Niby się toczą. Ale czy coś z nich wynika? Jak negocjują Rosjanie Gdy siadasz do negocjacji z Rosjanami, nie spodziewaj się szybkiego przełomu. Prof. Stanisław Bieleń w wydanej w 2013 r. pracy „Negocjacje w stosunkach międzynarodowych” jeden z podrozdziałów poświęcił specyfice i tradycji stylu rosyjskiego. Pisze w nim, że na ten styl, wywodzący się z dyplomacji ZSRR, składają się „ekstremalne warunki wyjściowe, ograniczone pełnomocnictwa, emocjonalna taktyka, negatywne nastawienie do kompromisów, skąpstwo w ustępstwach oraz ignorowanie ostatecznych terminów”. Próbkę takich właśnie zachowań widzieliśmy podczas rozmów Siergieja Ławrowa z Dmytrem Kułebą, szefem ukraińskiej dyplomacji, w tureckiej Antalyi. Ławrow był jak ściana, recytował propagandowe tezy Kremla i nie zamierzał ustępować nawet o centymetr. Dlaczego tak się zachowywał? Ewidentnie nie miał przyzwolenia na działania bardziej elastyczne. I każdym wypowiadanym zdaniem to podkreślał. Bieleń wskazuje jeszcze jeden czynnik określający sposób negocjowania przez Rosjan. „O ile zachodni dyplomaci przeważnie postrzegają negocjacje jako sztukę dochodzenia do porozumienia na drodze wzajemnych ustępstw, o tyle strona radziecka, a obecnie rosyjska widzi je jako walkę do wygrania – pisze. – Wszystkie ustępstwa strony przeciwnej postrzega się jako słabość. Dość powszechne jest przekonanie, że Rosjanie nie szanują nikogo, kogo się przynajmniej trochę nie boją”. I dodaje: „Respekt wobec silniejszego i posługiwanie się siłą w negocjacjach nadal wyróżnia Rosjan na tle innych”. Ławrow, będąc tak nieelastycznym, w istocie podkreślał, że chce być postrzegany jako silny partner. Przypomnijmy sobie zresztą wypowiedzi jego szefa, prezydenta Putina. W ostatnich tygodniach najczęściej groził – Ukrainie, Europie, światu. Europie za popieranie Ukrainy groził konsekwencjami, jakie nigdy jeszcze jej nie spotkały. „Chcę być dobrze zrozumiany”, podkreślał. I była to otwarta sugestia, że jest gotów użyć nawet bomby atomowej. W ostatnich tygodniach groził również Danii, Polsce, Mołdawii, a nawet Bośni i Hercegowinie, że chce wstąpić do NATO. Groził, ale nie przestraszył. Zachód zignorował jego słowa. Dlatego 17 marca zaczął grozić oczyszczeniem społeczeństwa, bo niektórzy jego rodacy nie mają rosyjskich dusz. Jak wynika z pracy Bielenia, używanie gróźb jest wpisane w rosyjski kod kulturowy. „Wszelkie propozycje kompromisowych rozwiązań postrzegano na Kremlu jako słabość tego, który je zgłaszał. Było to wynikiem szczególnego respektu przed siłą, jaki Rosjanie mają od wieków. Rosjanie wierzą, że najlepszym sposobem nakłonienia innych do współpracy jest zademonstrowanie gotowości do użycia przygniatającej siły”. Dyplomaci i negocjatorzy, którzy będą rozmawiać z Rosjanami, muszą być też przygotowani na jeszcze jedną przeszkodę. „Rosjanie preferują strategie rywalizacyjne, co wiąże się z lekceważeniem rozwiązań kompromisowych i niechęcią do ustępstw. Spotkanie z partnerem »w pół drogi« nie daje im poczucia satysfakcji”, pisze Bieleń. Innymi słowy, jeżeli Zachód postrzega negocjacje w kategoriach win-win (widzimy to w codziennych pracach Unii Europejskiej), to Rosja czegoś takiego nie rozumie. Kontrakt handlowy, umowa międzynarodowa to dla niej efekt gry – kto kogo przechytrzy, kto kogo ogra. Dla Rosjan mniej ważny jest realny wynik negocjacji, najważniejsze jest, czy wychodzą z nich z twarzą, czy nie. Czy mogą ogłosić sukces. Z drugiej zaś strony Rosjanie mają szczególny stosunek do podpisanych umów. Gdy są negocjowane w różnych językach, lubią w tłumaczeniach z angielskiego na rosyjski „poprawiać” je, tak by były dla nich korzystniejsze. Trzeba być także przygotowanym na to, że potrafią zwlekać z podpisaniem umowy lub z jej wdrożeniem. Oni pośredniczą w negocjacjach W negocjacje Rosja-Ukraina zaangażowani są pośrednicy. To osoby mające dobre kontakty z obiema stronami, żywotnie zainteresowane pokojem. Roman Abramowicz, najsłynniejszy rosyjski oligarcha – ma bardzo dobre kontakty z Putinem (udzielił mu on „błogosławieństwa” do rozmów) i z organizacjami żydowskimi w Ukrainie. Jest na tyle ważną postacią, że sam Wołodymyr Zełenski prosił Amerykanów, by nie nakładali na Abramowicza sankcji, bo pośredniczy on w rozmowach. Dawid Arachamia, szef partii Zełenskiego w parlamencie i członek zespołu negocjacyjnego Ukrainy w rozmowach z Rosją, potwierdził, że spotkał się z Abramowiczem w Homlu na Białorusi, gdzie odbyła się pierwsza runda rozmów. „Mogę potwierdzić, że Abramowicz jest mocno zaangażowany w rozmowy pokojowe”, powiedział dziennikarzowi „Financial Timesa”. Recep Tayyip Erdoğan, prezydent Turcji – nie przyłączył się do zachodnich sankcji, nazywa
Tagi:
Aleksander Rodniański, Antalya, Bośnia i Hercegowina, Dania, Dmytro Kułeba, Donieck, Doniecka Republika Ludowa, dyplomacja, Emmanuel Macron, Francja, geopolityka, Izrael, Kijów, konflikty zbrojne, Ługańsk, Ługańska Republika Ludowa, Mariupol, Mołdawia, Moskwa, Naftali Bennett, NATO, negocjacje pokojowe, Niemcy, oligarchowie, OUN, Polska, polska dyplomacja, Recep Tayyip Erdoğan, relacje rosyjsko-ukraińskie, Roman Abramowicz, Roman Szuchewycz, Rosja, rosyjska inwazja na Ukrainę, rosyjski imperializm, roszczenia terytorialne, sankcje wobec Rosji, Siergiej Ławrow, Stanisław Bieleń, Stepan Bandera, stosunki międzynarodowe, Turcja, Ukraina, Unia Europejska, UPA, Władimir Putin, wojna, wojna w Ukrainie, Wołodymyr Zełenski, zbrodnie przeciwko ludzkości, zbrodnie wojenne, ZSRR