Kto pogrążył w milionowych długach wydawnictwo Archidiecezji Gdańskiej „Drukujemy jak w niebie”, to reklamowe hasło Wydawnictwa Archidiecezji Gdańskiej Stella Maris, jednej z najnowocześniejszych i największych drukarni na Wybrzeżu. W ostatnim czasie głośno o niej jednak nie z powodu jakości druku, ale długów sięgających milionów złotych. Wierzyciele zajęli konta bankowe Archidiecezji Gdańskiej. W sprawie nieprawidłowości w Stelli Maris toczy się postępowanie prokuratorskie. Metropolita gdański, ksiądz arcybiskup Tadeusz Gocłowski, prosi o cierpliwość i uspokaja, że „nie ma obaw o przyszłość wydawnictwa”. Nieoficjalnie mówi się o długach od 600 tys. do 60 mln zł. – Zobowiązania Stelli Maris to na pewno więcej niż 600 tys., ale mniej niż kilkadziesiąt milionów – wyjaśnia Jarosław Szarmach, prezes wydawnictwa od lipca 2002 r. i obecnie jedyna osoba upoważniona do oficjalnych wypowiedzi w sprawie firmy. Wydawnictwo zostało powołane dekretem biskupa gdańskiego 10 stycznia 1989 r. – formą prawną była działalność gospodarcza Archidiecezji Gdańskiej, czyli było ono częścią majątku archidiecezji. Co najmniej do połowy lat 90. prosperowało całkiem nieźle. Jak twierdzą osoby z branży poligraficznej, m.in. dzięki ulgom podatkowym, czyli przywilejom należnym instytucjom kościelnym prowadzącym komercyjną działalność gospodarczą. – Stella Maris zaproponowała nam na początku lat 90. druk naszego pisma tańszy niemal o 60% – mówi jeden z ówczesnych klientów Stelli. Prosi o anonimowość, jak zresztą większość osób wypowiadających się w tej sprawie. – Nie ma się czemu dziwić, temperatura dyskusji w sprawie Stelli Maris jest bardzo wysoka, można się poparzyć – przestrzega mnie jeden z księży. W maju 2002 r. ksiądz Wiesław Lauer, wikariusz generalny arcybiskupa metropolity gdańskiego, administrator archidiecezji, przekazał – w formie darowizny – Wydawnictwo Archidiecezji Gdańskiej Stella Maris spółce z o.o. o tej samej nazwie. Od tej pory właścicielem nie jest już archidiecezja, ale parafia katolicka pod wezwaniem św. Bernarda w Sopocie. Zdaniem Jarosława Szarmacha, absolutnie nie miało to służyć ucieczce archidiecezji od spłacania długów, ale wyraźnemu oddzieleniu gospodarczej działalności wydawnictwa od kurii. – W umowie jest zapewnienie, że nowa spółka przejmuje wszystkie dotychczasowe zobowiązania. Wierzyciele mogą być spokojni – zapewnia. Komorniczy nakaz Wierzyciele jednak spokojni nie są. – Od trzech lat próbujemy odzyskać niemałą kwotę, bo rzędu kilkuset tysięcy złotych. Przez ostatnie półtora roku podpisywaliśmy ze Stellą Maris kolejne ugody i zobowiązania, z których nic nie wynikało. W tej chwili nie prowadzimy już rozmów z kurią. Mamy komorniczy nakaz i zajęliśmy konta bankowe archidiecezji. Część długu udało się odzyskać, ale zmiana właściciela oznacza, że nie można już zająć kont nowej spółki – twierdzi jeden z wierzycieli. Przyznaje jednak, że o zmianie właściciela Stelli Maris został powiadomiony pisemnie. Plan restrukturyzacji wydawnictwa leży obecnie w Kredyt Banku, gdzie – jak podaje się nieoficjalnie, gdyż bank zasłania się tajemnicą bankową – firma zaciągnęła kredyt w wysokości 14 mln zł. – Na razie uważnie przeglądamy te dokumenty i prowadzimy negocjacje w sprawie długu bez komornika – mówi Izabela Mościcka, dyrektor Biura Prasowego Kredyt Banku. Hanna Langa-Bieszki, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku, potwierdza, że wobec Archidiecezji Gdańskiej toczy się postępowanie egzekucyjne dotyczące nieruchomości, prowadzone przez komornika ze Słupska. – Postępowanie jest opatrzone przez sąd klauzulą wykonalności, ale na razie nic więcej w tej sprawie się nie dzieje – mówi Hanna Langa-Bieszki. Oznacza to, że wierzyciele nie wystąpili o wszczęcie egzekucji. Co będzie, jeśli stracą cierpliwość, o którą w specjalnym oświadczeniu kurii prosi abp Tadeusz Gocłowski? – Teoretycznie komornik może zacząć zajmować majątek archidiecezji, nawet samochód arcybiskupa, jak sugerowały media. Ale jestem przekonany, że do tego nie dojdzie, bo prowadzimy rozmowy z naszymi wierzycielami. Wszystko jest na dobrej drodze – uspokaja Jarosław Szarmach, który na specjalnie zwołanej konferencji prasowej przekazał dziennikarzom plany restrukturyzacji firmy. Jeden z pomysłów pozyskiwania pieniędzy z innej działalności niż poligraficzna to komercyjne wynajmowanie nieruchomości, których właścicielem jest Stella Maris (np. we Władysławowie na cele turystyczne). Temperatura rozmów, o której na początku wspomniał jeden z księży, rośnie wraz z kolejnymi doniesieniami mediów: „Afera (i śledztwo) koncentruje
Tagi:
Beata Czechowska-Derkacz








