Najnowszy numer PRZEGLĄDU w poniedziałek, 20 marca, w kioskach. A w nim: TEMAT Z OKŁADKI Wojsko na minie Nadszedł taki czas, że żołnierza polskiego się nie szanuje, nadszedł czas pogardy dla polskiego żołnierza – tak działania ministra Antoniego Macierewicza podsumowuje gen. broni w st. spocz. Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych i były wiceminister obrony. – Ten facet i jego pretorianie zrobili wiele krzywdy wojsku polskiemu. – Minister Macierewicz organizuje swoje igrzyska nienawiści. Upokarza kolejne grupy oficerów. Łamie kręgosłupy, a jego publiczne wypowiedzi to jak cios z plaskacza w twarz. Nie wiem, jak generałowie mogą to jeszcze znosić. Gdyby cenili swoją godność, powinni zasalutować i powiedzieć: „No to czołem” – to słowa płk. Krzysztofa Przepiórki, komandosa i weterana elitarnej jednostki GROM z początku grudnia ub. roku. Niedługo potem przyszła fala dymisji najważniejszych dowódców polskiej armii. Odeszli m.in. gen. Mieczysław Gocuł – szef Sztabu Generalnego WP i jego zastępca, gen. broni Mirosław Różański – dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych, gen. broni Marek Tomaszycki – dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych, szefowie inspektoratów poszczególnych sił zbrojnych. Ostatnio gen. bryg. Jerzy Gut – dowódca Komponentu Sił Specjalnych. W sumie rezygnację złożyło kilkudziesięciu generałów i prawie trzy setki pułkowników. Pierwsza z tych grup straciła ponad jedną czwartą stanu, a druga – jedną szóstą. To straty większe niż na wojnie. Odchodzą, bo mają dość. Dość nieodpowiedzialnego ministra i jego totumfackich. Dość poniżania munduru i upolityczniania armii. Dość rozwalania armii i zamieszania z przetargami na sprzęt. – To, co się dzieje, to osłabienie naszej pozycji w NATO – mówi gen. Skrzypczak. Także odchodzący ze służby oficerowie przestają milczeć. Coraz głośniej mówią, że nasza armia pogrąża się w chaosie. I zwracają uwagę na jedno i to samo – zagrożenie bezpieczeństwa państwa. Wojsko odzyskuje głos Mówią dowódcy. Gen. Zbigniew Jabłoński: – Z trwogą obserwuję, że zaczął się w polskim wojsku taki okres, kiedy będziemy szkolić żołnierza nie po to, żeby żył i przeżył, tylko żeby bohatersko poległ. Panuje chaos dowódczy. Odesłanie „pod kapelusz” bądź zmuszenie do odejścia wielu dowódców i zastąpienie ich niedoświadczonymi, albo inaczej – mniej doświadczonymi, wróży jak najgorzej. Płk Piotr Pertek: – Zostały zachwiane proporcje w tym, co nazywa się cywilną kontrolą nad wojskiem. Cywilna, demokratyczna kontrola jest potrzebna w każdej armii. W Polsce jednak została wypaczona, bo w sprawie planów modernizacji sił zbrojnych ze względu na potrzeby operacyjne nikt wojskowych nie słucha. Jak rozwiązano problem zakupu nowego sprzętu? To przykład nieudacznictwa. Gen. Kazimierz Jaklewicz: – A jeśli dokładnie prześledzicie tak chwalone ćwiczenia Anakonda, to sądząc po doniesieniach i relacjach prasowych, pierwszym nasuwającym się wnioskiem jest niesprawność systemów dowodzenia. Armia bez głowy W armii kluczową sprawą wcale nie jest wykształcenie, tylko doświadczenie w dowodzeniu. Żadna uczelnia nie daje tego, co dowodzenie – kompetencji i poczucia odpowiedzialności. Z uczelni wynosimy wiedzę, którą potem sprawdzamy w praktyce, w boju. Ludzie, którzy przeskoczyli po dwa, trzy szczeble bez takich doświadczeń, to dowódcze kaleki. Nie udźwigną ciężaru odpowiedzialności za swoje decyzje w sytuacji krytycznej. Bo nigdy w obliczu takich sytuacji nie stanęli – podkreśla gen. broni w st. spocz. Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych i wiceminister obrony narodowej. WYWIAD Z bankiem można wygrać – Wysłanie pana Mateusza Morawieckiego do pilnowania w rządzie spraw sektora finansowego pokazuje, że trudno będzie o jakieś rozwiązania przychylne frankowiczom – uważa Arkadiusz Szcześniak, prezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu. – Nie jest do końca uczciwe, że człowiek posiadający akcje banku, którego był prezesem, jest wicepremierem i decyduje o losach ustaw mających znaczenie dla banków. Tymczasem Polak za kredyt hipoteczny płaci i będzie płacić dwa i pół razy więcej niż Niemiec. My, pożyczając 300 tys. zł, spłacimy po 30 latach 600 tys. zł, a oni 430 tys. zł. Niemiecki bank na takim kredycie zarobi w tym czasie 130 tys. zł, bank w Polsce