Proces odchodzenia od węgla jest nieuchronny, ale zmian nie można wprowadzić z dnia na dzień Dr Barbara Hendricks – posłanka do Bundestagu (SPD), minister środowiska w rządzie Angeli Merkel, socjolog Opracowany przez panią Klimaschutzplan 2050, odwołujący się do ustaleń paryskich, jest niezwykle ambitny. Z Urzędu Kanclerskiego powrócił jednak uszczuplony – chadecy nie zgadzają się z wieloma jego zapisami. Miał być zatwierdzony przed szczytem klimatycznym ONZ w Marrakeszu, jednak CDU nadal rzuca pani kłody pod nogi. – Może to zabrzmi jak maskowanie zawiedzionych nadziei, ale sądzę, że jeszcze nie jest za późno. Zresztą z Christianem Schmidtem, ministrem rolnictwa, udało nam się osiągnąć konsensus. Tyle że oś sporu nie przebiega wyłącznie między partiami koalicyjnymi. Najostrzej pretensje wobec naszego projektu klimatycznego wyrazili minister finansów Wolfgang Schäuble i minister gospodarki Sigmar Gabriel. Szef SPD zakwestionował pierwotną wersję Klimaschutzplan 2050, twierdząc, że uderza on w niemiecki przemysł. Z powodu odmiennych opinii w rządzie federalnym dokument będzie zatwierdzony prawdopodobnie dopiero w grudniu. W zeszłym roku to Niemcy najgłośniej domagały się wdrożenia ustaleń paryskich, a teraz Berlin je blokuje. Czy to dla pani problem? – Nie uważam, że to wielki problem. Po prostu dyskutujemy. Treść zawartego porozumienia jest czasem istotniejsza niż dotrzymywanie terminów. Z każdego nierozstrzygniętego sporu mogą kiedyś wyrosnąć problemy, ale mam nadzieję graniczącą z pewnością, że pod naszym projektem podpiszą się wszyscy, łącznie z CSU. Ochrona środowiska to nie kwestia rozłamu, ale odcieni. Problem polega na tym, że chyba jeszcze nie każdy minister w niemieckim rządzie zdaje sobie sprawę z wagi porozumienia paryskiego, które – przypominam – prawie wszystkie państwa świata, w tym Stany Zjednoczone i Chiny, przyjęły przez aklamację. Są to więc wiążące zobowiązania, a niewypełnienie ich może prędzej czy później pociągnąć konsekwencje prawne. Nawet krajom Trzeciego Świata nie trzeba już tłumaczyć, że węgiel zagraża naszemu klimatowi. Także Maroko – gospodarz odbywającego się właśnie szczytu klimatycznego ONZ – zrozumiało, że z czasem musi się przestawić na energię odnawialną. W marokańskich wioskach widać na każdym kroku ogniwa słoneczne. Jestem spokojna jeszcze z innego powodu: po prostu nie mamy innego wyjścia. Zawartego w 2015 r. porozumienia nie da się już odwrócić. Dyskusje dotyczą właściwie tylko wydatków, a nie samej kwestii globalnego ocieplenia. Właśnie o to chodzi. Koszty pani projektu spędzają sen z powiek ministrowi finansów. – Zaplanowane wydatki są akceptowalne, zwłaszcza że w dłuższej perspektywie się zwrócą. Zdumiewające, że akurat bogata Bawaria nie dopuszcza do siebie świadomości postępu technicznego. Obawy, którym dają ostatnio wyraz różni politycy i publicyści, są nieuzasadnione. W połowie XXI w. będziemy niewątpliwie żyć inaczej, ale na pewno nie gorzej, tylko zdrowiej i dostatniej. Angela Merkel była kiedyś ministrem środowiska i jest w tych sprawach doskonale obeznana, powinna więc przemówić do swoich niesfornych kolegów z partii. Tymczasem nie mogę oprzeć się wrażeniu, że oni podejmują tę dyskusję z wyraźną niechęcią, tak jakby Klimaschutzplan 2050 był jedynie sprawą ministerstwa środowiska, jakimś nieistotnym, rozrywkowym zapychaczem dziury. Mówi pani głównie o zastrzeżeniach polityków CSU, ale głosy krytyki pod pani adresem docierają także z otoczenia Angeli Merkel. Szef Urzędu Kanclerskiego nazwał pani projekt planem odprzemysłowienia Niemiec. – Tego rodzaju określenia są absurdalne. Zresztą Peter Altmaier w innym wywiadzie potwierdził, że Klimaschutzplan 2050 jest znakomitą inwestycją w innowacyjność niemieckiej gospodarki. Ustalenia paryskie wymagają odważnych zmian strukturalnych, których nie można wprowadzić z dnia na dzień. Gospodarka niskoemisyjna jest wielkim wyzwaniem. W zeszłym roku Angela Merkel podkreśliła na konferencjach w Elmau i Paryżu, że projekt ratowania klimatu jest jej konikiem. Teraz znowu musi stanowczo wziąć sprawy w swoje ręce, niezależnie od przebiegu wyborów w 2017 r. Niektóre pani pomysły kanclerz oprotestowała. Klimaschutzplan 2050 przewiduje m.in. zrezygnowanie z ogrzewania gazowego i olejowego w nowych mieszkaniach. Nawet koledzy z SPD uważają, że realizacja tego pomysłu do 2030 r. jest zbyt ambitna. – Obecnie w Niemczech właściciele mieszkań otrzymują dotacje od państwa, kiedy chcą wymienić przestarzałe instalacje ogrzewania na nowsze i skuteczniejsze, choć nadal korzystające z kopalnych nośników energii. Podobną politykę subwencyjną państwo może przecież
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety