Najmłodsi, którzy cudownie ocaleli

Najmłodsi, którzy cudownie ocaleli

Dzieci często jako jedyne uchodzą z życiem z katastrof lotniczych Cud z Trypolisu – ogłosiły media. Z katastrofy lotniczej airbusa 330, który roztrzaskał się podczas próby lądowania koło stolicy Libii, uszedł z życiem dziewięcioletni Ruben van Assouw, Holender z Tilburga. Wszyscy inni znajdujący się na pokładzie – 103 pasażerów i członków załogi – zginęli. Wśród ofiar znaleźli się rodzice i brat chłopca, 11-letni Enzo. Państwo van Assouw urządzili sobie wycieczkę do Południowej Afryki, aby uczcić miedzianą rocznicę ślubu (12,5 roku). Chłopcy wprost nie mogli się doczekać egzotycznej wyprawy. Podróż o mało nie została odwołana z powodu pyłu z islandzkiego wulkanu, który sparaliżował komunikację lotniczą. Wyprawa przyniosła wspaniałe przygody i niezwykłe przeżycia. Turyści odbyli całonocne safari po parku narodowym Krugera, podziwiali afrykańskie zachody słońca i niesamowite, szumiące wodospady, widzieli lwy, strusie i inne dzikie zwierzęta. Wiele zdjęć już przed powrotem do ojczyzny umieścili na blogu. Nie przypuszczali, że rodzinę czeka tragedia. Do katastrofy doszło 12 maja. Lecący z Johannesburga samolot linii Afriqiyah Airways eksplodował po uderzeniu o ziemię i został doszczętnie zniszczony. Wyzwolone przy tym ogromne ilości energii zamieniły ciała w krwawą masę. Fragmenty pogiętego, gorącego metalu rozsypały się na przestrzeni niemal kilometra. Trudno zrozumieć, dlaczego Ruben uniknął śmierci. Chłopca znaleziono w odległości 500 m od sekcji ogonowej samolotu. Wciąż siedział w fotelu, przypięty pasami wśród dymiących szczątków maszyny. Z niektórych relacji prasowych wynika, że wciąż był przytomny i krzyczał „Holland, Holland!”, aby powiadomić zbliżających się ludzi, skąd pochodzi. Dziecko przewieziono do szpitala w Trypolisie. Ruben doznał poważnych obrażeń, miał wstrząs mózgu i połamane nogi. Lekarze zapewniali jednak, że przeżyje. W krótkim wywiadzie telefonicznym mały pacjent powiedział: „Potwornie bolą mnie nogi. Chcę po prostu chodzić. Chciałbym się umyć, ubrać i chodzić. Jestem w szpitalu. Są tu kobiety i mężczyźni. Nie wiem, jak się tu znalazłem”. Niczego nie pamiętał z katastrofy. Do chłopca przyjechali wujek i ciocia, aby dodawać mu otuchy. Początkowo nie mieli odwagi powiedzieć Rubenowi, że jako jedyny przeżył, że został sierotą. Po kilku dniach mały pacjent został przewieziony do szpitala w Tilburgu. Czekają go operacje i długi powrót do zdrowia. Ruben znajduje się pod opieką psychologów. Krewni pocieszają go, że chociaż przeżył straszliwe nieszczęście, to przecież ma wspaniałego anioła stróża. Mały Holender nie był wyjątkiem. Dane statystyczne zdają się świadczyć, że najmłodsi relatywnie często uchodzą z życiem z katastrof lotniczych. Od 1970 r. w lotnictwie cywilnym doszło do 13 wypadków, z których ocalała tylko jedna osoba. W dwóch trzecich przypadków ta niesamowita łaska życia, dana przez Boga lub los, spotkała dziecko lub członka załogi. W zeszłym roku taki cud stał się udziałem 12-latki z Paryża. 30 czerwca Bahia Bakari leciała z mamą na Komory na Oceanie Indyjskim, skąd pochodziła jej rodzina. W stolicy Jemenu, Sanie, pasażerowie przesiedli się na pokład airbusa A310 linii lotniczej Yemenia. Samolot zaczął podchodzić do nocnego lądowania w Moroni, stolicy Komorów. Nagle dziewczynka usłyszała wydawane w pośpiechu instrukcje, poczuła jakby uderzenie prądu elektrycznego i nagle znalazła się w wodzie. Airbus jak kamień runął do oceanu. Przyczyna katastrofy do dziś nie została wyjaśniona. Bahia początkowo myślała, że po prostu wypadła z samolotu, ponieważ zbyt mocno przyciskała głowę do okna. Bała się, że mama będzie na nią zła, ponieważ nie zapięła pasów i dlatego znalazła się w morzu. Wtedy dziewczynka usłyszała krzyki innych rozbitków. Zastanawiała się: „Czyżby inni także wypadli z samolotu?”. Dziecko trwało w całkowitych ciemnościach, w wodzie, w której roiło się od rekinów. Dziewczynka nie umiała pływać, rozpaczliwie trzymała się szczątków samolotu unoszących się na wodzie. W końcu, po 13 godzinach, została uratowana przez rybaka. Miała złamany obojczyk i inne obrażenia, ale przeżyła, jako jedyna ze 153 osób znajdujących się na pokładzie. Spędziła trzy tygodnie w paryskim szpitalu, gdzie odwiedził ją prezydent Nicolas Sarkozy. Stała się sławna, odrzuciła jednak propozycję reżysera Stevena Spielberga, który chciał nakręcić o niej film.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 23/2010

Kategorie: Świat