W poniedziałek 16 sierpnia w kioskach 38 numer tygodnika PRZEGLĄD. Polecamy w nim: TEMAT Z OKŁADKI Operacja „Ślązak Morawiecki” Premier lata na Śląsk co chwila, sprawiając wrażenie, że obowiązki w KPRM traktuje jak dodatek do kampanii wyborczej. Chce powtórzyć sukces Beaty Szydło, która właściwie nie opuszczała terenu. Różnica jest, mimo wszystko, duża – Beata Szydło od dawna już nie kierowała pracami rządu, gdy rzuciła się w wir kampanii. A problem z kampanią Morawieckiego jest również taki, że – jak pisał Robert Walenciak – „przez lata całe i Jarosław Kaczyński, i pisowscy politycy budowali swoją pozycję na atakowaniu wszystkiego, co śląskie”. No i pamiętamy (a na Śląsku pamiętają szczególnie dobrze) „ukrytą opcję niemiecką”, którą straszył prezes. Dlaczego PiS tak bardzo potrzebuje dziś Śląska, do którego zapałał nagłą miłością? Czy antykomunistycznego eksbankiera uda się sprzedać Ślązakom jako przyjaciela górników i „swojego człowieka”? WYWIADY Wyborcy lewicy: sojusz trzech nisz – Obecna sytuacja lewicy politycznej trochę przypomina tę sprzed stu lat. Należy znowu prowadzić pracę organiczną i u podstaw. Jednocześnie warunki są już inne: sposoby komunikacji, długość życia, przemiany demograficzne, style życia – komentuje dr Przemysław Potocki, politolog z UW. – Jeśli trzy środowiska tworzące lewicową koalicję wyborczą będą konsekwentnie odwoływać się do swoich nisz, czyli niszy peerelowskiej, samorządowo-liberalnej, wreszcie stricte socjaldemokratycznej, może to dać efekt synergii – dodaje. Tradycyjna rodzina to mit – Nie ma czegoś takiego jak tradycyjna rodzina. W przeszłości istniały różne modele życia rodzinnego – mówi prof. Tomasz Szlendak, socjolog z UMK. – Tak naprawdę osią czy podstawą rodziny nie jest i nie był w historii naszego gatunku – tak jak nam w Polsce się wydaje – związek mamy, taty i ich dzieci. We wszystkich kulturach rdzeń życia rodzinnego, oś wsparcia i opieki, to matka, jej córka i dzieci tej córki, a mężczyźni są do tej osi na różne społeczne sposoby doklejani – wyjaśnia. KRAJ Karoshi na poczcie Pytam, dlaczego listonosze nie awizują przesyłek. – Nie mają na to czasu i nie chce im się – odpowiada Asia. – Dostają te same pieniądze za 10 godzin i za trzy godziny. Rejony są zbyt duże. Są i takie, gdzie w ogóle nie ma obsady, a wtedy listonosz ma półtora rejonu. Nie da się tego obsłużyć w osiem godzin. Dlatego nowi często odchodzą po miesiącu, zwłaszcza że to praca w specyficznych warunkach, bez względu na pogodę. Jednak przez zarząd Poczty Polskiej nie jest już klasyfikowana jako szkodliwa. Tymczasem ja czuję jej skutki w moim kręgosłupie. Ostatnio o godz. 22.00 spotkałam kolegę listonosza dopiero wracającego z pracy, którą zaczął o 8.00 rano. Pokazówka „Kołnierza” „Kołnierz” chce walczyć przed sądem z komendantem głównym policji Jarosławem Szymczykiem, żeby go w przyszłości zastąpić na tym stołku. To pokazówka, by udowodnić, że nikogo się nie boi – tak białostoccy policjanci komentują ostatni ruch komendanta wojewódzkiego Daniela Kołnierowicza, ulubieńca wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Jarosława Zielińskiego. Kołnierowicz zaskarżył naganę, którą dostał za publiczne zachęcanie do pisania anonimów na posłankę Bożenę Kamińską. Kamińska od ubiegłego roku jest największym wrogiem Zielińskiego i jego nominatów w mundurach. Niepozorne początki dramatów Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę zrobiła ogólnopolskie badanie na reprezentatywnej próbie nastolatków w wieku 11-17 lat. 7% dzieci – co przekłada się na prawie ćwierć miliona – deklarowało, że jest po próbie samobójczej. Za każdą liczbą kryje się osobisty dramat brutalnie zakończonego życia, ale i dramat bliskich, rodziców, przyjaciół. I pojawiają się przynajmniej dwa pytania: dlaczego to zrobił/zrobiła i czy mogliśmy temu zapobiec? W wielu przypadkach na to drugie pytanie nie tylko eksperci, psychiatrzy, psychoterapeuci, ale również młodzież, która była bliska śmierci samobójczej, odpowiadają stanowczo „tak!”. ZAGRANICA Boris Johnson – błazen czy hazardzista? Przedstawia się go na ogół jako błazna, który nie za bardzo wie, co robi, a dawną stolicę światowego imperium ciągnie na dno. Być może faktycznie ciągnie ją na dno, ale dobrze wie, co robi. To wytrawny polityk, który sprawnie kalkuluje. Większości komentatorów w naszym kraju jakoś umyka fakt, że w tym wypadku błazen od dłuższego czasu bez litości ogrywa poważnych polityków, a jego gra przynosi mu na razie więcej zysków