Neutralne? Świeckie?

Neutralne? Świeckie?

Czy Polska jest państwem quasi-wyznaniowym? Dziesięć lat temu Komisja Konstytucyjna Zgromadzenia Narodowego ustaliła zasady określające stosunki między państwem a Kościołem. Usankcjonowano wszystkie najważniejsze zdobycze Kościoła katolickiego po 1989 r. – konkordat, naukę religii w szkole publicznej, obecność Kościoła w placówkach zamkniętych, wreszcie niezależność i autonomię państwa i Kościoła. Episkopat Polski w pracach konstytucyjnych konsekwentnie odrzucał to, co mogło stanowić potencjalną barierę wpływu na sprawowanie władzy publicznej, czyli rozdział Kościoła i państwa, świeckość państwa, wreszcie zasadę jego neutralności światopoglądowej, mimo że zyskała ona aprobatę Jana Pawła II. Po blisko trzech miesiącach debat i zgłoszeniu 18 różnych wariantów właściwego przepisu Tadeusz Mazowiecki zaproponował, aby termin „neutralność” zastąpić bardzo zbliżonym, ale niewywołującym histerii Episkopatu pojęciem „bezstronność”. Propozycję przyjęto, gdyż na kluczowe głosowanie celowo nie przyszło ośmiu parlamentarzystów SLD i PPS… Lęk, że Episkopat wezwałby do odrzucenia nowej ustawy zasadniczej, okazał się silniejszy niż argumenty merytoryczne czołowych historyków i konstytucjonalistów. Dzięki kuluarowym zabiegom przewodniczącego Komisji Konstytucyjnej, Aleksandra Kwaśniewskiego, i Tadeusza Mazowieckiego w konstytucji znalazła się oryginalna zasada, że władze publiczne zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych obywateli, gwarantując swobodę ich wyrażania w życiu publicznym. Nie przeszkodziło to jednak biskupom w maju 1997 r., w przededniu referendum konstytucyjnego stwierdzić, że nowa konstytucja budzi poważne zastrzeżenia moralne. O wiele bardziej jednoznaczna jest uchwalona jeszcze w PRL, przez Sejm IX kadencji, ustawa z 17 maja 1989 r. o gwarancjach wolności sumienia i wyznania. Głosi ona: „Rzeczpospolita Polska jest państwem świeckim, neutralnym w sprawach religii i przekonań”. Zgodę na takie sformułowanie jesienią 1988 r. wyraził I sekretarz PZPR, gen. Wojciech Jaruzelski, odstępując tym samym od paradygmatu, że państwo rządzone przez partię komunistyczną powinno popierać światopogląd materialistyczny. Już wówczas zasadzie neutralności światopoglądowej przeciwny był Kościół katolicki. Prymas Józef Glemp, krytycznie oceniając projekt dokumentu Prymasowskiej Rady Społecznej pt. „Poszanowanie światopoglądów w państwie i społeczeństwie” z 6 czerwca 1988 r., stwierdził: „Żądanie neutralizacji niektórych instytucji jest żądaniem na tym etapie, nie możemy bowiem zakładać, że neutralność będzie w przyszłości odpowiadać postawom narodu; (…) ze strony Kościoła nie można aprobować państwa laickiego, jako nowoczesnego, a więc idealnego. (…) Kościół jako najpełniej wyrażający uczucia Narodu nie może zrezygnować z chrześcijańskiej wizji państwa i szkoły. Na tle prawdy o narodzie ochrzczonym nie można kategorycznie odżegnywać się od pojęcia „Polak-katolik””, pisał metropolita warszawski. „Prawdziwy Polak będzie zawsze w jakimś sensie katolikiem, odnajdzie związki z Kościołem (…). Od pojęcia Polak-katolik jest jeden wyjątek: Polak-Żyd. Polak-katolik nie jest stereotypem, jest cechą, która charakteryzuje większość Polaków na przestrzeni dziejów, a także obecnie”. Osiem lat obowiązywania konstytucji oraz 16 lat ustawy o gwarancjach wolności sumienia i wyznania dowodzi aż za dobrze, że zasady religijnej bezstronności władz, świeckości i neutralności światopoglądowej państwa to bardzo często martwa litera. Władze publiczne wyraźnie sygnalizują, że szczególnie bliski jest im światopogląd religijny, a zwłaszcza chrześcijaństwo. W salach posiedzeń plenarnych Sejmu i Senatu od 1997 r. wiszą siłą faktów dokonanych krzyże, chociaż ani regulaminy izby, ani ustawa o godle, barwach i hymnie RP tego nie przewidują. Nie umknęło to uwadze amerykańskiego Departamentu Stanu w corocznym raporcie na temat przestrzegania wolności religijnej na świecie. Jeszcze wyraźniej zjawisko umieszczania symboli religijnych w siedzibach władz publicznych widać na szczeblu samorządu lokalnego. Krzyże wiszą w salach posiedzeń rad samorządowych w szeregu miejscowości, np. w Łodzi. W maju 2005 r. wmurowano w gmachu starostwa w Biłgoraju tablice Dekalogu w wersji chrześcijańskiej. Wartę honorową zaciągnęli uzbrojeni żołnierze. To wydarzenie nie powinno dziwić, skoro w 2001 r. w Biłgoraju dokonano intronizacji Chrystusa Króla. Tymczasem w prawosławnej Grecji upadł pomysł zawieszenia w sali posiedzeń parlamentu ikony Chrystusa. W Portugalii konstytucja zakazuje używania określeń religijnych nawet w nazwach i symbolach partyjnych, a w 2005 r. Sąd Najwyższy USA polecił usunięcie tablic Dekalogu z dwóch sal sądowych w Kentucky. Stwierdził, że pomniki służące wyłącznie celom religijnym nie powinny się znajdować w miejscach publicznych. Przychylność państwa dla chrześcijaństwa znajduje potwierdzenie w prawie stanowionym.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 43/2005

Kategorie: Opinie