W poniedziałek, 2 października, w kioskach 40. numer tygodnika PRZEGLĄD. Polecamy w nim: TEMAT Z OKŁADKI Brygada Świętokrzyska. Hitlerowscy kolaboranci na sztandarach prawicy W 75. rocznicę utworzenia Narodowych Sił Zbrojnych Sejm przyjął uchwałę oddającą hołd tej formacji. Uchwała dotyczy wszystkich nurtów NSZ. Jest w niej mowa o tym, że żołnierze NSZ walczyli „zarówno z okupantem niemieckim, jak i sowieckim”, biorąc udział m.in. w akcji „Burza” i powstaniu warszawskim, ale też o Brygadzie Świętokrzyskiej NSZ, która „przedostała się na Zachód”, oraz o Narodowym Zjednoczeniu Wojskowym, które prowadziło walkę zbrojną z powojennymi władzami Polski. W konkluzji uchwała „uznaje, że formacja ta dobrze zasłużyła się Ojczyźnie”. A jaka jest prawda? Lista grzechów NSZ ONR jest długa i są na niej czyny haniebne. Brygada Świętokrzyska – największy zwarty oddział NSZ podczas okupacji – ma na swoim koncie wiele akcji zbrojnych przeciwko oddziałom BCh, AL i GL. Największą było rozbicie pod Rząbcem koło Włoszczowy 8 września 1944 r. oddziału AL Tadeusza Grochala, wspieranego przez oddział radzieckich spadochroniarzy. Wsparcia Brygadzie Świętokrzyskiej w okrążeniu udzieliły siły niemieckie. Po zakończeniu walki zamordowano 67 wziętych do niewoli spadochroniarzy radzieckich. Prowadzono listy proskrypcyjne osób podejrzanych o działalność lewicową lub będących żydowskiego pochodzenia. Na jednej z nich znaleźli się Irena Sendlerowa i Aleksander Kamiński. Od grudnia 1944 r. brygada zawiesiła działania przeciw Niemcom, a w styczniu 1945 r. zawarła z Wehrmachtem porozumienie, zgodnie z którym mogła przejść za niemiecką linię frontu. W lutym 1945 r. formacja dotarła przez Śląsk na teren Protektoratu Czech i Moraw. Tam została zakwaterowana na poligonie Wehrmachtu. Przedostanie się Brygady Świętokrzyskiej do Europy Zachodniej podważa sens walki, jaką w Polsce podjęli po wojnie „żołnierze wyklęci”. A przecież obecna polityka historyczna uważa ich wybór za najsłuszniejszy. KRAJ Kiedy Kaczyński spacyfikuje Dudę? Spór Duda-PiS nie jest nową wojną na górze, dramatycznym rozejściem się dwóch obozów. To kłótnia w rodzinie PiS, kłótnia o zakres wpływów i władzy. A jest tak gorąca, bo prezydent, do tej pory potulny Adrian, wszedł do gry i zburzył dotychczasową układankę. Jednak o tym, że Andrzej Duda jest wiernym synem PiS i nie wychodzi poza granice tej partii, świadczą projekty dwóch ustaw sądowych skierowane przez niego do Sejmu, niewiele się różniące od tych, które odrzucił. Kaczyńskiego najwyraźniej uwiera, że prezydent próbuje się usamodzielnić, budować własną pozycję. Że przez dwa lata pokornie podpisywał wszystko, co mu się przedłożyło, a teraz chce, żeby z nim rozmawiano, negocjowano. Tym bardziej że sądy nie kończą planów PiS. Ustawy mają tworzyć podwaliny władzy PiS na lata. Może też być inne wytłumaczenie – Kaczyński nie chciałby, aby podobne ataki niesubordynacji zdarzały się w przyszłości. Dlatego chce Dudę brutalnie spacyfikować. Albo obawia się trwałego pęknięcia w obozie władzy – bo bunt Dudy, niezależnie od jego motywacji, pokazał, że na prawicy jest realny podział. A może Kaczyński się boi, że jeśli coś pęknie po raz pierwszy, to za chwilę pojawią się kolejne rysy i ten proces będzie już nie do zatrzymania. Bo w tę stronę to zmierza… Jak dał przykład poseł Żalek Poseł Zjednoczonej Prawicy Jacek Żalek ma za sobą bogaty życiorys partyjny. Dwa razy startował z listy PO, ostatnio z PiS. Po drodze zaliczył związki m.in. ze Stronnictwem Konserwatywno-Ludowym, Przymierzem Prawicy, Ligą Polskich Rodzin, Chrześcijańskim Ruchem Samorządowym, Unią Polityki Realnej, partią Polska Jest Najważniejsza. Pierwszy raz o Żalku zrobiło się głośno w 2001 r. Jako młody radny wytoczył z prywatnego oskarżenia proces karny Ryszardowi Kaliszowi. Ten, będąc szefem kampanii, towarzyszył ubiegającemu się o reelekcję prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu podczas wiecu wyborczego w Białymstoku. Doszło do starć słownych i fizycznych pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami prezydenta. Zdaniem Kalisza to właśnie Żalek, który został wtedy zatrzymany przez policję, był odpowiedzialny za kierowanie grupą mężczyzn zakłócających wiec. Proces ostatecznie zakończył się w 2005 r. warunkowym umorzeniem, choć Kalisz musiał Żalkowi zapłacić 8 tys. zł zadośćuczynienia. Dla prawicy Żalek stał się wtedy politycznym bohaterem. Po raz kolejny Żalek trafił na salę sądową w 2011 r. Tym razem jako