida Nowakowska-Łapa, uważa, że jeśli społeczeństwo nie potrafi dbać o porządek, to należy je wychowywać, stosując nawet restrykcje. To fakt, że gmina jest bardzo zabrudzona. Śmieci walają się po wszystkich kątach przyznaje. Tym bardziej to przykre, bo cały rejon jest piękny, zwłaszcza przełomy oraz doliny Kamiennej i stare kamieniołomy. Śmieci mniej, ziemi lżej Lech Farys, sołtys Karczmy Miłkowskiej, powątpiewa w skuteczność apelu gminy. Już wcześniej próbował walczyć ze śmiecącymi, ale rzadko udawało się z nimi wygrać.
Tagi:
Andrzej Arczewski