Nie zachwycajmy się, że nie traciliśmy bramek, skoro istotą piłki jest ich zdobywanie Grali, miesiąc grali, ale – jak się okazało tym razem podczas Euro 2016 – wbrew „regule Gary’ego Linekera” Niemcy wcale nie wygrali. Wrócili do domu zawiedzeni, rozżaleni i narzekający na brak szczęścia w półfinale z Francją. Biało-czerwonych też szczęście opuściło w decydującym momencie, generalnie jednak mieliśmy powody do zadowolenia, bo w ćwierćfinale Euro 2016 nasza piłkarska reprezentacja przegrała z późniejszymi nowymi mistrzami Europy, Portugalczykami, jednym nieskutecznie wykonanym rzutem karnym. „Jeszcze niczego tak naprawdę nie osiągnęliśmy – stwierdził niedawno były reprezentacyjny napastnik Włodzimierz Lubański. – Nareszcie skończyło się granie meczów wyłącznie o honor, ale nie zakończyło się tworzenie silnego zespołu. Turniej we Francji był tylko etapem na dłuższej drodze”. Zabijanie piękna futbolu Wedle powszechnej opinii bohaterowie byli nie tyle zmęczeni, ile totalnie przemęczeni. Świadczy o tym m.in. jedenastka rozczarowań Euro 2016 według hiszpańskiego dziennika „Marca”: Joe Hart (Anglia) – David Alaba (Austria), Sergio Ramos (Hiszpania), Juanfran (Hiszpania) – Thomas Müller (Niemcy), Arda Turan (Turcja), Paul Pogba (Francja), Raheem Sterling (Anglia) – Harry Kane (Anglia), Robert Lewandowski (Polska), Zlatan Ibrahimović (Szwecja). Trzeba przyznać, same gwiazdy i asy. Co za sens ma turniej z udziałem ledwo powłóczących nogami bohaterów ligowych sezonów? Wymagania wobec nich nadzwyczajne, ale zrozumienia żadnego. Przecież każdy, nawet najlepiej wytrenowany organizm w pewnym momencie ma prawo odmówić posłuszeństwa. Spada wartość sportowa, tracą widzowie, piłka marnieje… Jaki, pana zdaniem, był poziom tych finałów? – zapytałem znanego, wybitnego trenera Andrzeja Strejlaua. – Bardzo średni, bardzo średni. Nie brakowało, co prawda, rodzynków w rodzaju meczu Węgry-Portugalia (3:3) i jeszcze kilku emocjonujących spotkań, ale generalnie dominowała zasada: przede wszystkim nie przegrać, a dopiero potem ewentualnie wygrać. Co budziło największe zastrzeżenia? – Formuła finałów, w których wystąpiło pół piłkarskiej Europy. Były prezydent UEFA Michel Platini chciał w ten sposób zyskać więcej głosów przy reelekcji, ale sprawy potoczyły się dla niego zupełnie inaczej. W każdym razie nie tylko mnie zdziwiło, że mistrzostwo zdobywa ekipa, która „wyczołgała się” z trzeciego miejsca w grupie. Decyzja, by następne mistrzostwa zorganizować w 13 miastach w 12 państwach, jest moim zdaniem jakimś kompletnym nieporozumieniem. Może jeszcze wycofają się z tego? Zauważył pan coś nowego? – Absolutnie nie zauważyłem, wszystko po staremu i często w gorszym wydaniu. Kto jednak wywarł najlepsze wrażenie? – Mimo wszystko Niemcy, są bardzo mocnym zespołem, ale od pewnej fazy grali bez kilku czołowych zawodników. Na plus oceniam występy Włochów – to jeden z odważniejszych teamów na tym turnieju. Kto wie poza tym, jak potoczyłby się półfinał Walia-Portugalia (0:2), gdyby u przegranych mógł wystąpić ich as atutowy Aaron Ramsey. Wreszcie Hiszpania, której kompletnie nie odpowiada nastawienie defensywne.! Zgodzi się pan z tezą, że obowiązująca obecnie taktyka zabija piękno oraz istotę futbolu? – Zgadzam się całkowicie. To gra wyłącznie na wynik, a nie na poziom i widowiskowość. Najgorsze, że nie widać, w jaki sposób można by od tego uciec. Polski jedynak Marciniak Co ciekawe, w odróżnieniu od poprzednich piłkarskich imprez najwyższej rangi jakoś nie słyszeliśmy tym razem zbyt wielu skarg na poziom sędziowania. Co dla nas ważne, wreszcie po latach posuchy mieliśmy swojego arbitra. Doczekał się pan w końcu godnego następcy w osobie Szymona Marciniaka – zagadnąłem byłego wybitnego sędziego Alojzego Jarguza. – Rzeczywiście, nareszcie. Pojechał na swój pierwszy tak poważny turniej i spełnił moje oczekiwania, potwierdził przynależność do sędziowskiej elity. Wróżę mu ciekawą karierę, ma zadatki. Jako arbiter główny poprowadził aż trzy spotkania: Hiszpania-Czechy, Islandia-Austria i Niemcy-Słowacja. – Proszę zauważyć, że rozstrzygał w meczach zespołów z najwyższej, nie tylko europejskiej półki. Ponadto dwukrotnie był arbitrem technicznym, podczas rywalizacji Niemców z Włochami i Portugalii z Włochami. Z tego wynika, że cieszy się naprawdę wyjątkowym zaufaniem szefa sędziów w UEFA, Pierluigiego Colliny. Jakie było sędziowanie? – Nie było źle, nie mówiono o jakichś rażących błędach. Natomiast w zakresie