Związkowcy z Inicjatywy Pracowniczej walczą w Amazonie, szwalni i muzeum Co łączy Gminny Ośrodek Sportu w Gniewie i Starostwo Powiatowe w Złotoryi z magazynami Amazona oraz Teatrem Polskim we Wrocławiu? Wszędzie tam działają związkowcy i związkowczynie z Inicjatywy Pracowniczej. Nie mają etatów, nie dostają wynagrodzenia, nie są przyspawani do stołków. Pracę związkową wykonują w czasie wolnym. Jako pierwsi w Polsce zwracali uwagę na niebezpieczeństwo umów śmieciowych i agencji pracy tymczasowej. Ostatnio o związku było głośno, gdy sieć kawiarni Starbucks chciała na miejsce strajkujących pracowników niemieckich zatrudnić Polaków. Werbunek łamistrajków prawie się udał. Po nagłośnieniu sprawy przez Inicjatywę Pracowniczą Starbucks wycofał ofertę. Rozpoznanie bojem – Hańba, hańba, hańba! – krzyczą przez megafon związkowcy na manifestacji przed siedzibą firmy Trend Fashion. Jest lipiec 2014 r. Krakowska Inicjatywa Pracownicza staje w obronie wyzyskiwanych szwaczek zatrudnionych przez firmę z Myślenic, która szyje garnitury dla takich firm jak Vistula i Próchnik. Kobiety miesięcznie zarabiały 1,1 tys. zł. Uszyty garnitur kosztował w sklepie 1,3 tys. zł. Szwaczki podjęły dwugodzinny strajk, domagając się podwyżki o 100 zł i poprawy warunków pracy. Kilka zostało zwolnionych zaraz po strajku. – Pamiętam, że było nas pięć osób. Wręczyliśmy dyrekcji postulaty pracownic i poinformowaliśmy, że od tej pory to my je reprezentujemy. Trafiliśmy na wychodzącą zmianę. Przekazaliśmy pracownicom ulotki, mówiły, że jak związkowe, to wezmą więcej – opowiada Katarzyna z krakowskiej Inicjatywy Pracowniczej. Prezes firmy jednak zlekceważył grupkę związkowców. Do akcji włączyli się klienci z całej Polski. Odbiorcy ubrań zaczęli dostawać listy z groźbami bojkotu konsumenckiego. Przed sklepami Vistuli w Krakowie i Warszawie protestujący solidaryzowali się ze szwaczkami. – To była reakcja łańcuchowa. Rozpoznanie bojem. Wiesz, na kim możesz polegać. Taki czas, gdy związkowcy łapią wiatr w żagle. Dla nas w Krakowie to był moment formacyjny – mówi Katarzyna. Beata zaraz po studiach rozpoczęła pracę w administracji publicznej. Zanim minął miesiąc, z kolegami i koleżankami założyła związek zawodowy. Pierwsza komisja zakładowa w historii instytucji. Zaczęli od praw kobiet i molestowania seksualnego. – Koleżanki często zwracały uwagę na problemy z erotycznymi sugestiami ze strony kolegów. Udało nam się przekonać dyrekcję do szkoleń na temat molestowania – wspomina Beata. Potem zajęli się zakładowym funduszem świadczeń socjalnych. Wywalczyli dopłaty do przedszkoli. Większość osób z powodu braku miejsc w placówkach publicznych wysyłała dzieci do prywatnych. Rodzice zaczęli otrzymywać 700 zł miesięcznie. Anna po wielu doświadczeniach z pracą w pubach zatrudniła się w Bunkrze Sztuki w Krakowie. Dział obsługi wystaw – to brzmiało ciekawie. W galerii dominowała sztuka współczesna, ale była też klasyka. Zwłaszcza w relacjach kierownictwa z pracownikami. – Ci z działu obsługi zlewali się szefostwu z elementami dekoracji. Czuliśmy się trochę jak ruchome meble. Nikt nie chciał nas słuchać. Zarabialiśmy 8 zł brutto za godzinę. Część pracowników miała poczucie tymczasowości – Anna nie kryje goryczy. Sytuację zmieniła rozmowa z kierowniczką. Okazało się, że znają języki, skończyli historię sztuki i galeria może mieć z nich pożytek. Dzisiaj komisja środowiskowa w Bunkrze Sztuki zajmuje się pisaniem regulaminów i czuwa nad konkursem na dyrektora. – Powiedzieli, że jak przyjdą do naszego biura i zobaczą sekretarkę, marmury, to więcej ich nie zobaczymy – wspomina Agnieszka z Amazona. W Poznaniu biuro związku to klitka w starej kamienicy. Stolik, dwa krzesła, czajnik i stara szafa. – Ludzie przyszli, zobaczyli to i z nami zostali – Agnieszka ma na myśli grupę zdeterminowanych, którzy odczuli, czym jest zatrudnienie w Amazonie. – Dostaliśmy pozytywnego kopa, gdy wymyśliliśmy hasło „Nie jesteśmy robotami”. Praca ze świadomością, że posługując się skanerem, kręcisz na siebie bat, nie jest przyjemna. – Najchętniej do naszego związku zapisują się ludzie w średnim wieku. Mają większe doświadczenie, wiedzą doskonale, że pracodawcy stosują różne strategie wykorzystywania pracowników – tłumaczy Adam. Oni mówią otwarcie o potrzebie wsparcia i pomocy. Młodzi pracownicy częściej uważają, że sobie poradzą. Najaktywniejsze są kobiety. W Amazonie normą w okresie przedświątecznym są nadgodziny. – A to najbardziej uderza w kobiety. Gdy zmienia się grafik, rujnuje to ich precyzyjny rozkład dnia: