IPN zakłamuje powojenne napaści na Żydów i inne mniejszości narodowe 5 lutego 1946 r. oddział partyzancki Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość braci Leona i Edwarda Taraszkiewiczów – „Jastrzębia” i „Żelaznego” – najechał na Parczew w województwie lubelskim. Obrabowano żydowskich mieszkańców miasta. Śmierć poniosły cztery osoby. Funkcjonariusze Instytutu Pamięci Narodowej od lat starają się przedstawiać ten napad jako akcję wymierzoną w ustrój komunistyczny, którą „propaganda” i „zachodni historycy” błędnie ukazują jako pogrom. Zakłamywanie wydarzeń w Parczewie trwa od wielu lat. Zapoczątkował je w 2013 r. dr Mariusz Bechta z Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Warszawie, znany wcześniej z wydawania pisma „Templum Novum”, propagującego myśl neofaszystowską, oraz tworzenia marki Narodowa Scena Rockowa, zajmującej się dystrybucją muzyki nazi-skinowskiej. Obecnie jego opis napadu w Parczewie jest częścią szerzej zakrojonej kampanii przedstawiającej mniejszości narodowe jako wrogów Polski, których słusznie dotknęły represje „żołnierzy wyklętych”. Najazd na miasto W jednym z dokumentów Wojewódzkiego Komitetu Żydów Polskich w Lublinie można przeczytać, że Parczew został 5 lutego otoczony przez bandę umundurowanych i uzbrojonych napastników w sile od 100 do 120 ludzi. „O godz. 17.30 padły pierwsze strzały; równocześnie z okien i strychów obserwowaliśmy, jak napastnicy zatrzymują przechodniów, legitymując ich i wzywając do podniesienia rąk. Prawie wszystkie mieszkania żydowskie zostały obrabowane, a rzeczy załadowane na samochody i furmanki i wywiezione. W szeregu wypadków, gdy mienie nie przedstawiało dla napastników wartości, zostało ono na miejscu zniszczone tak, że nie nadaje się do użytku”. W wyniku akcji zginęli: Dawid Tempy, Mendel Turbiner, Abraham Zysman i Wacław Rydzewski. Tempy, Turbiner i Zysman należeli do żydowskiej Milicji Ochrony Miasta. Mieli zostać zastrzeleni na ulicy. Według jednej z wersji dwóch z nich trzymało wartę na moście i zostało podstępnie zwabionych w zasadzkę. Rydzewski był plutonowym MO i zastrzelono go w czasie walki. Natomiast szeregowy Edward Elbaum przeżył, ale jego mieszkanie zostało obrabowane, a on i jego żona pobici. Kupiec i członek żydowskiej samoobrony Dawid Rotbaum przez dwie godziny udawał martwego, gdy został ostrzelany. Ślusarza Lejbę Frajberga oprawcy złapali, gdy wychodził z restauracji. Napastnik miał krzyknąć do kolegów: „Złapałem jednego”, na co usłyszał polecenie: „Zastrzel go”. Ślusarz uderzył go i uciekł, ale został ranny w nogę. W dalszej części protokołu WKŻP czytamy: „Ogólne straty materialne sięgają wielomilionowej sumy. Napastnikom wskazówek co do miejsca położenia lokali żydowskich udzielili miejscowi ludzie. Obecnie wśród Żydów parczewskich szerzy się panika. Żydzi likwidują sprawy osobiste i pragną wyjechać z Parczewa. W mieszkaniach własnych nie nocują i ukrywają się na strychach i w piwnicach”. Dr Bechta jest autorem książki „Pogrom czy odwet? Akcja zbrojna Zrzeszenia »Wolność i Niezawisłość« w Parczewie 5 lutego 1946 r.” wydanej przez Zysk i S-ka. Stara się w niej ukazać wydarzenie w jak najszerszym kontekście, ale uznaje zasadę odpowiedzialności zbiorowej żydowskich mieszkańców Parczewa za „lojalizm wobec reżimu komunistycznego wyrażony w tonie pełnym obaw o swoją przyszłość”. Żydów określa mianem „integralnej części komunistycznego, zinstytucjonalizowanego systemu władzy”. Zdaniem dr. hab. Augusta Grabskiego z Uniwersytetu Warszawskiego, który zrecenzował książkę na łamach „Kwartalnika Historii Żydów” w 2014 r., jest ona mocno zideologizowana i mieści się w antysemickim nurcie historiografii dziejów Żydów w Polsce. Jednak 7 lutego br. po stronie Bechty stanął dr Grzegorz Makus z Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Lublinie w artykule rocznicowym dotyczącym pogromu, opublikowanym na łamach „Kuriera Lubelskiego”. We wstępie zacytował obszernie meldunek starosty włodawskiego: „Spostrzega się w społeczeństwie szeroką niechęć do żydów, a źródło takiego nastawienia wypływa stąd, że żydzi w pierwszych miesiącach niepodległości byli zbyt agresywni do pozostałej ludności, nie potrafią z nią współżyć, a już jeżeli chodzi o pozostających na stanowisku w Milicji, czy w Urzędzie Bezpieczeństwa, to stosunek ich do innej nacji był wręcz wrogi. Na terenie miasta przed kilku miesiącami zginęło dwóch aryjczyków z rąk milicjanta żyda (sic!), a fakty takie nie wytwarzają harmonijnego współżycia w duchu demokratycznym”. Z treści meldunku wynika, że we Włodawie miały miejsce zatargi między społecznościami polską i żydowską. Jednocześnie widać w nim negatywny stosunek starosty do społeczności żydowskiej. Makus pomija natomiast być może najważniejsze źródło
Tagi:
Abraham Zysman, Andrzej Duda, Dawid Tempy, debata publiczna, Edward Taraszkiewicz, Grzegorz Makus, historia Polski, historia PRL, historia społeczna, historycy, I RP, II RP, IPN, Leon Taraszkiewicz, Lewica, Mariusz Bechta, Mendel Turbiner, mniejszości narodowe, Narodowa Scena Rockowa, PiS, policja historyczna, polityka historyczna, polska polityka, PPS, prawica, rząd PiS, społeczeństwo, Templum Novum”, Wacław Rydzewski, zbrodnie Wyklętych, Żołnierze Wyklęci, Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość, Żydzi polscy