Najgroźniej od 18 lat!
KALENDARZ POŚCIGU ZA UKŁADEM Minęło 699 dni od rozpoczęcia pościgu za układem! a „UKŁADU” ANI ŚLADU, zaś o nowym GADU, GADU! Zaczyna się najgroźniejsze siedem dni w osiemnastoleciu. Pozornie wszystko wydaje się jasne i prawie przesądzone. Siódmego września Sejm podejmie decyzję o skróceniu kadencji i wejdziemy w okres kampanii wyborczej. Taki sielankowy obraz zarysował w czwartek Donald Tusk, odrzucając propozycję SLD, by poprzez konstruktywne wotum nieufności odsunąć już teraz PiS od władzy. Być może Tusk coś wie, czego nie powiedział, a co przemawiało za odrzuceniem propozycji Olejniczaka. Może bał się sprowokowania jakichś reakcji? Bo jeśli jego słowa odpowiadają jego przekonaniu, jeśli wierzy, że wydarzenia tego tygodnia będą toczyły się drogą wytyczoną przez procedury ustrojowe, to daj mu i nam, Panie Boże, ale może się okazać, że on i jego partia popełnili „zbrodnię naiwności”, a także „zbrodnię zaniechania”, rezygnując z odebrania władzy Prawu i Sprawiedliwości już teraz. Póki był czas. Obyś, Donaldzie, miał rację, zwracam się tak przecież do mojego dawnego kolegi partyjnego. Wyczuwałem w Twoim wystąpieniu pewność szefa wielkiej partii, której przez jej wielkość właśnie nie można skruszyć. To złudzenie. Jesteście wielcy, jak długo gra toczy się w brydża, a o sile decyduje sondaż i wyborca. I jesteście niczym, jeśli ktoś dysponujący siłą zechce wywrócić stolik i zagrać z Wami w dupniaka. Nie ulegajcie złudzeniu wielkiej siły. Nie takie partie rozpadały się jak domki z kart, gdy przeciwnik zaczynał grę tyłka z kijem i miał ten kij w ręce. Wy go nie macie. Obym się mylił, ale to nie będzie tak proste, coś się w tym ważnym tygodniu nieoczekiwanego stanie, coś, co ten idylliczny, demokratyczny obrazek zarysowany przez szefa PO zburzy. Piszę to, co podpowiadają mi moje wyhodowane w czasach PRL czułki ostrzegawcze. Jakże będę zadowolony, ba, prawie szczęśliwy, gdy okaże się, że mnie zawiodły, ale daję im dziś pierwszeństwo przed drugim głosem, który mi podpowiada: Idioto, przecież jesteśmy w Unii Europejskiej, to ani nie lata 30., ani nie lata 50. To jest dość powszechne przekonanie, które może się okazać prawdą, i ja nawet daję temu dużą szansę, ale może się też okazać zasłoną na oczy zamykającą część pola widzenia, tę nie sielankową, lecz groźną. Mój lęk i obawa, że wchodzimy w najgroźniejszy tydzień od 18 lat, wynika stąd, że Polską rządzi dziś ekipa opętana przez obsesje i paranoje polityczne. Przeświadczona o istnieniu wielkich, tajemnych zagrożeń dla Polski i przekonana, że tylko ona może je od kraju odsunąć. I co jej tam jakaś Unia, której zresztą nigdy nie szanowali i nie lubili. Rządzi ekipa, dla której obowiązująca konstytucja jest dziełem tych właśnie tajemnych sił, której podporządkowanie się jest równoznaczne z uginaniem się wobec wroga, tu i ówdzie koniecznym do czasu. Co jej więc tam konstytucja wobec ratowania Polski? Kiedyś, już dość dawno Lech Kaczyński chyba powiedział, że zmuszeni do oddania władzy mają sposób, jak jej nie oddać. Pamiętam też złowrogi krzyk Jarosława Kaczyńskiego z trybuny sejmowej, do posłów PO: – Myślicie, że zdobędziecie władzę? Nigdy jej nie zdobędziecie! Nie będzie twojej sielanki, Donaldzie, w tym tygodniu. Coś się będzie działo. Ta ekipa władzy w trybie zgodnym z konstytucją nie zgodzi się oddać. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint