Nie jesteśmy ekologicznym brudasem

Na strychu goszczę kunę samicę, która co roku dochowuje się małych Rozmowa z dr. Krzysztofem Szamałkiem, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Środowiska, głównym geologiem kraju, prezesem Rady Nadzorczej Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej – Czy jesteśmy brudasem, czy czyściochem Europy? Jak pan ocenia stan środowiska naturalnego w Polsce w 2002 r.? – Trzeba zacząć od tego, że w przeszłości w Polsce środowisko naturalne było niszczone w zastraszającym tempie. Do 1989 r. uważano, że korzystanie ze środowiska jest pozbawione wymiaru ekonomicznego, w związku z tym przez większą część PRL i rozwoju przemysłu ciężkiego zanieczyszczanie środowiska naturalnego nie groziło dotkliwymi opłatami karnymi. Świadomość, że tak dalej być nie może, rozwinęła się w wyniku ostrzeżeń naukowców, że takie postępowanie jest zgubne dla wszystkich. Przełom nastąpił, gdy powstały nowe instrumenty finansowe, a więc Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (fundusze wojewódzkie, gminne i powiatowe). Innym źródłem finansowania ochrony środowiska była ekokonwersja i utworzenie ekofunduszu, tzn. 10% naszego zadłużenia wobec krajów wierzycielskich jest przeznaczane na inwestycje ekologiczne w Polsce. I wreszcie budżet państwa zaczął w znacznie wspierać działania w ochronie środowiska. – Jest tak sobie, ale pocieszamy się tym, że było jeszcze gorzej? – Gdyby spojrzeć do rocznika statystycznego w 1990 r. i obecnie, to można powiedzieć, że w Polsce dokonał się nieprawdopodobny postęp w zakresie ochrony środowiska. Zredukowano o połowę, a w niektórych miejscach jeszcze bardziej, emisję takich gazów, np. związków siarki, a także emisję pyłów. W atmosferze nastąpiła zdecydowana poprawa, ale tu efekt można było osiągnąć dość szybko, gdyż wystarczyło w elektrowniach zastosować supernowoczesne elektrofiltry odsiarczania metodą mokrą. Poprawiło się także w przypadku stanu i jakości wód, chociaż nie tak szybko, jakbyśmy tego oczekiwali. – NIK twierdzi, że jakość wody pitnej jest u nas katastrofalna. – Ale wyraźnie spadła liczba odcinków wód pozaklasowych na rzecz III-klasowych. Niestety, nieznacznie tylko wzrosła liczba wód I i II klasy. Mniej skażona jest gleba. Jako Polacy możemy być dumni, że system finansowania za pośrednictwem funduszu ekologicznego sprawdził się i że został wykonany tak znaczący wysiłek inwestycyjny. Warto powiedzieć, że w Polsce rocznie budowano ok. 350 oczyszczalni ścieków. To nie znaczy, że nie ma nic do zrobienia. Negocjacje z UE w obszarze środowiska naturalnego pokazały, że potrzebujemy okresów przejściowych na dostosowanie się do standardów unijnych. Chodzi głównie o gospodarkę odpadami i wodno-ściekową. Tutaj rzeczywiście musimy zrobić bardzo wiele. W przeszłości koncentrowaliśmy się na wielkich aglomeracjach, które nie posiadały oczyszczalni lub korzystały z przestarzałych technologii. Jest jednak cały szereg mniejszych miejscowości, które nie mają oczyszczalni ścieków. Dyrektywa wodna UE mówi, że każde skupisko, gdzie na zwartym obszarze żyje 2 tys. ludzi, musi mieć oczyszczalnię ścieków. – Ekolodzy często powtarzają, że stan środowiska poprawia się, bo praktycznie nie ma już przemysłu, a nie dlatego, że polskie firmy czy władze samorządowe postanowiły inwestować w ekologię. – Tak mówią tylko te osoby, które chcą się samobiczować. Fakty są nieubłagane, a mówią one, że jakość powietrza czy wody jest zdecydowanie lepsza niż kilkanaście lat temu. Jeśli produkujemy mniej energii elektrycznej, to nie tak znacząco, aby powiedzieć, że 50-procentowy spadek emisji gazów jest spowodowany wyeliminowaniem przemysłu. Na zmniejszenie zanieczyszczeń w Polsce mają przede wszystkim wpływ inwestycje proekologiczne, a dopiero potem zmniejszenie przemysłu ciężkiego i rozwój świadomości ekologicznej Polaków. – Jak w takim razie wyglądamy na tle Europy? – Bardzo dobrze. Odbudowujemy zanieczyszczone ekologicznie obszary. Blisko połowa Polski jest na dodatek słabo cywilizacyjnie przeobrażona, a w niektórych przypadkach nawet wcale. Mam na myśli Bieszczady, Suwalskie i okolicę Puszczy Białowieskiej. Dzięki temu wnosimy do UE wiano w postaci ogromnej bioróżnorodności, jakiej w większości tych państw już nie ma. Możemy się także szczycić dobrze funkcjonującym systemem ochrony przyrody. Polska naprawdę nie jest krajem, który można wskazywać palcem jako najbrudniejszy wśród kandydatów do UE. – Jak układa się panu współpraca z pozarządowymi organizacjami ekologicznymi? – Bardzo cenię ludzi działających w ruchach walczących o środowisko naturalne, aczkolwiek dla przedstawiciela administracji rządowej czy samorządowej żadna taka organizacja nie jest ptysiem z bitą śmietaną. Pomiędzy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 18/2002, 2002

Kategorie: Ekologia