W najnowszym (27/2018) numerze Przeglądu polecamy

W najnowszym (27/2018) numerze Przeglądu polecamy

W poniedziałek, 2 lipca, w kioskach 27. numer tygodnika PRZEGLĄD. Polecamy w nim: TEMAT Z OKŁADKI Narodowe łykanie kitu Rynek suplementów diety w Polsce jest szacowany na 4,35 mld zł. Eksperci spodziewają się, że w 2020 r. przekroczy 5 mld zł. Do stosowania suplementów przyznaje się 72% Polaków, z czego prawie połowa (48%) zażywa je regularnie. Suplementy, w odróżnieniu od leków, nie wymagają rejestracji. Wystarczy zgłosić taki preparat do Głównego Inspektora Sanitarnego. Ich właściwości, mogą być kontrolowane, ale jest to przeprowadzane wyrywkowo i dotyczy niewielkiej części produktów. Zajmują się tym Państwowa Inspekcja Sanitarna i sanepid, które sprawdzają produkty pod kątem prawidłowości oznakowania, mikrobiologicznym i zanieczyszczenia metalami. W 2017 r. sanepid zdyskwalifikował pod tym względem 79% przebadanych produktów. NIK nazwała działania marketingowe producentów i dystrybutorów „oszukańczymi praktykami”, bo w celu kreowania popytu suplementy reklamuje się jako równoważne lekom. NIK w raporcie ostrzega, że może to powodować zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia konsumentów. – Z definicji, zgodnie z prawodawstwem, są to substancje, które nie mogą leczyć. I nie wolno ich reklamować jako leków – podkreśla prof. Przemysław Kardas, kierownik Zakładu Medycyny Rodzinnej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. – A tak się dzieje. Sprawia to, że zwykły obywatel, który dowiaduje się o leczniczych właściwościach produktu na podstawie reklam, ma do lekarzy pretensje, że nie zapisali mu takiego leku. Prawda zaś jest taka, że większość suplementów zawiera substancje naturalne o znikomym oddziaływaniu na organizm. Jednak najgorsze jest to, że pacjenci garściami łykają różne suplementy, nie mówiąc o tym lekarzowi. WYWIAD PO i PiS mają wspólny interes – nie dopuścić nikogo więcej Kandydat PO jest w sondażach przewartościowany i w trakcie kampanii będzie raczej tracił niż zyskiwał – mówi Andrzej Celiński, kandydat koalicji SLD-Lewica Razem na prezydenta Warszawy. – PO i PiS łączy nienawiść do wszystkiego, co oznaczyć można literkami PRL. Jest to zresztą nienawiść fałszywa, koniunkturalna, miałka i połączona z trwałym działaniem w celu wykluczenia wszystkiego i wszystkich, którzy są choć o milimetr na lewo od nich. Obie partie sprowadzają politykę do gry o władzę. Nie ma w niej miejsca dla obywateli. W gruncie rzeczy PO i PiS chodzi o to samo. O uwłaszczenie się tych dwóch partii na majątku wspólnym. PO korumpuje osoby z lewicy, które uważa za kluczowe dla swojej polityki. Moim celem jest zmiana obecnego stanu rzeczy. Trzeba oddać państwo obywatelom. Przewietrzyć te układy. Chcę przerzucać mosty ponad partiami, dotrzeć do ludzi zainteresowanych danym tematem. KRAJ Państwo bezradne wobec fanatyków Ruch antyaborcyjny bez przeszkód nęka lekarzy i pacjentów Szpitala Bielańskiego w Warszawie plakatami z zakrwawionymi płodami ludzkimi, rzekomo zabijanymi na miejscowym oddziale ginekologiczno-położniczym, podczas gdy w tym miejscu jest ratowane życie nowo narodzonych. Kiedy placówka złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w związku ze szkalowaniem lekarzy i narażeniem na utratę zaufania potrzebnego w ich działalności, prokurator stwierdził, że nie ma podstaw do oskarżenia publicznego. Wobec tego w marcu szpital wystąpił do sądu z prywatnym aktem oskarżenia, domagając się usunięcia samochodu. Na co sąd postanowił, że skieruje sprawę na drogę postępowania mediacyjnego. Rodzice dzieci, które przyszły na świat w tym szpitalu, stanęli w obronie lekarzy i ordynatora oddziału prof. Romualda Dębskiego. 1 czerwca pokazali przed szpitalem zdjęcia sowich dzieci, a furgonetkę zasłonili balonami. Złożyli także petycję do prezydent Warszawy, prosząc o wstawienie się za szkalowanymi lekarzami oraz pacjentami szpitala. W odpowiedzi ratusz zapytał, co szpital do tej pory zrobił i co zamierza zrobić z furgonetką oklejoną koszmarnymi plakatami. Stołeczni urzędnicy umyli ręce. Tymczasem w Opolu sąd uznał, że wieszając zdjęcia zakrwawionych płodów przed szpitalem, działacze pro-life złamali standardy etyczne i naruszyli dobra wielu osób, w związku z tym ukarał ich grzywną 2 tys. zł. Nie pali się, czyli strażak na emeryturze Od początku 2016 r. odwołano 242 komendantów powiatowych/miejskich Państwowej Straży Pożarnej. Z tego 205 złożyło raporty o zwolnienie ze służby, co oznaczało przejście w stan spoczynku. Czystka w straży odbywała się pod przykrywką dobrowolnego skorzystania z uprawnień emerytalnych. Odchodzą naprawdę dobrzy fachowcy i już brakuje oficerów, kadry dowódczej. Jakie są wakaty w całej służbie? Rzecznik KG PSP tego nie precyzuje. Bardziej precyzyjny

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2018, 27/2018

Kategorie: Kraj