W poniedziałek, 19 czerwca, w kioskach 25. numer tygodnika PRZEGLĄD. Polecamy w nim: TEMAT Z OKŁADKI Opozycja do więzienia Minęło półtora roku, od czasu gdy Polskie Stronnictwo Ludowe złożyło w Prezydium Sejmu wniosek o uznanie za nieważne wyroków wydanych w 1932 r. na byłych posłów na Sejm II RP skazanych w tzw. procesie brzeskim pod sfingowanymi zarzutami – za działalność przeciw sanacyjnemu państwu, choć w rzeczywistości na rzecz demokratycznej Polski. 85 lat temu skazano na więzienie przywódców Centrolewu – wybitnych ludowców i członków PPS: Wincentego Witosa, Adama Ciołkosza, Stanisława Dubois, Mieczysława Mastka, Józefa Putka, Adama Pragiera, Norberta Barlickiego, Hermana Liebermana, Władysława Kiernika i Kazimierza Bagińskiego. Dyspozycyjny politycznie sąd wymierzył im kary od półtora roku do trzech lat więzienia. Sam proces i wydane wyroki odbiły się echem w Europie, uznawano je za niezbity dowód schodzenia Polski z demokratycznej drogi w stronę rządów autorytarnych. Dziś będący w rękach PiS parlament z marszałkiem Kuchcińskim robi wszystko, by nie zajmować się projektem ludowców. Wyszukuje różnego rodzaju kruczki prawne. Postępowanie władz PiS spotyka się z zarzutami, że ekipie Kaczyńskiego miłe są metody stosowane przez rządy pułkowników – dlatego PiS skazanych w pokazowym procesie brzeskim traktuje jak przestępców. A może dlatego, że coraz szybciej zbliżamy się do nowego, pisowskiego, procesu brzeskiego? WYWIAD SLD widziany od środka Katastrofa 2004 r. trwale zniszczyła wizerunek SLD jako środowiska spójnego, wewnętrznie lojalnego, o jakichś cechach ideowych i programowych. Od tego czasu pojawia się w SLD głęboki kryzys przywództwa, z którego Sojusz nie wyszedł do dziś – twierdzi dr Sławomir Wiatr, współzałożyciel SdRP, kierujący badaniem socjologicznym Sojuszu Lewicy Demokratycznej. – SLD jest bez refleksji. A ma ogromny potencjał. Armię ludzi nieprawdopodobnie lojalnych wobec partii W SLD jest oczekiwanie na dyskusję. Czego natomiast brakuje? Demokracji i komunikacji wewnątrzpartyjnej. I od lat widać kompletny brak zainteresowania jakąkolwiek myślą! Czasami formacja zwracała się do naszych ekspertów, żeby jej wyjaśnili czy te 6% albo 7,5% w sondażach to jest trwała tendencja, mniej trwała, co oznacza i czy to się przesuwa z Nowego Dworu na Mińsk Mazowiecki, czy w drugą stronę. Dzisiaj na pierwszą linię muszą iść sprawy ustrojowe, konstytucyjne. A w tych konstytucyjnych też musimy na czymś położyć silny akcent – na sferze wolności, równości. Żeby to skutecznie robić, trzeba tę partię tak kształtować. Otworzyć na współpracę z innymi środowiskami. A my jesteśmy odcięci od środowisk kultury, dla których wolność to podstawowa rzecz. Wreszcie trzeci punkt – jesteśmy proeuropejscy. Mamy oczekiwania wobec Unii, swoje wyobrażenie Europy. W debacie, która toczy się w ramach europejskiej lewicy, bierzemy aktywny udział. I zaczynamy się różnić od Platformy. Te wszystkie sprawy muszą się stać elementem tożsamości SLD, bo jak nie, to będą tylko ładne hasła. KRAJ Historyk z przeszłością Dr Mariusz Bechta, były dystrybutor płyt zespołów RAC (Rock Against Communism) i redaktor pisma pozytywnie odnoszącego się do faszyzmu, zajmuje od lat intratne stanowisko w IPN. Prowadzi wykłady dla wojska i młodzieży, reprezentuje swoją instytucję. Publikuje książki, niektóre oceniane jako prowokacje o charakterze politycznym. Za „upowszechnianie wiedzy o najnowszej historii Polski” prezydent Duda odznaczył go Złotym Krzyżem Zasługi. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przyznało wydawanemu przez niego pismu dotację w wysokości 10 tys. zł w ramach „programu promocji czytelnictwa”. Magazyn pozytywnie odnosił się do głównego ideologa doktryny rasowej włoskiego faszyzmu Juliusa Evoli, negacjonisty Holokaustu Davida Irvinga czy Léona Degrelle’a, belgijskiego kolaboranta i pułkownika SS, którego antysemickie manifesty drukowano z portretami autora. Bechta wydał również książkę Degrelle’a, który aż do śmierci w 1994 r. usprawiedliwiał i chwalił działania Adolfa Hitlera. W swoich publikacjach dr Bechta racjonalizuje i usprawiedliwia powojenny antysemityzm, gloryfikuje działalność „żołnierzy wyklętych”. KOŚCIÓŁ Wątpiący Franciszek Papież Franciszek otworzył front, do którego żaden z jego poprzedników nawet nie odważył się zbliżyć. W drodze z portugalskiej Fatimy do Rzymu powiedział dziennikarzom, że mocno wątpi w objawienia maryjne z Medziugoria. Zaznaczył przy tym, że to jego prywatna opinia i w żaden sposób nie będzie miała ona przełożenia na toczące się w tej sprawie postępowanie, które prowadzi powołana jeszcze przez Benedykta XVI specjalna