Nawet dotyk przestał być bajerem

Nawet dotyk przestał być bajerem

We współczesnej elektronice nie trzeba już klikać, a ekran dotykowy to standard Szymon od trzech miesięcy choruje na iPhone’a 4. Objawy choroby to częste odwiedziny w salonach z komórkami oraz kompulsywne wyszukiwanie recenzji telefonu w internecie. – Niestety, 2500 zł za telefon to jednak trochę za dużo – wzdycha. Stąd jego nowa miłość, Nokia N8, flagowy model nowej linii aparatów fińskiego producenta. – Ma najlepszy aparat na rynku, no i darmowe mapy bez konieczności łączenia się z internetem. A w dodatku jest w zasięgu mojego portfela. Obydwa modele obsługiwane są poprzez dotyk. Żadnej klawiatury, tylko gigantyczny wyświetlacz pokryty nierysującym się szkłem. Szymon nie poddał się impulsom wyzwolonym przez nową modę. Wręcz przeciwnie, jest niezwykle racjonalnym konsumentem. Chce kupić możliwie najlepszy sprzęt za możliwie najniższą cenę. A tak się składa, że obecnie najlepszy znaczy: dotykowy. Tańsze modele, dostępne za złotówkę w niedrogich planach taryfowych u naszych operatorów, pojawiły się już dawno. W sklepie dotykowy telefon można sobie sprawić już za 300 zł. Spychają one modele z fizycznymi klawiaturami do najniższych segmentów rynku, gdzie telefon ma po prostu dzwonić i wysyłać SMS-y. Lub wypychają do najwyższych, gdzie klawiatura, wysuwana spod ekranu, staje się tylko uzupełnieniem. Dotyk przestał być bajerem; właściciele dotykowych aparatów nie zaszpanują nimi, nie można ich też posądzić o gadżeciarstwo. Bo co to za gadżet i co to za szpan, kiedy wszyscy naokoło już to mają. Pierwotny instynkt Jeszcze do niedawna był to jednak gadżet. Michał wspomina: – Tak bardzo chciałem mieć dotykowy telefon, ale nie było mnie na niego stać. Byłem gotów zrobić wszystko, żeby go zdobyć; zgodziłem się nawet na trzyletnią umowę. Choć dzisiaj jego plan taryfowy wydaje się archaiczny, Michał nie żałuje. – Mój telefon ma opcję rozpoznawania pisma. Dzięki temu znów zacząłem wysyłać SMS-y. Dla samej frajdy pisania rysikiem. Na czym właściwie polega magia dotyku? – Od tysięcy lat posługujemy się przedmiotami manualnie – mówi psycholog dr Julita Koszur z wrocławskiego oddziału Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. – Przeciąganie, przywoływanie, ruchy posuwiste są naturalne, towarzyszą nam od prawieków. Wcześniej nie było pośrednictwa między nami a maszynami. Dotyk stanowi powrót do naturalnych form, które zniosła rewolucja przemysłowa z wajchami, guzikami, pedałami i przełącznikami. Obsługi maszyn trzeba było się nauczyć; dotyczyło to także komputerów. Każde polecenie trzeba było ręcznie wklepać za pomocą klawiatury. Z dzisiejszej perspektywy nie doceniamy, jak wiele zmieniła mysz. Nawiasem mówiąc, jej upowszechnienie zajęło 30 lat. I nie dlatego, że była niedoskonała technicznie – dzisiejsze myszy nie różnią się zbytnio od swoich pierwowzorów – lecz dlatego, że nie było czego nią klikać. To się zmieniło dopiero z Windowsem 95. Podobnie rzecz się ma z wyświetlaczami dotykowymi. Chociaż ich początki datuje się na lata 70., upowszechniły się dopiero wraz z pierwszym iPhone’em. Wcześniej spragnieni innowacji klienci mogli np. nabyć tablety, czyli notebooki wyposażone w dotykową matrycę. Ceny takich rozwiązań były jednak horrendalne (8-10 tys. zł w 2000 r.). Obsługa telefonu za pomocą fizycznej klawiatury oznacza ból nawigacji. Im bogatszy w funkcje telefon, tym więcej trzeba się naklikać, aby dotrzeć do żądanej funkcji. Menu, w lewo, w lewo, OK, siedem razy w dół, OK… Dotykowy wyświetlacz niweluje te problemy. Jeśli chcemy ustawić zegarek, po prostu stukamy palcem w ikonę zegarka. Proste i szybkie. Za Apple’em jak jeden mąż podążyli wszyscy producenci, choć nie wszyscy ochoczo. Maruderzy przypłacili to utratą udziałów w rynku (vide Nokia, „Przegląd” nr 38/2010). Tymczasem technologia parła naprzód i o ile wczoraj wystarczyło móc puknąć w wyświetlacz, dziś to za mało. Teraz już nie sposób wyobrazić sobie przeglądania stron internetowych w telefonie bez dotyku wielopunktowego, dzięki któremu można przybliżać i oddalać za pomocą dwóch palców. Komórka ogranicza jednak ich rozmiar – czterocalowa przez wielu jest uznawana za zbyt dużą. Tymczasem przeglądanie stron czy czytanie książek jest najwygodniejsze na większych wyświetlaczach. Dotyk, nie mogąc rozwinąć skrzydeł w telefonach, stworzył popyt na zupełnie nową kategorię urządzeń – tablety. Duże, dotykowe

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 51-52/2010

Kategorie: Nauka