„Prześniona rewolucja” Ledera i „Fantomowe ciało króla” Sowy pomagają uczniom i studentom zrozumieć, przed jakimi wyborami stawali nasi przodkowie Jako nauczyciel akademicki mam podobne strapienia jak nauczyciele szkół podstawowych i średnich. Martwią mnie stan systemu szkolnictwa i edukacji w naszym kraju i skutki nieprzemyślanych reform, które tak naprawdę odczujemy dopiero za jakiś czas. Bo przecież chodzi nie tylko o bieżącą organizację i obniżanie standardów zawodu nauczycielskiego, ale także o powstające w umysłach młodych ludzi szkody, których nie da się łatwo naprawić. Jako nauczyciela martwi mnie postępująca ideologizacja życia szkoły w Polsce. A przecież szkoły publiczne – od podstawowych po wyższe – nie powinny być ani lewicowe, ani prawicowe, ani religijne, ani ateistyczne. Powinny być neutralne światopoglądowo. Tylko wtedy będą mogły realizować misję profesjonalnego kształcenia i poszukiwania prawdy. Ich neutralność światopoglądowa wcale nie musi być sprzeczna z nowocześnie pojmowanym patriotyzmem. Polska szkoła jest obciążona nie tylko ideologią, ale i polityką historyczną. Jerzy Giedroyc mawiał, że Polską rządzą dwie trumny – Piłsudskiego i Dmowskiego. Nie było w tej metaforze przesady. Martyrologia i heroizacja historii stały się podstawą edukacji historycznej. Zamiast dostrzegać i pokazywać złożoność zjawisk i procesów historycznych, dokonuje się uproszczeń, manipulacji i zafałszowań. Najlepiej widać to na przykładzie historii Polski Ludowej. Nawet pokolenia urodzone i wykształcone w tamtej epoce mają problem z własną tożsamością. Wypowiedzi polityków i większości mediów rażą ahistorycznością, prowincjonalnym zacietrzewieniem i chęcią wymazania tamtego czasu. Najwyżsi funkcjonariusze państwowi oświadczają, że w latach 50. czy 60. zeszłego wieku Polski jako państwa nie było. Jak zatem wytłumaczyć uczniowi i studentowi, że w tym czasie funkcjonowały w miarę sprawnie instytucje państwowe, w tym całkiem niezłe szkoły, a Polska miała pełne uznanie prawnomiędzynarodowe. Jak wyjaśnić osobliwą schizofrenię polityków, objawiającą się tym, że gdy trzeba zaatakować tzw. komunę, to wyrzekają się polskiej państwowości, ale gdy trzeba się pochwalić osiągnięciami, to przywołuje się sukcesy polskiej szkoły filmowej, literatury i sztuki czy przynależność do ONZ i kilkakrotne zasiadanie Polski w charakterze niestałego członka w Radzie Bezpieczeństwa. Przede wszystkim zapomina się o uwarunkowaniach geopolitycznych tamtego czasu. Zapomina się także o wielkich zmianach społecznych po okrutnej wojnie. Zwłaszcza na wsi, gdzie po reformie rolnej dotychczasowe stosunki społeczne wywróciły się do góry nogami. Zniknęły ziemiaństwo i zależności na poły feudalne, ubyła liczna mniejszość żydowska, ale pozostały tego uciążliwe konsekwencje mentalne – bolesna pamięć o cierpieniach i niezagojone rany, pretensje i roszczenia zgłaszane do dzisiaj. Dokonał się wszak ogromny awans społeczny, otwarcie karier dla młodych ludzi, budowa przemysłu, urbanizacja kraju, likwidacja analfabetyzmu i wiele innych. Dziś jakby ze wstydem przyznajemy się do tych przełomowych dla polskiego społeczeństwa przemian. A przecież bez nich, bez tej podstawy, nie byłoby osiągnięć po 1989 r. Historia, nawet ta nielubiana i traumatyczna, ma swoją ciągłość. Wszelkie traumy wymagają solidnego przepracowania, terapeutycznego podejścia, a nie wypychania z pamięci. Jeśli nie przeprowadzimy takiej terapii z należytą starannością i w szkole, i w domach, rodzinach, i w kościołach – będą powracać złe emocje i podsycanie zbiorowych frustracji. Zdaję sobie sprawę, że nauczyciele często mierzą się z problemem, jak ugryźć dany temat, skąd czerpać wiedzę, która nie miałaby piętna narracji zabarwionej politycznie. Otóż zawsze radzę w takich sytuacjach, aby sięgali do mądrych książek, które pozwolą przekazać uczniom pogłębioną refleksję na temat naszej powojennej tożsamości. Taką książką jest esej Andrzeja Ledera „Prześniona rewolucja”. Inną, trudniejszą w odbiorze i wymagającą skupienia, jest dzieło Jana Sowy „Fantomowe ciało króla”. Książki te pomagają uczniom i studentom zrozumieć, przed jakimi wyborami stawali nasi przodkowie i dlaczego skutki tych wyborów, bądź ich zaniechań, są dla nas ważne. Dlaczego historia w każdej epoce staje się instrumentem bieżącej polityki? Jak uodparniać się na dogmatyzację prawd historycznych, które – jak się okazuje – są jedynie formułowaną przez dane pokolenie wygodną narracją polityczną? Jaką pamięć i wiedzę „wgrać” do głów naszych wychowanków, aby wyrośli z nich ludzie wrażliwi, zdolni do krytycznego myślenia i samodzielnego poszukiwania prawdy, odróżniający dobro od zła, kreatywni