Rozmowa z Michałem Rynkowskim, dyrektorem Biura Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie W polskim laboratorium jeszcze nie zdarzyło się, żeby próbka B różniła się wynikiem od próbki A – Przygotowanie zawodnika, praca całego sztabu szkoleniowego, trenerów, fizjoterapeutów i lekarzy, biurokracja, podróże oraz sprzęt to koszt paru milionów. Kto zapłaci za blamaż Kornelii Marek? – Jeżeli patrzymy przez pryzmat regulacji międzynarodowych i Światowego Kodeksu Antydopingowego, cała odpowiedzialność za to, że w organizmie sportowca zostanie wykryta nielegalna substancja, spływa na zawodnika. Natomiast nie wyklucza to odpowiedzialności osób trzecich, czyli personelu pomocniczego: lekarzy, fizjoterapeutów, trenera i wielu innych. – Jaki rodzaj odpowiedzialności wchodzi w grę? – To przede wszystkim odpowiedzialność dyscyplinarna, kara zawieszenia. W przypadku lekarza – zawieszenie wykonywania zawodu w danym związku sportowym, bo taka jest właściwość danego związku. Natomiast na dzień dzisiejszy nie mamy w Polsce regulacji prawnych, które penalizowałyby tego rodzaju zachowania. – Innymi słowy pozwalałyby skierować wniosek do prokuratury o ściganie konkretnej osoby za popełnienie przestępstwa? – Jest szereg zagadnień prawnych, które sprawiają, że wprowadzenie odpowiednich zapisów uważa się za kontrowersyjne, ponieważ liczba substancji i metod ma charakter otwarty. To znaczy, że jeśli ktoś podaje zawodnikowi zabronione środki, nie wiadomo, co należy rozumieć przez zabronione substancje. Czy mamy zaliczyć do nich leki zawierające substancje zabronione, które w pewnych wypadkach mogą być stosowane w celach terapeutycznych? Problem polega na tym, jakie substancje mogą być zabronione. Liczba środków o dwuznacznym charakterze jest bardzo duża. – Ale ustawy antynarkotykowe również mają ten problem. Lista substancji, którymi można się odurzać, jest bardzo szeroka, jednak wiadomo, które i kiedy można uznać za środki prawnie zakazane. – Przy pracach nad nową ustawą o sporcie Ministerstwo Sportu i Turystyki zakładało wprowadzenie takich zapisów, ale po konsultacjach ze środowiskiem sportowym i Ministerstwem Sprawiedliwości te zapisy zostały odrzucone ze względu na ich ogólny charakter i brak precyzji. – W takim razie zawodnik świadomie używa dopingu, wiedząc, że robi to bezkarnie. – Jeżeli chodzi o samego zawodnika, to kara jest dotkliwa. Po pierwsze, wiąże się to z napiętnowaniem społecznym w mediach i opinii publicznej. Wyłączenie zawodnika ze sportu na dwa lata, kiedy zawodnik nie ma prawa nawet trenować, chyba że w domu… – A nie byłoby sprawiedliwiej żądać od zawodników zwrotu wszystkich poniesionych kosztów wyszkolenia, treningów, wyposażenia, stypendiów? – W tej chwili zawodnik musi zwrócić tylko pieniądze, które przysługują mu za uzyskane miejsce w danych zawodach. Nic więcej. Oczywiście traci też stypendium i apanaże związane z trenowaniem, bo zgodnie z ustawą o sporcie nie jest już sportowcem. – Dlaczego komisja antydopingowa nie sprawdziła Kornelii Marek tuż przed startem w biegu? Czy nie ma jakiejś wewnętrznej kontroli, jeszcze przed oficjalnymi badaniami antydopingowymi? – Nie jesteśmy obecni na wszystkich kluczowych zawodach. W dodatku poza zawodami trudne jest przeprowadzanie kontroli kluczowych zawodników, takich jak Kornelia Marek czy Justyna Kowalczyk, bo nie mamy narzędzi sprawdzania, gdzie w danym czasie przebywa zawodnik. Zazwyczaj trenują poza Polską. My jako komisja nie mamy możliwości dotarcia do nich i przebadania. – Ale takie zawody jak olimpiada to nie są „jakieś tam zawody”. To duża międzynarodowa impreza, gdzie zawodnicy reprezentują nasz kraj. – Tak. Ale zawodnicy, którzy są w puli olimpijczyków, mogą być badani tylko przez właściwe federacje. To na federacjach ciąży obowiązek sprawdzania… – I wy nie możecie uprzedzać ich badań? – Możemy, ale tych zawodników już nie ma w kraju. – A nie możecie wysłać kogoś od siebie razem z kadrą? – To jest poza naszą gestią. Mogłoby to oznaczać wchodzenie sobie w kompetencje. Całą odpowiedzialność za badania bierze w tym momencie MKOl. W przyszłości zamierzamy wdrożyć system kontroli poza granicami kraju. Ale dziś jest to jeszcze sprawa bardzo skomplikowana. – Badania kontrolne na wykrycie zakazanych substancji mogą zlecić MKOl, poszczególne federacje sportu, komisja antydopingowa. Dlaczego przy tak rozbudowanym systemie kontroli doszło do sytuacji z Kornelią Marek? – Stosowanie dopingu zawsze wiąże się z ryzykiem. Zawodnicy są tego świadomi. Pani Kornelia zaryzykowała. Albo sama, albo ktoś z jej otoczenia stosował dawki podprogowo, które, powiedzmy, są na granicy wykrywalności. Bardzo
Tagi:
Artur Zawisza