Nie każdy jest oszustem

Nie każdy jest oszustem

Potrzeba wielu lat, by polscy biznesmeni nauczyli się zachowywać etycznie Rozmowa z prof. Wojciechem Gasparskim Czy nasi biznesmeni przestrzegają zasad etycznych? – Polscy biznesmeni są odbiciem polskiego społeczeństwa. Mogę więc powiedzieć, że jedni przestrzegają, drudzy mniej, jeszcze inni wcale. Praktyka dowodzi, że w Polsce zasady uczciwości i rzetelności są respektowane w niewystarczającym stopniu. Trudno, by przedsiębiorcy stanowili wyjątek i byli bardziej anielscy od reszty społeczeństwa. W czasach PRL-u prywatna inicjatywa była z góry uważana za podejrzaną. Wykształciły się wtedy wzorce często sprzeczne z zasadami etyki. To, czy ktoś się zachowuje etycznie, czy nie, zależy od kultury i kindersztuby wyniesionej z domu. W tych rodzinach, gdzie przetrwała tradycja związana z prowadzeniem działalności gospodarczej, rozumie się konieczność przestrzegania pewnych standardów. Tam zaś, gdzie panuje podejście: byle jak, dużo i prędko, o żadnych zasadach nie ma mowy. Prof. Jan Zieleniewski, pochodzący z rodziny przedwojennych przemysłowców wytwarzających urządzenia techniczne, za PRL-u, wracając z podróży zagranicznej, zapomniał zgłosić do oclenia jakiś drobiazg. Kupił więc potem znaczki skarbowe na odpowiednią sumę – i je zniszczył. Przypadkiem wspomniała o tym jego żona, bo profesor uważał całą sprawę za zupełnie oczywistą, niezasługującą na jakąkolwiek wzmiankę. To jest właśnie przykład osoby, która coś wyniosła z tradycji rodzinnego biznesu. Nasz dzisiejszy biznes należy ucywilizować i doprowadzić do tego, by jego przedstawiciele zachowywali się fair. Ten proces może trwać latami. Fair – czyli tak, by nie robić tego, czego robić nie wypada – chociaż wolno. To dość ogólnikowa definicja. – W prosty sposób ujął to Tadeusz Kotarbiński: trzeba postępować tak, by zasłużyć na szacunek ludzi godnych szacunku. Trzeba być przejrzystym – nie mieć nic do ukrycia (co nie dotyczy tajemnic handlowych) i poddawać się ocenie innych. Centrum Etyki Biznesu, wprawdzie daleko od nas, bo w Hongkongu, stosuje „test słoneczny”, mówiąc biznesmenom: działajcie tak, byście mogli w blasku słońca, publicznie, opowiedzieć bez wstydu o tym, co robicie. Katalog działań nieetycznych jest praktycznie nieskończony i można długo je wymieniać. Z jednej strony – choćby opóźnienia w wypłacaniu wynagrodzeń, z drugiej – np. nieuczciwe zwalczanie konkurencji, polegające na tym, że pracownicy jednej firmy w ciągu pół godziny wykupują ofertę promocyjną konkurenta, niwecząc w ten sposób jego akcję. Każdy ma własną granicę tego, co nie wypada i czego należy się wstydzić. A jakie postępowanie w biznesie jest powszechnie uznawane za etyczne? – Trzeba być uczciwym, dbać o jedność słów i czynów. Brać pod uwagę nie tylko swój interes, ale i interesy ludzi w jakikolwiek sposób związanych z naszą firmą (czyli tzw. interesariuszy firmy). Nie wolno postępować tak, by świadomie narażać ich na negatywne konsekwencje naszych decyzji. Najprostsze pytania – czy uczyniliśmy wszystko, by zapewnić zysk akcjonariuszom? Czy nasza firma robi coś na rzecz społeczności lokalnej? Czy traktujemy pracowników podmiotowo i dbamy o ich rozwój, a nie jak dodatek do maszyny? Bo produktem firmy są nie tylko towary i usługi, ale i ludzie, których ona zatrudnia. Czy stając przed koniecznością redukcji załogi, pozbywamy się pracowników jak niepotrzebnych odpadów – czy też stwarzamy im szansę znalezienia nowego zatrudnienia? Czy zapewnione są dobre warunki bhp? Czy pracownicy mają prawo swobodnego zrzeszania się i prowadzenia zbiorowych negocjacji? Czy nie stosuje się wobec nich poniżających kar dyscyplinarnych? Czy respektowane są zasady wynagradzania i ustawowy czas pracy? Czy system zarządzania przedsiębiorstwem odpowiada obowiązującym normom prawnym? Jeśli te minimalne kryteria są spełnione, można mówić o przestrzeganiu wymiaru etycznego. Obawiam się, że w świetle tych kryteriów większość polskich przedsiębiorców wypada wyjątkowo nieetycznie. – Trudno precyzyjnie zmierzyć skalę zachowań panujących w środowisku naszych biznesmenów, ale to zbyt kategoryczny osąd. Wprawdzie zdecydowanie odbiegamy od poziomu większości krajów Europy (na czele są państwa skandynawskie), jednak fakt, że coraz więcej instytucji i organizacji tworzy własne kodeksy etyczne, dowodzi, iż sytuacja powoli zaczyna zmieniać się na lepsze. Przykładowo – Związek Banków Polskich w „Zasadach dobrej praktyki” zapisał: „Sprawą honoru pracownika banku powinna być odpowiedzialność za własne słowo, którym powinien czuć się związany tak samo jak formalnie sporządzonym dokumentem”. Słowo „honor” brzmi dziwnie w zestawieniu z rozmaitymi praktykami naszych

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 11/2002, 2002

Kategorie: Wywiady