Przywódca Urugwaju oddaje prawie całą pensję na szlachetne cele El presidente más pobre – najuboższy prezydent. Tak nazywany jest przywódca Urugwaju, José Mujica. Obywatele mówią o nim także: najhojniejszy prezydent świata. 77-letni Mujica wyznał ostatnio reporterowi hiszpańskiego dziennika „El Mundo”, że 90% pensji przekazuje na projekty socjalne, w tym na rzecz organizacji zajmującej się pomocą mieszkaniową dla ubogich. El presidente zarabia równowartość 12,5 tys. dol. Zostawia sobie zaledwie 1250. „Mogę się utrzymać za tę sumę. Nawet muszę, ponieważ bardzo wielu Urugwajczyków ma na życie znacznie mniej pieniędzy”, powiedział. Mujica, o którym rodacy mówią zdrobniale Pepe (Józio), nie ma konta w banku ani długów. Największym wydatkiem szefa państwa stało się kupno volkswagena garbusa, którego wartość oszacowano tylko na 1945 dol. Mujica mieszka z żoną na małej farmie w pobliżu stolicy zaledwie trzymilionowego Urugwaju. Żona, Lucia Topolansky, jest senatorem i także przekazuje znaczną część pensji na cele społeczne. Do niej należy farma. Małżonkowie nie mają dzieci. Ubogi prezydent był w młodości lewicowym partyzantem. Junta wojskowa, rządząca Urugwajem do 1985 r., osadziła go w więzieniu na długich 15 lat. Mujica był poddawany torturom. Dwa lata spędził więziony na dnie wyschniętej studni. Twierdzi, że właśnie podczas tego trudnego okresu nauczył się, że bogactwo nie jest w życiu najważniejsze. Doszedł też do wniosku, że walka zbrojna nie przyniesie zwycięstwa, lepiej stworzyć silny sojusz polityczny centrum i lewicy. Rzeczywiście w Urugwaju powstało takie przymierze, Szeroki Front, w skład którego weszli także dawni partyzanci z ruchu Tupamaro. Z ramienia Szerokiego Frontu objął władzę pierwszy lewicowy prezydent kraju, Tabaré Vázquez. José Mujica jest drugi. Wybrany w listopadzie 2009 r. z poparciem 55% głosujących, rozpoczął urzędowanie w marcu następnego roku. Urugwaj był pionierem postępowych reform w Ameryce Południowej. W 1896 r. wprowadził pierwszy na tym kontynencie obowiązkowy system emerytalny, a w 1918 r. dokonał rozdziału Kościoła od państwa. Prezydent Mujica kontynuuje tę tradycję. Zamierza zalegalizować marihuanę. Uprawę i dystrybucję ma przejąć państwo. Ubogi prezydent uważa bowiem, że większe szkody niż marihuana powodują przemoc i inne przestępstwa związane z narkotykowym czarnym rynkiem. Rząd zamierza nabyć pola o łącznej powierzchni 150 ha, na których będzie uprawiana marihuana dla ok. 18 tys. urugwajskich konsumentów. Do tej pory większość narkotyku przemycano z Paragwaju. Obywatel będzie mógł kupić 40 g marihuany miesięcznie. „Dotyczy to tylko Urugwajczyków. Nie potrzebujemy turystyki narkotykowej”, oświadczył Mujica. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Krzysztof Kęciek