Nic nie mówię, a robi się śmiesznie

Nic nie mówię, a robi się śmiesznie

Warszawa 10,05,2016 r. Ryszard Kluge - aktor. fot.Krzysztof Zuczkowski

Teatr Żydowski wypływa na szerokie wody, chce, by ludzie oglądali nasze przedstawienia Ryszard Kluge – aktor Teatru Żydowskiego w Warszawie Rola Władysława Gomułki, trochę podobnego do oryginału, trochę symbolicznego, trochę nierzeczywistego, jest jedną z ciekawszych w najnowszej sztuce Pawła Demirskiego „Dobrze żyjcie – to najlepsza zemsta”.  – Autorzy sztuki i reżyserka Monika Strzępka to młodzi ludzie, mają własne podejście i wytłumaczenie kompromitującego fragmentu naszej historii, jakim był Marzec ‘68. Profil Teatru Żydowskiego w Warszawie bardzo się zmienił w ostatnim ćwierćwieczu. Kiedyś dominowały tu sztuki z tradycyjnego repertuaru żydowskiego grane w jidysz. Teraz językiem większości spektakli jest polski. – Jestem na tej scenie już 34 lata i rozumiem ten proces. Nie zrezygnowaliśmy z tradycji, z klasycznych dramatów i komedii stanowiących bezcenny dorobek kultury jidysz. Ale wszystko się zmienia, a my chcemy być otwarci na otaczający świat, w którym utrzymują się także liczne stereotypy. Chcemy być coraz lepiej zrozumiani, a przez to służyć wzajemnemu poznaniu. Pokazujemy więc, że Żyd to nie tylko brodaty człowiek z pejsami, w chałacie i w dużym czarnym kapeluszu. Problem jest o wiele bardziej złożony i bogatszy. Nie porzucając pięknej tradycji, która jest naszym motorem, walczymy z prymitywnymi i wkurzającymi stereotypami, pokazujemy konteksty żydowskie w różnych czasach, różnych miejscach i okolicznościach. Prezentujemy różnorodne podejścia. Przykładem jest właśnie spektakl Demirskiego i Strzępki, którzy mają bardzo oryginalne i ciekawe spojrzenie na sprawy polskie. Podejmujemy dialog i dlatego teraz nasz repertuar mniej się różni od tego, co pokazują inne teatry. Czy to się opłaca? – Na pewno. Dowodem są najnowsze nagrody dla naszych spektakli. Ostatnio laury z festiwali przywiozły „Dybuk” oraz „Aktorzy żydowscy”. Dziedzictwo Szymona Szurmieja ma godną kontynuację. Teatr Żydowski wypływa na szerokie wody, chce, by o nim mówiono, by ludzie oglądali nasze przedstawienia. Nie tylko dlatego, że pokazujemy kulturę żydowską, jej kolor, śpiew i taniec. Są też sprawy smutne, tragiczne, które do dziś budzą kontrowersje. Nie boimy się dyskusji ani krytyki, choć nie każde ujęcie takiego zagadnienia jak choćby Marzec ‘68 musi się wszystkim podobać. A co panu się podoba w Teatrze Żydowskim, skoro gra pan tutaj już tyle lat? Występował pan też w dziesiątkach filmów, w tym w „Pianiście” Romana Polańskiego. – To były małe rólki, a do Teatru Żydowskiego przyszedłem z zespołu pantomimy. A więc nie mówił pan ani słowa, a tutaj trzeba i po polsku, i w jidysz. – Najpierw, 37 lat temu, była to jednak pantomima, zespół studencki, który występował w klubie Stodoła. Zastanawialiśmy się z kolegami, co dalej robić. Zdobyliśmy weryfikacje aktorskie przed komisją państwową, której przewodniczył wspaniały człowiek, Aleksander Bardini, i zaczęliśmy szukać dla siebie miejsca. Wtedy dyrektor Szymon Szurmiej powiedział, że możemy występować u niego, a do spektakli teatralnych też przydadzą się ludzie, którzy ruchem, gestem, mimiką potrafią wypełnić całą scenę. Występowaliśmy w spektaklach pantomimicznych, a dodatkowo dyrektor zapraszał nas na scenę dramatyczną. Właśnie w spektaklu „Aktorzy żydowscy” wspominam te początki, gdy robiliśmy tłum albo zastępowaliśmy krzaki, tataraki, zwierzynę leśną i domową, ślepych i kulawych, tworzyliśmy cały ruchomy horyzont. Potem w naturalny sposób wciągnęliśmy się do ról aktorskich. Może czasami brakowało wiedzy, ale nic tak nie uczy jak regularna praktyka na scenie i pomoc kolegów, którzy coś podpowiedzą, zasugerują, że może trzeba głośniej albo ciszej, albo jeszcze inaczej. Na zdjęciu, które krąży w sieci, ma pan skrzywione usta. Czy to też spuścizna pantomimy? – Nie zastanawiałem się nad tym, ale dla mima grymasik to rzecz normalna. I co z tej pantomimy zostało do dziś, kiedy ma pan za sobą liczne role mówione? – Od roku prowadzę zajęcia z pantomimy w Centrum Kultury Jidysz, stworzonym i kierowanym przez Gołdę Tencer. Pracuję z paniami, które mają 75 lat lub więcej i roznosi je energia. Właśnie szykujemy spektakl, w którym pokażą swoje niezwykłe predyspozycje i talenty sceniczne. Centrum prowadzi najróżniejsze zajęcia, taniec, śpiew itd. Jest otwarte dla wszystkich chętnych. Ilu w Teatrze Żydowskim jest prawdziwych Żydów? – Nie mam zielonego pojęcia. Od 34 lat, odkąd tutaj pracuję, nikt nigdy mnie nie zapytał, czy mam korzenie żydowskie. Naprawdę nie wiem, jak jest w przypadku

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 21/2016

Kategorie: Kultura