Wiadomo, o co walczymy – o godne życie Rozmowa z Adrianem Glinką, jego mamą Anną oraz Kubą Hartwichem 22-letni Adrian Glinka i 24-letni Kuba Hartwich są na ustach całej Polski. Obaj poruszają się na wózkach i są zależni od rodziców, ale nie przeszkadza im to w walce o prawa niepełnosprawnych, jaką toczą w Sejmie od 18 kwietnia. Adrian pochodzi z Olsztyna, gdzie kończy podstawówkę przy Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym na ul. Piłsudskiego 54b i ma zamiar kontynuować naukę w liceum. Jego rodzice są rozwiedzeni, ma jeszcze dwóch braci. Kuba skończył Liceum Ogólnokształcące nr 12 w Toruniu – w tym mieście mieszka z rodzicami, bratem i psem. Jak państwo się czują w 36. dniu protestu? Adrian Glinka: – Ja w miarę dobrze. Daję radę. Kuba Hartwich: – Czuję się w porządku, dajemy radę, nadal walczymy. Anna Glinka: – Mamy pełną gotowość do dalszej walki i czekamy na kroki ze strony rządowej. A jak warunki w Sejmie, jak ludzie? Czy bardzo państwu dokuczyła straż marszałkowska? Musieliście usunąć niektóre rzeczy? Adrian: – Nie, nic takiego się nie stało, niczego nie kazano nam usuwać. Wszystko jest w porządku. Tutaj też są ludzie. Kuba: – Wszystko jest normalnie, mamy dobre warunki. I nikt nam nie dokucza. Skąd panowie biorą siły, aby protestować tak długo? Adrian: – Trzeba to było sobie zakodować w umyśle, że jest taka konieczność, by walczyć aż do skutku. W końcu człowiek tyle razy leżał w szpitalu, i to wiele miesięcy. To uczy pokory i wytrwałości. Owszem, czasami troszkę czuję się zmęczony, ale determinacja do działania jest dalej bardzo duża. Nie chcemy odpuścić, bo przecież wiadomo, o co walczymy – o godne życie. Państwo powinno nam to umożliwić. Dużo siły daje nam poparcie ze strony środowiska niepełnosprawnych, gdzie mam wielu znajomych. Ma pani odważnego syna, gratuluję. Anna Glinka: – Dziękuję. Rzeczywiście odwagi ani determinacji mu nie brakuje. Jest chłopcem konsekwentnie dążącym do celu. Od początku wspieramy się wzajemnie. Adrian od momentu, kiedy zaczął rozumieć swoją niepełnosprawność, pogodził się z nią. Dowiedział się, że ma i zalety. On może korzystać z życia, ale potrzebne mu są na to środki finansowe. Kuba: – To już rzeczywiście trwa jakiś czas… Ale biorę siły ze świadomości, o co walczymy i że warto to robić. Przecież jeśli stąd wyjdziemy, to nic nie ugramy. Moc dają nam też ludzie, którzy nas wspierają. Ci wszyscy, którzy o nas teraz mówią, piszą, dzwonią do nas. Mam wsparcie od mojego niepełnosprawnego kolegi z Torunia, który dzwoni do mnie, za co jestem mu wdzięczny. A wizyta Lecha Wałęsy? Kuba: – Spotkanie z Lechem Wałęsą dało nam bardzo dużo – dlatego, że mówi on o naszym problemie na zewnątrz. I za to mu dziękujemy. Na co brakuje państwu pieniędzy? Czego brak odczuwacie najbardziej w życiu? Jakie potrzeby mają osoby niepełnosprawne? Adrian: – Nie mamy na normalne życie, chodzi o zapewnienie takiego minimum. Mnie brakuje na rehabilitację, opłatę czynszu, zakup podstawowych rzeczy – ubrań, butów. Państwo powinno zapewnić niepełnosprawnym udogodnienia architektoniczne w różnych miejscach, abyśmy mogli swobodnie się poruszać. Potrzebujemy pomocy psychologicznej, pedagogicznej, możliwości dalszego kształcenia się. We wszystkich miastach powinni być dostępni asystenci, którzy by nam pomogli w różnych sprawach życiowych, ale i w szkole. Takich osób brakuje. Może w takich dużych miastach jak Warszawa i Gdańsk nie ma takiego problemu, ale już w Olsztynie – tak. Może przydałaby się instytucja, za pośrednictwem której moglibyśmy korzystać z pomocy takiego asystenta. Potrzebne byłyby też punkty informacyjne dla osób pełnosprawnych na temat naszej sytuacji, gdzie można by się dowiedzieć, jak pomóc niepełnosprawnym, co jest potrzebne takim jak ja czy Kuba. Kuba: – Chciałbym kiedyś móc sam się utrzymać i założyć rodzinę. Tego mi bardzo brakuje. Pragnąłbym pozbyć się zmartwienia, co ze mną będzie po śmierci rodziców… Chociaż z drugiej strony normalnie żyję, bo nie można cały czas o tym myśleć i się załamywać. Natomiast gdybyśmy mieli zabezpieczenie finansowe od państwa pozwalające na opłacenie opiekuna-asystenta, to byłoby wszystko dobrze, pozbylibyśmy się poważnego problemu, moglibyśmy się poczuć bezpiecznie. Uważam, że w ramach takiego systemu pomocy ze strony państwa powinniśmy mieć zapewnione 4 tys. zł miesięcznie.