W poniedziałek, 12 lutego, w kioskach 7. numer tygodnika PRZEGLĄD. Polecamy w nim: TEMAT Z OKŁADKI Polowanie na Żydów Polskie władze emigracyjne od początku zdawały sobie sprawę z położenia Żydów w okupowanym przez Trzecią Rzeszę kraju. Bały się jednak, że zbyt głośne upominanie się o ich los odwróci uwagę zachodniej opinii publicznej od tragedii Polaków. Obawiały się także reakcji samego polskiego społeczeństwa, które niechętnie odnosiło się do żydowskich współobywateli. Jan Karski już na początku wojny informował przełożonych w Londynie o antyżydowskim nastawieniu większości Polaków i był bardzo zdumiony, jak niewielką wagę Delegatura Rządu na Kraj i rząd na uchodźstwie przywiązywały do spraw żydowskich. „Stosunek [Polaków] do współtowarzyszy – Żydów najczęściej bezlitosny, bezwzględny. Często spycha się ich z zajętych miejsc, urąga, odgraża, naigrywa. Żydzi zachowują się biernie, potulnie” – pisał Karski w raporcie z lutego 1940 r. Szacuje się, że w samej Warszawie nawet 4 tys. osób trudniło się poszukiwaniem i wydawaniem Żydów władzom okupacyjnym. W czerwcu 1941 r. Delegatura Rządu na Kraj otrzymała raport, według którego „donosicielstwo stało się plagą grożącą utratą najlepszych i najdzielniejszych jednostek. (…) urzędy niemieckie (jak na przykład gestapo) zawalone są donosami składanymi przez samych Polaków o ich współrodakach. Znaczna część tych oskarżeń wnoszona jest dobrowolnie przez dorywczo zgłaszających się, nawet nie jest pieniężnie opłacana”. W książce pt. „Szanowny Panie Gistapo” prof. Barbara Engelking pisze, że co trzeci donos dotyczył Żydów. „Przed wojną Abraham wachsmacher był 100% Żydem, szczycił się nawet tym, dziś jest karaimem, bezczelność tego Żyda przechodzi wszelkie granice”. „Pomimo utworzonej dzielnicy żydowskiej, żona Jeża która jest rodowitą żydówką pozostaje nadal przy nim”. „Wszystko powyższe podaję z ideowych pobudek, gdyż nienawidzę żydów, w szczególności zaś mechesów, którzy kupczą swoją narodowością i religią” – to tylko drobny wycinek z donosów, które zachowały się w archiwach. W grudniu 1942 r. przy Delegaturze Rządu powstała Rada Pomocy Żydom (Żegota). Dzięki jej działaniom udało się uratować dziesiątki tysięcy Żydów. Donosy i szmalcownictwo nie były akceptowane przez Polskie Państwo Podziemne i były karane. Jednak władze polskie z pewnością zrobiły za mało dla mordowanych Żydów. PUBLICYSTYKA Fałszerze historii Nikt nie ośmieszył Polski w świecie bardziej i nikt jej bardziej nie zaszkodził niż ekipa ludzi obłąkanych fałszywą historią. Autorom ustawy wydawało się, że tak jak można było zafałszować obraz powojennej historii Polski, tak można będzie światu narzucić sfałszowany obraz Polski sprzed II wojny światowej. W tym niechlubnym dziele obecna ekipa nie była osamotniona. Przeciw haniebnej ustawie z PO nie zagłosował nikt, z Nowoczesnej – przeciw była dwójka posłów, do której dołączyło trzech posłów Unii Europejskich Demokratów. PiS chciało Polaków zrównać w świecie z pozycją Żydów jako najważniejszej ofiary wojny i depozytariuszy prawdy o Holokauście. Tymczasem – wbrew temu, co twierdzą politykierzy historyczni z PiS – nie było wspólnych doświadczeń obozowych i wojennych Polaków i Żydów. Żydzi byli przeznaczeni do eksterminacji i zostali w olbrzymiej liczbie wytępieni. Polacy, zredukowani do roli służebnej wobec rasy panów, mieli przeżyć i przeżyli. Doświadczenia obozowe przytłaczającej większości Żydów były całkowicie odmienne od wszystkich pozostałych. Dlaczego? Dlatego, że większość z nich spędziła tam zaledwie jeden dzień. Dlatego zagłada Żydów była i pozostanie wyjątkiem historii. Chcąc przywłaszczyć sobie wojenne doświadczenie historyczne i dzisiejszą pozycję Żydów w historii, PiS samo niemal stanęło na gruncie kłamstwa oświęcimskiego. KRAJ Aferzyści za kratkami Po 17 latach karami więzienia zakończyła się sprawa przejęcia Wyższej Szkoły Umiejętności Pedagogicznych i Zarządzania (obecnie Lubelskiej Szkoły Wyższej) w Rykach i wyprowadzenia z niej milionów złotych. W 2000 r. Jacek T., były student uczelni, pełniący funkcję dyrektora generalnego, i Paweł L., kapitan WSI zatrudniony na uczelni jako kwestor, wyprowadzili 3,45 mln zł bankowego kredytu, pozbyli się wspólników (założycieli uczelni), przejęli szkołę i rozpoczęli ekspansję na Wyższą Szkołę Umiejętności Pedagogiczno-Ekonomicznych w Brzegu koło Opola, którą wkrótce także przejęli. Uczelnia w Rykach