Coraz więcej pracowników domaga się gwarancji wieloletniego zatrudnienia Pięć związków zawodowych aż dziewięć miesięcy negocjowało z zarządami trzech spółek i holdingu, zanim się narodziła ta umowa. Chwilami szło na noże, dlatego tak długo to trwało. Ale wreszcie się udało – mówi z zadowoleniem Zdzisław Wach, przewodniczący związku zawodowego pracowników kopalni Bełchatów. Umowa społeczna między związkowcami a zarządami kopalni węgla brunatnego i elektrowni Bełchatów i Turów, elektrowni Opole oraz zarządem holdingu Bełchatów-Opole-Turów, będącego ich „czapą”, przewiduje, że przez 10 lat od chwili jej podpisania nie można zwolnić nikogo, kto był zatrudniony na dzień 7 kwietnia 2004 r. Umowę zawarto 30 grudnia 2004 r. Jest to więc najnowsze osiągnięcie polskiego ruchu związkowego na polu walki o niedopuszczalność zwolnień. I najdłuższe, bo gwarantujące niemal 11 lat zatrudnienia bez obawy redukcji. – A w praktyce to 12 lat, bo sześć lat nienaruszalności przyznał już w 1998 r. minister skarbu, Emil Wąsacz – dodaje Zdzisław Wach. Pierwsze sześć lat gwarancji było ceną za zgodę na przekształcenie tych elektrowni i kopalni w spółki skarbu państwa. Drugich sześciu lat związkowcy zażądali za utworzenie holdingu BOT. Zwolniony dostaje odprawę w wysokości poborów za każdy rok okresu ochronnego, jaki mu został do przepracowania (przy dyscyplinarce odprawy nie ma). Spory o parytet trwały długo, związkowcy kopalni Bełchatów ogłosili nawet gotowość strajkową. Wiedzą, ale nie powiedzą Zawieranie podobnych umów Janusz Śniadek, szef „Solidarności”, uznaje za sens istnienia ruchu związkowego. – Przecież zapewnienie poczucia bezpieczeństwa pracy jest celem związków zawodowych. To nie żadne przywileje, ale namiastka ubezpieczenia przed nieszczęściem, jakim jest utrata pracy – mówi „Przeglądowi” przewodniczący KK „S”. Przewodniczący nie ujawnia jednak, w jakich branżach i przedsiębiorstwach związkowcom udało się już wynegocjować takie umowy: – Nie wiem, a nawet jakbym wiedział, to przy obecnym, niekorzystnym klimacie wokół umów, i tak wolałbym tej wiedzy nie ujawniać – podkreśla. Norbert Kusiak z OPZZ zdecydowanie zaś nic nie wie o tym, gdzie zawierane są umowy, i twierdzi, że w OPZZ nie mają żadnych informacji o porozumieniach społecznych pomiędzy związkami zawodowymi a władzami spółek skarbu państwa. Oświadczenie prezydium OPZZ przekonuje jednak, iż w tej centrali są i wiedza, i pełne poparcie dla umów społecznych. – W tych umowach nie ma niczego strasznego i nie należy ich podważać. Trzeba gratulować związkowcom, którym się udało wynegocjować korzystne warunki, zwłaszcza gdy rząd chce nowelizować ustawę kominową ograniczającą płace szefów firm państwowych. Oczywiście, najlepsze umowy zawierane są w bogatych branżach, załogi biednych zakładów nie mogą liczyć na taką ochronę – mówi przewodniczący OPZZ, Jan Guz. Po to mamy holding Niebiedne są z pewnością firmy farmaceutyczne (średnia płaca na stanowisku pracowniczym w Polfie Warszawa to 4 tys. zł brutto) – ale w umowie społecznej, którą tuż przed świętami, 22 grudnia 2004 r., podpisali związkowcy z trzech państwowych przedsiębiorstw Polfy, długość ochrony uzależniono od kondycji ekonomicznej. I dlatego pracownicy Polfy Warszawa i Polfy Pabianice dostali 120-miesięczną gwarancję zatrudnienia, a załoga Polfy Tarchomin tylko 96 miesięcy. Tu okres ochronny był ceną za zgodę związków na utworzenie Polskiego Holdingu Farmaceutycznego – choć nie brakuje też opinii, że koncepcję PHF wymyślono właśnie po to, by pracownicy państwowych Polf mogli się zatroszczyć o długotrwałe zatrudnienie i że dlatego w Polsce holdingi rodzą się jak grzyby po deszczu. – My nie wzięliśmy pod ochronę członków zarządu, oni mają swoje kontrakty. O umowie społecznej pomyśleliśmy, gdy tylko pojawił się program restrukturyzacji sektora farmaceutycznego. Nie zależy nam na odszkodowaniach za utratę pracy, ale na ochronie stanowisk pracy – mówi Tadeusz Szmidt, przewodniczący międzyzakładowego związku zawodowego chemików. Rozmowy były skomplikowane, po jednej stronie siedziały władze trzech spółek i holdingu, po drugiej zaś przedstawiciele sześciu związków – branżowego i solidarnościowego z każdej Polfy. Związkowcy wynajęli do pomocy prawników. Ustalono, że ochroną są objęte osoby zatrudnione od dnia zawarcia umowy. Ci, którzy przepracowali trzy lata i mniej, w wypadku zwolnienia otrzymają 30% dziesięcioletniej odprawy; ci, którzy pracują cztery lata – 40% itd. Po 15 latach pracy przysługuje odprawa 10-letnia – czyli w przypadku pracownika
Tagi:
Andrzej Dryszel