W poniedziałek 7 stycznia w kioskach 2 numer tygodnika PRZEGLĄD. Polecamy w nim: TEMAT Z OKŁADKI Teraz ja Nie tylko militaria należą do fetyszów nowego wiceministra cyfryzacji. Innym jego hobby jest tropienie okultyzmu, pogaństwa i komunizmu w nazwach pociągów. Zdaniem Adama Andruszkiewicza nazwanie pociągu Aurora może być odczytywane jako promowanie komunizmu. Nie podoba mu się pociąg Broniewski, krytykuje również nazwanie pociągu na cześć Witolda Gombrowicza. Słuchając wypowiedzi narodowca z ostatnich trzech lat, można odnieść wrażenie, że opowiada on o świecie z klasycznego westernu, w którym „dobrzy” bez wytchnienia walczą ze „zbrodniarzami”, „zdrajcami” i „lewakami”, którym zależy jedynie na pogrążeniu „naszej kochanej ojczyzny”. Słowa klucze: duma, honor, ojczyzna, walka. Andruszkiewicz dużo mówi o obronie terytorialnej, wrogach i prawdziwej polskości. O cyfryzacji i nowych technologiach nie mówi nic. PUBLICYSTYKA Polityczne wzloty, upadki, odkrycia i rozczarowania 2018 W zeszłym roku umocnił swoją pozycję w polityce m.in. Rafał Trzaskowski. Cudowne dziecko Platformy, miły i uprzejmy, mówi 10 językami, chwali się znajomością z Geremkiem i miłością do UE. Jak to się ma do rządzenia wielkim miastem, tego nie wie nikt, ale wkrótce się przekonamy. Z kolei Antoni Macierewicz jest mocno poobijany. Ściga go Tomasz Piątek, szydzą z niego media, pytając, co z uzbrojeniem polskiej armii i z katastrofą smoleńską. Nawet najwięksi fani PiS przyznają, że lepiej bez Antoniego niż z Antonim. „Na zero” wyszedł choćby Zbigniew Ziobro. Od roku słyszymy, że mają go dość i Jarosław Kaczyński, i Mateusz Morawiecki, i Andrzej Duda, a on trwa i trwa… I jest coraz mocniejszy. Wśród nadziei znalazł się Robert Biedroń, który jest konsekwentnie lewicowy. I już odebrał PiS monopol na kontakty ze zwykłymi ludźmi, a PO monopol na Europę, nowoczesność i postęp. Na listę rozczarowań trafiła Barbara Nowacka. Zajmuje się zaganianiem lewicowych wyborców do platformerskiej zagrody. Za obietnicę dobrego miejsca na listach wyborczych, bo przecież nie za to, że PO zajmie się prawami kobiet. KRAJ Sądne lata Małkowskiego Olsztyn podzielił się na dwa obozy: jeden uważał, że prezydent Małkowski zasłużył na karę, zwłaszcza że do jego wyczynów seksualnych miało dochodzić w szacownym urzędzie, a drugi odpowiadał ludowym, seksistowskim porzekadłem: „Jak suka nie da, to pies nie weźmie”. Ten motyw eksponowały szczególnie „moherowe berety”, bo jeszcze przed seksaferą Małkowski rzucił legitymację SLD, no i dwa razy był na pielgrzymce w Watykanie, gdzie wręczył papieżowi Polakowi akt nadania honorowego obywatelstwa Olsztyna, stając się przyjacielem miejscowego kleru. Jednocześnie pojawiły się teorie, jakoby Alicję T. przekupili przeciwnicy włodarza miasta. Po drugiej stronie puszki Dla nas nie ma rzeczy niemożliwych. Są tylko rzeczy do zrobienia. Jeżeli coś idzie pod górkę, siadamy i mówimy: „Dobra, jest problem”. I szukamy wyjścia – mówi Waldemar Nowakowski, szef sztabu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Ciechanowie. Te cztery zdania wydają się całkiem niezłą odpowiedzią na pytanie, jak to się stało, że WOŚP ciągle gra i bije kolejne rekordy. – W zeszłym roku, gdy przekroczyliśmy 100 tys. zł, prawie zemdlałem. Tłumaczę sobie to tak, że w ciągu ostatnich dwóch-trzech lat wokół Orkiestry zaczęły się dziać niefajne rzeczy. Fala hejtu i politycy, którzy krzyczeli, że trzeba to zdelegalizować. Więc ludzie chcieli pokazać: nie, nie ruszajcie tego – przekonuje Nowakowski. Przyjmij mnie pustynio – Skit był prawdziwą wewnętrzną pustelnią ojca Gabriela – mówi Mariusz Wideryński, fotograf, który od 2010 r. fotografował mnicha. – Do bólu samotnego wśród ludzi, których kochał i którym oddawał wszystko, nie biorąc nic w zamian dla siebie. Zaszczuty ostracyzmem środowiska, coraz bardziej schorowany, odchodził powoli. Widzieliśmy, że cierpi i gaśnie. Jednak najlepiej wiedzieli to zwykli ludzie, którzy go przygarnęli na drugi dzień po odejściu z klasztoru i zostali z nim do ostatnich chwil. ZAGRANICA Konfabulator z Hamburga Zaskakuje upór, z jakim nieszczęsny reporter do samego końca bronił swoich kłamstw. Kiedy już się poddał, wyjaśnił, że nie chodziło mu o laury ani o kolejną wielką story, ulegał raczej lękom i presji, by nie zawieść. „A ta presja była tym większa, im większy odnosiłem sukces”, miał tłumaczyć. Aż w końcu musiał stwierdzić, że jest chory i potrzebuje pomocy. Tutaj najpóźniej należy zadać kilka pytań